Co ja sądzę o tym całym Kuro?
Jak pojawił się ten cały ktosiek i gdy powiedział "Przyglądam się, jak
przebiega wasza integracja" to sobie pomyślałem że myśli podobnie jak
ja. Ale gdy zaczął nawijać o "imieniu" dla Ayato i potem gdy "niewinnie"
się uśmiechał(dla mnie ten uśmiech był przepchany dwulicowością xd),
to zmieniłem zdanie... sądziłem że jest ten teges. W sensie niespełna
umysłowo, szurnięty, psychol - nie brałem pod uwagę faktu że był, czy
tam jest skrytobójcą. Potem gdy się poślizgnął i wrzucił dziwnym trafem
dziewczynę w ramiona Alfy to wtedy ponownie moje zdanie na jego temat
się zmieniło i jest takie jakie jest obecnie. Konkretnie... "każdy ma
swoje dziwactwa, ale te dziwactwa tworzą charakter i nie należy ich
tępić".
Potem gdy ta trójka się cisnęła (tzn. w następującej kolejności: Ayato,
Arwe, Kuro) ja siedziałem sobie spokojnie przyglądając się sprytnemu
planu "niewiniątka" z drugiej strony, na przeciwko ich. Z jednej strony
czarnowłosa nie chciała być AŻ TAK BLISKO niebieskowłosego, ale z
drugiej strony nie chciała przejść na inną część gorących źródeł...
ciekawe.
Kobiety są takie skomplikowane... - myślałem głaskając mokrego kota który wciąż siedział mi na kolanach.
Co do kota. To chyba czuł się odtrącony od społeczeństwa. Zgaduję... że w jego głowie tłoczą się zbulwersowane myśli:
"Ta wredna, samolubna, egoistka RZUCIŁA się na Ayato... ja jej
pokarzę... teraz mają mnie głęboko w czterech literach... i muszę
siedzieć na kolanach tego Damp'a. Lepsze to niż zgniecenie przez tą
dziewczynę."
Wiem, może przesadziłem ale "moc wyobraźni" nic innego mi nie podsunęła.
No ale co do niebieskooka i do tej dziewczyny to ja mam tylko jedno do
powiedzenia: "Amorrr"(<3).
Nagle Kuro wstał i wyszedł z wody.
- Już idziesz? – Spytała Arwe.
- Mam coś do zrobienia – oznajmił
Zarzucił na siebie szybko ubrania, a po chwili "Ognista Pani" zrobiła to samo.
- Nie wolisz zostać dłużej? - Zapytał spoglądając na nią nieco zaskoczony.
Ona jednak nie odpowiadając, odwróciła się przez ramię ostatni raz i
uciekła za Kuro z popłochem widząc że Ayato wychodzi również z wody.
Tak oto znów zostaliśmy sami. Chłopak stojąc zdumiony nieco na brzegu odwrócił się w moją stronę.
Wpierw spojrzał na kota. Ja jakbym był na jego miejscu to bym się
zamienił w proch gdybym zobaczył takie przeszywające i pełne wyrzutów
sumienia wzrok Rokita. Jednak spłynęło to po nim jak po kaczce i
następnie spojrzał na mnie bez żadnego wyrazu na twarzy. Po prostu
spojrzał. Ja w odpowiedzi uśmiechnąłem się szeroko i żeby nie było że
umiem się tylko śmiać, włożyłem łeb do wody(kot tym razem ewakuował się
na stały ląd) i dopiero w tedy wybuchłem komicznym śmiechem. Z moich ust
wydobyło się setki bąbelków. Nie widziałem jego miny ani reakcji. Po
chwili poczułem jak ktoś chwyta mnie za włosy z tyłu głowy i ciągnie.
- Idiota. Z czego rżysz? - Usłyszałem natychmiast słowa Ayato.
- Nie, nic, z niczego. - Odpowiedziałem szybko wychodząc z wody po czym zachichotałem się.
- Masz urojenia, tak? - Zakpił nadal stojąc w gorącym źródle.
Spojrzałem na niego.
- Lofffe. - Oznajmiłem śmiesznym głosem i z rąk zrobiłem serduszko.
Ten nie pohamowując się, skoczył na mnie z zamiarem uduszenia. Ja
zamieniłem się szybko w wilka i z ciężką, mokrą sierścią uskoczyłem
przed jego "natarciem" po czym w bezpiecznej odległości otrzepałem się z
nadmiaru płynu. Chłopak nie chciał mnie ścigać. Domyślił się pewnie że o
to mi właśnie chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz