sobota, 27 września 2014

(Wataha Ognia )od Maji

Spacerowałam sobie... tak mi się wydawało, ale świat w którym byłam był jakby piękniejszy. Wszystki było podbne, ale jednak znacznie piękniejsze. Kolory bardziej intensywne, ale nie raziły cię w oczy i słońce jakby bliżej. Dziwne. Była tam też tęcza i mnóstwo zwierząt. Wyglądały nieziemsko. Piękno tego świata porażało mnie. Nie mogłam być w mojej watasze, bo nie rozpoznawałam tych terenów. One chyba nie mogły pochodzić z tego świata, były zbyt malownicze. Nie było też przy mnie Shy. Czyżbym umarła?
Shy była przy mnie zawsze, więc wydawało mi się oczywiste, że skoro jej nie to ja musiałam umrzeć. Chociaż nie przypominałam sobie tego faktu. No chyba bym zauważyła gdyby ktoś mnie zabił. To było dziwne... bardzo dziwne. Rozglądałam się po miejscu w którym byłam... Nie chyba nigdy wcześniej go nie widziałam... chociaż. I nagle straszliwy obraz stanął mi przed oczami. Panika, lęk, woda... dużo wody... krzyk... hałas. Woda przerażała wszystkich znajdujących się tam... na dole. Przyglądałam się temu z góry...nie wiem ile miałam wtedy lat, ale nie mogłam być duża...nadal byłam dzieckiem... przerażonym dzieckiem. A potem obraz znikł jakby rozpłynął się w powietrzu, a ja poznałam miejsce w którym byłam. To musiało być to samo miejsce co w mojej wizji, ale wyglądało zupełnie inaczej. Było... było...po prostu piękne i takie spokojne... i puste. Dopiero teraz uderzyła mnie niesamowita pustka tego miejsca. Wszystko mogłoby się wydawać idealne. To czemu tu było tak pusto? Czemu nikt tu nie mieszkał? Nie było nikogo.
-Jest tu ktoś?- chciałam się upewnić, ale odpowiedziało mi tylko echo. Miejsce, które niedawno wydawało mi się takie piękne nagle stało się przeraźliwie smutne. Miejsce które niedawno wydawało mi się idealne nagle stało się nic nie warte, nie warte uwagi. Aura tajemniczości zmieniła się w aurę smutku, samotności i takiej dziwnej... tęsknoty. 
- Podoba ci się tutaj?- nagle usłyszałam jakiś głos. Nie wiem skąd dochodził i do kogo należał.
- Nie- czułam, że muszę mu odpowiedzieć. To był jakiś wewnętrzny nakaz. 
- Czego ci tutaj brakuje?  Przecież to miejsce jest piękne... idealne- głos stawał się coraz wyraźniejszy, jakby się zbliżał.
- Wcale nie jest idealne. Jest opuszczone- zaprzeczyłam
- Nie jest idealne. Nikt tu nie mieszka.
- To po co ktoś to stworzył?- zapytałam, ale głos się nie odezwał- Skoro nikt tu nie mieszka to chyba był próżny trud.
- Wiesz kto stworzył to miejsce? Gdzie się znajduje?- głos znowu się odezwał
- Nie- odpowiedziałam krótko
- Ja, ty, twój ojciec. Wspólnie stworzyliśmy to dzieło- odpowiedział mi głos i nagle przede mną pojawiła się... ona.
- Mama? Przecież ty nie żyjesz
- Umarłam dla świata, ale nadal żyje tutaj- wyjaśniła
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam, bo nadal nie wiedziałam. Ona zaśmiała się
- Tutaj- powiedziała dotykając mojej piersi.- Zawsze będę żyć w twoim sercu, niezależnie od tego kogo tu zaprosisz, więc nie marnuj tego miejsca.
- O czym ty mówisz?
- Dobrze wiesz o czym. Nawet twoja najbliższa przyjaciółka, Shy nie ma tu wstępu. Sama zobacz jak tu pięknie.-  rozejrzałam się po miejscu w którym się znalazłam.
- Tak tu jest pięknie- potwierdziłam
- Ale strasznie pusto- powiedział głos i postać rozpłynęła się
- Zapełnij to miejsce- usłyszałam jeszcze z oddali
- MAJA! MAJA! Wstawaj- usłyszałam znajomy głos i poczułam, że ktoś mną potrząsa. - Maja obudź się- nie do końca jeszcze rozumiejąc co się dzieje otworzyłam oczy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz