piątek, 26 września 2014

(Wataha Wody.) Od Ayato.

Dziewczyna walczyła niesamowicie. Widać, że sprawiało jej to wiele przyjemności. Czyżbym wreszcie znalazł kogoś do sparingów.? Możliwe... W moim umyśle zapanowała radość. Z walki, z jej obecności, z obserwującego nas Damp'a. Szybko stłumiłem emocje, aby nie dać nic po sobie poznać. W pewnym momencie nasz taniec został zakłócony przez baryton chłopaka.
- Może byście już tak skończyli? Nie żebym się wtrącał…
Czarnowłosa zdekoncentrowała się, a ja sprytnie wykorzystałem ten moment nieuwagi. Zaatakowałem trochę szybciej i mocniej tak, aby po chwili przypierać do ściany Ognistą Dziewczynę. Jeden z moich sztyletów znajdował się tuż przy jej gardle. Nie czułem żadnej satysfakcji ze zwycięstwa. Bardziej wykorzystanie sprytu i sytuacji niż umiejętności.
- Dziękuję... - Uśmiechnęła się olśniewająco a zarazem złośliwie. - Za walkę.
- Dziękujesz.? Wiesz, że mógłbym Cię teraz zabić.?
Przycisnąłem klingę do bladej skóry mocniej, aby pokazała się kropla krwi.
- Wiem…ale tego nie zrobisz .
Zuchwała dziewczynka. Podoba mi się to.
- Wnioskujesz o tym, bo…?
- …Bo wiesz, że to jeszcze nie koniec. Nie znasz mnie…a chyba chcesz poznać. – Drugą część zdania wypowiedziała z delikatnym wahaniem.
Chcę.? Właściwie.  Interesujący styl walki. Ponadprzeciętna uroda. Tak. Zdecydowanie chcę.
- Może i byłbym zainteresowany. - Mruknąłem i znów wykrzywiłem wargi w parodię uśmiechu.
- Daj jej spokój, może warto byłoby wiedzieć po co tu przyszła? - Damp znów spróbował swoich sił w rozdzieleniu nas.
- A może jednak nie? - Odpowiedziałem pytaniem.
- Nie że mam coś do Ciebie, a co dopiero poznałem Ciebie. A teraz mamy okazję poznać kolejną osobę, więc?
Puściłem dziewczynę i usunąłem się w bok. Ona jak stała tak została.
- Mogłeś siedzieć cicho. - Syknąłem w stronę towarzysza.
Odpowiedział mi jedynie uśmiechem. W jego oczach błyszczała satysfakcja.
- Drań. - Powiedziałem z udawaną złością.
Czasami można się podroczyć z ludźmi.
- Co do... - Zaczęła czarnowłosa.
Błyskawicznie zmieniłem postawę i schowałem sztylety, aby wystawały tylko czubki.
- Cześć. - Do jaskini wszedł dość niski osobnik z Mroku. - Nie przeszkadzam.?
- Co tu robisz.? - Spytałem nieco poirytowany.
- Przyglądam się, jak przebiega wasza integracja. - Sugestywnie spojrzał na sztylety. - Możecie wznowić walkę, nie zwracajcie na mnie uwagi. Z chęcią sobie to pooglądam.
Wyprowadziłem szybki atak w jego stronę. Nie liczyłem, że go zaskoczy. Kwestia sprawdzenia czy potrafi uskoczyć przed czymś tak banalnym. Odskoczył i się uśmiechnął.
- Spokojnie. - Uniósł ręce do góry. - Na razie mi się nie chce walczyć. Najpierw chciałem cię ocenić, ale spodziewałem się takiej reakcji. Była całkowicie do przewidzenia. Nie masz może czegoś ciekawszego? Zaczynasz mnie nudzić.
Typowy, wkurzający typek, próbujący się popisać. Szkoda czasu na takich. Stał odsłonięty i czekał. Chce popisu.? Proszę bardzo. Wezwałem Ka'Kari, aby otuliło mnie cieniem. Zniknąłem z pola widzenia wszystkich osób i bezdźwięcznie zaszedłem go od tyłu. Wyraźnie odetchnąłem głębiej, aby poczuł mój oddech na karku.
- Tak już lepiej. - Wydawał się zadowolony. - To jest już o wiele ciekawsze. To raczej nietypowe dla wilka Wody... Byłeś może skrytobójcą.?
- Możliwe. - Odparłem wymijająco.
- Nie spodziewałem się tutaj spotkać jednego. - Przyjrzał mi się dokładnie. - Podoba mi się twoja postawa. Jesteś w stanie zadać z niej błyskawiczny atak, jak i przejść do obrony. W dodatku poruszasz się zarówno cicho i sprawnie... Widać, że jesteś z wyższej półki, a ta umiejętność trzymania broni wskazuje na to, że jesteś już do niej przyzwyczajony i nie wątpisz w swoje umiejętności posługiwania się nią. Za to ty...
Podszedł do Dampa. I tak zaczęło się ocenianie każdego. Wyłączyłem się na tą chwilę zamyślony.
Niewątpliwie nie ma nawet tysiąca lat. Nie to zachowanie. Ocenił każdego, a to jedna z umiejętności skrytobójczych. Z jego myśli udało mi się wyłapać tylko powierzchowne informacje takie jak imię i profesja. Co do drugiego nie myliłem się. Resztę blokowała silna zapora. Wyjątkowo trudna do złamania nawet dla doświadczonego wilka.
Po chwili spytałem dla zasady.
- Jak się nazywasz.?
I znów porcja przedrzeźniania. Naprawdę ten cały Kuro zaczynał mnie porządnie wkurzać. Raczej się nie polubimy. Zaśmiałem się w myślach.
- Ayato. - Uciąłem jego wywody.
- Miło mi cię poznać Ayato. - Uśmiechnął się z udawaną uprzejmością. - A wy jesteście...?
- Damp. - Powiedział szybko chłopak koło mnie. Też już miał tego widocznie dość.
- I Arve. - Ach. Ognista Dziewczyna.
Pasuje do niej to imię.
- A ja Kuro. - Oznajmił dumnie. - Przyszedłem tutaj, żeby przekazać wiadomość, iż spotkanie Alf odbędzie się za dwa dni o zachodzie słońca w Centrum przy Wodospadzie.
- Alf... - Mruknąłem.
Wymieniłem szybkie spojrzenie z Damp'em. Będziemy musieli iść obaj.
Jak podejrzewałem jest tu więcej wilków.
- A co do Ognia... Tam też już wiadomość dotarła. - Po tych słowach usiadł na występie skalnym.- Nie obrazicie się jeśli sobie z wami posiedzę.
I znów ten 'słodki' uśmiech.
Westchnąłem, aby się rozluźnić, lecz to nic nie dało. Tylko woda daje ukojenie. Jakby nie patrzeć byliśmy przy gorących źródłach. Nie zwracając uwagi na pozostałe w pomieszczeniu osoby zrzuciłem bluzę, odczepiłem sztylety, spodnie i w bokserkach zanurzyłem się do ciepłej wody. Rokita podbiegł i z rozpędu wskoczył mi na kolana.
- To jak.? Dołączycie się.? - Mruknąłem pod nosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz