- To do zobaczenia na spotkaniu - pożegnałem się z Arve.
- Idziesz do niej? - Zainteresowała.
- Skoro pofatygowała się, żeby kogoś wysłać specjalnie z zaproszeniem to czemu miałbym powód z niego nie skorzystać? Może być dosyć ciekawie - znowu niewinny uśmiech.
Odwróciłem się i ruszyłem w stronę watahy ziemi. Nie zależało mi, żeby dogonić Akatsukiego, ponieważ wyglądał, jakby chciał z nią pogadać na osobności przez chwilę (a ja i tak zamierzałem się później dowiedzieć o co chodziło).
Idąc za zapachem Akkiego dotarłem do miejsca w którym się znajdował oraz ta Initium.
- Dużo przegapiłem? - Wtrąciłem się do ich rozmowy.
- Ooo Kuro Akuma postanowił nas odwiedzić. Witaj moje dziecko. -
Powiedziała do mnie dziewczyna.
Otworzyłem szerzej oczy. Serio? Jeszcze ktoś gadał tak w tych czasach? Nie pomyliła jej się mowa tak o kilka wieków? Poza tym "moje dziecko"? Nie przepadałem za takimi określeniami pod moim adresem.
- Kuro miałem nadzieję że szybciej przybędziesz. - Syknął do mnie Akatsuki.
- Lepiej późno niż wcale. - Wzruszyłem ramionami z niewinnym uśmiechem.
Już chciał coś powiedzieć, ale zamilkł przypominając sobie o obecności dziewczyny. Najwyraźniej nie czuł się zbyt swobodnie w jej towarzystwie.
- Dobrze kochani, wypadałoby iść na spotkanie alf bo chciałam niedługo
pożegnać słońce by zaszło a przywitać Księżyc.. - Oznajmiła.
Czy ona nie rządziła się zbytnio? A zresztą nieważne. Akatsuki nie protestował, tylko obserwował jej zachowanie. Uznałem, że chwilowo bardziej warto będzie zrobić to co ona mówi zwłaszcza, że nasze interesy są wspólne. Chociaż nie... Musiałem zapytać o jedną rzecz...
- A Ty.. - Zacząłem zaciekawiony.
- Chodźcie. - Powiedziałam przodem.
Wymieniłem krótkie spojrzenia z Akkim. Żadne z nas nie tolerowało rozkazywania, ale jednak... Ciekawość zwyciężyła. Podążyliśmy za nią.
Dotarliśmy na miejsce spotkania, gdy nikogo jeszcze nie było. Initium nachyliła się nad wodospadem przyglądając się okolicznej roślinnego lub czemuś innemu, tymczasem Akki zajrzał do chatki.
Skierowałem się za nim nie mając ochoty zbytnio zostawać z tą dziewczyną.
- O co cho...? - Przerwałem zaskoczony.
W środku był facet na o wiele za małym łóżku dla niego. Na jego głowie siedział mały ptak (tak serio to twarz nie bolała go od jego pazurów?).
- Tak, jak myślałem - stwierdził.
- To jest gość od jednorożca? - Zapytałem kojarząc, że Akki wspominał o kimś takim.
Kiwnął głową.
- Myślisz, że warto go budzić? Czy może niech lepiej wszyscy zobaczą go w takim stanie? - Roześmiałem się.
- Może czasami warto byłoby powstrzymać się od upokarzania innych? - Zaproponował.
- Nie, nie sądzę - odparłem.
- W każdym razie weź obudź go jakoś - powiedział próbując go potrząsać za ramię, co nie skutkowało.
- Brodata Księżniczka czeka na pocałunek od swojego księcia - powiedziałem z ironią. - Aby potem odjechali na swoim jednorożcu do krainy w której nigdy nie zachodzi słońce.
Akki parsknął śmiechem:
- Myślę, że bardziej ty pasujesz do roli księcia - starał się brzmieć poważnie. - Mogę ci odstąpić tego zaszczytu - wskazał na twarz Anakina.
- Nie, nie, widzę, że naprawdę ci na tym zależy - wskazałem na nieświadomego chłopaka. - Poza tym moim zdaniem jesteście bardzo twarzowi.
- Zaczynam się zastanawiać, czy go nie zostawić - powiedział. - Chyba, że ty go obudzisz.
- Mogę użyć moich metod? - Zapytałem się.
- Rób co chce - urwał przerażony widząc, jak podnoszę Anakina i podążam w stronę drzwi. - Co ty chcesz zrobić?
- Uważam, że Brodata Księżniczka powinna wziąć prysznic z samego rana - odparłem ze śmiertelnie poważną miną.
Nagle w kącie się coś poruszyło i coś wielkiego zaczęło się wynurzać.
- Mam świetny pomysł - powiedział Akki.
- Tak, zgadzam się z nim - odparłem.
A potem zgodnie pobiegliśmy do drzwi. Akatsuki przodem, żeby ja otworzyć, a ja za nim. Wybiegłem w stronę strumienia, a tuż za mną pojawił się nagle wściekły jednorożec.
- Akki! - Krzyknąłem oburzony patrząc na ptaka który wyleciał za nami z mieszkania. - Nie mówiłeś, że on przytargał za sobą całe zoo!!! Weź jakoś mi pomóż!?
Wyglądało na to, że on był zbytnio zajęty zwijaniem się ze śmiechu, żeby był w stanie w ogóle ruszyć się o krok.
Rzuciłem się w stronę wodospadu. Initium odwróciła się w naszą stronę i wydawała się być przez chwilę zaskoczona. Ciekawe czy udawała czy naprawdę zdziwiła się na widok chłopaka z przerzuconym przez ramię facetem biegnącego w stronę wodospadu i gonionego przez płaszczkę, jednorożca oraz kukułkę.
Wyrzuciłem Faceta od Jednorożca Targającego ze Sobą Całe ZOO do wody i ponownie zacząłem uciekać przez rozwścieczonymi zwierzętami.
Usłyszałem cichy śmiech Initium:
- Może mi pomożecie, zamiast się tylko śmiać!? - Krzyknąłem robiąc kolejne okrążenie wokół polany.
- W końcu dostałeś na to co zasłużyłeś przez robienie ludziom złośliwości - parsknął śmiechem Akki.
Nagle nad nami zniknęło światło. Zupełnie, jakby ktoś wyłączył słońce. TO COŚ BYŁO AŻ TAK WIELKIE?!
Wbiegłem między drzewa. Dopiero teraz miałem chwilę, aby spojrzeć w stronę wodospadu, gdzie właśnie ocknął się właściciel przenośnego ZOO. Właśnie zagwizdał, a zwierzęta się zatrzymały. Również i on wybuchł śmiechem. Nietrudno było się domyślić co się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz