niedziela, 28 września 2014

(Wataha Ognia) od Shy

Cóż... ja to ja i nikt inny, ale czasami trzeba zagrać kogoś innego. Wiecie tego rozsądnego i sprytnego. Może nie należałam do odważnych, ale miałam głowę we właściwym miejscu i trochę sprytu też. Może nie byłam przebiegłym lisem, ale lisiczką. Skoro Maja postanowiła być uparta to nie warto było się z nią kłócić, nie ustąpi... chyba, że...Ale o tym nie mogłam myśleć zbyt często, wspólna głowa w tej sytuacji strasznie mi przeszkadzała. To dlatego uciekłam na kraniec terytoriów, żeby spokojnie obmyślić plan.  No i trochę ciągnęło mnie do ziemi, nie wiem czemu... wiedziałam jedno ogniem nie jestem. Ale teraz czas na plan. Nie był powalający ale mógł podziałać... musiał podziałać. Bo Maja się wścieknie... strasznie wścieknie... i jeśli się nie uda to wszystko pójdzie na marne.
Wspólnie wróciłyśmy do watahy, bo oczywiście Maja szybko mnie znalazła. Musiałam się jej jakoś pozbyć.
- Maja?- odezwałam się niepewnie
-Tak?
- Nie chciałoby ci się iść zapolować? Tylko niedaleko, nie musi to być nic dużego.- zapytałam
- Jasne. A ty nie idziesz ze mną?
- Popilnuję jaskini- odpowiedziałam szybko, trochę zbyt szybko, ale Maja niczego nie znalazła w mojej głowie więc sobie poszła. Poczekałam aż odejdzie wystarczająco daleko by niczego nie podsłuchała i wtedy zabrałam się do realizacji planu.
Część 1 punkt A Konspiracja.
- Sap! Gaja!. Musicie mi pomóc- powiedziałam.- Słuchajcie jak Maja wróci zabierzemy ją na wycieczkę. Sap dopilnuj by nie widziała gdzie lecimy. Postaraj się, proszę- wyjaśniłam, a Sap potwierdziła, że wie jak to zrobić. Nie wiem jak, po prostu świetnie rozumiałam zwierzęta. - Jesteście boskie. A lecimy do centrum nad wodospad. I wiem, że Maja się wścieknie, dlatego musi wyjść idealnie. Dużo ryzykuję.- plan był gotowy a wszyscy wtajemniczeni poinformowani.
Część 2 punkt B Czas na realizację
Szczęście mi dopisywało, bo Maja wróciła z polowania w idealnym czasie. Wystarczało go by ją namówić na wycieczkę i by spokojnie dotrzeć tam gdzie chciałam i jeszcze na jedną fazę wściekłości. Nie więcej, potem nie mogła uciec. Brawo dla nowej lisiczki w lesie.
- Maja? Polatamy sobie- zaproponowałam z trochę zbyt wielkim entuzjazmem.
- Byłaś głodna.
- Wiem, ale zjemy potem, no proszę- poprosiłam Maję, która już coś podejrzewała, ale moje myśli były czyste.
- Skoro tak ci na tym zależy- powiedziała niechętnie. A przy mnie Gaja już stała gotowa do lotu, Sap też się nie mogła doczekać wezwania. Może nie byliśmy aż tak zdolnymi aktorami, ale Maja na razie grała z nami. Oj... wszystko szło po mojej myśli. Ale fajnie.
- Sap- Maja wezwała smoczycę, a ta pojawiła się sekundę później. A potem już wszystko szło dość łatwo.
- Ja decyduję gdzie lecimy?- zapytałam, trochę opanowując nerwy
- Czemu ty?-
- Bo ty się zawsze pakujesz w kłopoty i nas też- odpowiedziałam, a zwierzaki zgodziły się ze mną. I razem z Mają zaśmiałyśmy się. Sap odwaliła kawał dobrej roboty. Maja niczego nie widziała i nie miała pojęcia gdzie ją zabieramy. A chwilę później lądowałyśmy koło wodospadu w centrum, tak jak wtedy.
Część 3 punkt C Zakończenie realizacji planu.
- SHY! CO TO MA BYĆ?!- Maja była mega wściekła, chyba się połapała
- Musiałam- powiedziałam cicho
- NIE MUSIAŁAŚ I JA TEŻ NIE MUSIAŁAM TU PRZYCHODZIĆ.- nadal krzyczała
- Przestań, proszę- powiedziałam
- NIE- teraz już się darła
- Nie każe ci się udzielać, po prostu stój tu i odpowiadaj na pytania jeśli ktoś ci je zada.- zaproponowałam
- OKEJ, PÓŹNIEJ SIĘ Z TOBĄ POLICZĘ, ALE NIE ZAMIERZAM SIĘ ODZYWAĆ DO AKKIEGO*- nadal krzyczała, ale już trochę mniej. Znaczy pierwsza faza mijała.
- Jak chcesz to ja będę się do niego odzywać za ciebie. Twój piesek raczej cię nie zastąpi.- usłyszałam czyjś głos zza krzaków i wiedziałam do kogo należy. Tylko jedna osoba nazywała mnie pieskiem Maji. Od razu poczułam, że Maja się wścieka jeszcze bardziej i oczywiście robiłam wszystko by się uspokoiła, ale cóż... ona nie chciała. Mnie to nie ruszało, znaczy w sumie ruszało, ale nie tak jak Arwe chciała i po chwili wybuchnęłam śmiechem. I tak śmiałam się z tego pieska. W sumie nie mogła lepiej trafić, przecież tak to miało wyglądać. Może nie byłyśmy aż tak kiepskimi aktorkami. I wiecie co? Maja też zaczęła się śmiać.


* Jeśli ktoś napisze taki dialog to osobiście go zabiję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz