wtorek, 30 września 2014

(Wataha Mroku) od Akatsukiego

Spojrzałem niechętnie na Ayato (taak... ja zawsze muszę rzucać ludziom niechętne spojrzenia przy pierwszym spotkaniu). Wydawał się mnie oceniać, a kiedy ciebie ktoś obserwuje i każdy twój ruch szukając luki w twojej obronie jest irytujące, więc na złość w ogóle nie zamierzałem mu pokazywać mojej obrony - a niech się facet głowi, czy jestem taki beznadziejny w walce, że nie umiem się nawet bronić albo czy jestem na tyle pewny siebie, żeby nie przejmować się kimś takim, jak on (nie, żebym się nim nie przejmował, ale mógłbym czysto teoretycznie sprawiać takie wrażenie).
Zdawałem sobie już sprawę, że nie byliśmy najlepiej dobraną grupą osób i miałem wrażenie, że Paralda oraz Ayato mogą się nie dogadać w najbliższym czasie. Dodatkowo dziewczyna zdawała się onieśmielać Damp'a swoim nietypowym zachowaniem (żeby nie określić go dziwnym). Kuro po prostu spokojnie czekał obserwując sytuację i szukając pola do popisu, a ja... A ja po prostu pragnąłem znaleźć się w mojej jaskini i pójść spać mając ten dzień za sobą.
Westchnąłem ciężko - życzenia się nie spełniają (no... niektóre tak, jednak przeważnie w taki sposób, iż większość osób wolałaby, aby one się nie spełniły).
Chciałem pójść do Initium i powiedzieć jej, żeby w końcu coś powiedziała, ale akurat przy niej była Maya (z jakiegoś powodu miałem wrażenie, że nie ma ochoty się do mnie odezwać nawet słowem).
- Zaczynam się zastanawiać czy ona zamierza cokolwiek zrobić - stwierdziłem zmartwiony.
Wcale nie miałem ochoty być odpowiedzialny za ten bałagan i trzymać w ryzach na spotkaniu te wilki. Tylko głupia, albo bardzo pewna swoich umiejętności osoba pisałaby się na coś takiego. Initium się nadawała ze względu na autorytet i aurę, jakimi zdawała się emanować (jakoś nie zauważyłem tego działania na mnie, ale większość wilków była nią oczarowana) i zdawała się idealna do zapanowania nad tą grupą indywidualności, a jeśli ona nic nie zrobi to na kogo spadnie cała odpowiedzialność? Prawdopodobnie na osobę, która to zorganizowała - czyli mnie, a na pewno byłem ostatnią osobą nadającą się na to stanowisko.
Initium, błagam cię, zrób coś - błagałem ją w myślach, chociaż pewnie nie mogła tego usłyszeć.
Spojrzałem ukradkiem na naszą grupę i pozostałą resztę. Wszyscy zdawali się być czymś zajęci, więc zastanawiało mnie co powinniśmy powiedzieć.
- Paralda - zacząłem. - Co powiesz na to, aby się przejść? - Zaproponowałem.
Priorytetem wydawało mi się oddzielenie Alfy Wody i Powietrza, nim dojdzie do jakiegoś starcia. Już byłem sobie w stanie mniej więcej wyobrazić co by się stało, gdyby doszło do kolejnej konfrontacji i wolałem tego uniknąć szczerze mówiąc.
- Słuchajcie moi drodzy - głos Alfy Ziemi przebił się przez cały hałas wytwarzany przez gromady wilków, które gadały i spędzały czas w grupach bez większego celu czekając na to, aż coś zacznie się dziać.
Good job Initium - pomyślałem, mimo woli, a po chwili wyrzuciłem tą myśl z głowy. Najważniejsze, że zabrała głos i przejęła na siebie tą odpowiedzialność pokierowania zebraniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz