wtorek, 30 września 2014

(Wataha Ognia) od Arve

Anakin na pierwszy rzut oka wydawał się typem „macho”. Tzn. wysoki, dobrze zbudowany, więc wydawać by się mogło, że będzie tryskał pewnością siebie. Tymczasem na pytanie o sposób oswajania zwierząt, zareagował niepewnością. Ba…nawet zarumienił się lekko. Byłam nieco zaskoczona, bo spodziewałam się czegoś innego.
- Śpiewem – głowę opuścił.
Śpiewem? No proszę…przynajmniej nie musiałabym się ukrywać ze swoim nuceniem…choć raczej w moim przypadku, nie sadziłam, bym kogokolwiek potrafiła zauroczyć swoim głosem.
- Chciałabym to usłyszeć – odpowiedziałam poważnie, a potem przyszedł mi do głowy pewien pomysł, więc mój głos przybrał ton złośliwej konspiracji - …a najlepiej, żebyś wszystko pokazał na przykładzie…powiedzmy na mrówkach…
- Czemu na mrówkach? – powoli jego policzki przybierały naturalny kolor bez dodatku czerwieni wstydu.
- ..bo – zniżyłam głoś do szeptu, choć z tej odległości nikt poza nami nie mógł słyszeć naszej rozmowy – te mrówki, np. mogłyby chcieć wybrać się na spacer…prawda?
- Nadal nie rozumiem czemu Twoja prośba ma dotyczyć mrówek…- zmarszczył brwi, próbując chyba dociec o co mi chodzi, więc ruchem głowy wskazałam na Kuro. Anakin chyba zrozumiał mój tok myślenia, bo jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- A jak myślisz…jak najlepiej…później pozbyć się mrówek? Wodą – moja oczywista złośliwość widniała w pełnej okazałości na twarzy.
Anakin energicznie pokiwał głową, odszedł kilka kroków dalej, bliżej strony lasu i zaczął dźwięcznym, niskim głosem cicho śpiewać. Podbiegłam jednak do niego pośpiesznie i dotknęłam ramienia. Odwrócił się powoli przytomniejąc.
- …ale nie teraz, zaczekajmy z tym do końca spotkania. Mimo, że byłoby teraz masę.. hm…radości, to pewnie oberwałabym niezłą burę od większości osób, za „psucie” klimatu…wiesz…zostawimy najlepsze na końcu. A Ty po prostu bądź w pogotowiu – dodałam nadal się uśmiechając.
- Cóż…- powiedział już całkiem przytomnie – na dobre rzeczy czasami trzeba cierpliwie poczekać – dodał tym razem odwzajemniając ten sam kpiarski wyraz twarzy, który malował się na moich ustach – a co zamierzasz teraz?
Odwróciłam się w stronę pozostałych zebranych. A z racji faktu, że sami staliśmy w lekkim oddaleniu, miałam doskonały widok właściwie na każdego. Tak. Na Niego także. Ciężko było pomylić go z kimkolwiek innym…zmusiłam się jednak oderwać spojrzenie i obrócić się w stronę swego rozmówcy.
- Chwilowo…obserwować. Możesz mi potowarzyszyć…hmmm…chcesz zagrać w drobną „grę”? – dodałam zamyślona.
- Grę? To zależy...na czym ma polegać – przysiadł obok mnie, a jego „kukułka” znowu usiadła mu na głowie, wywołując moje parsknięcie śmiechem.
- Trochę głupią, bardzo dziecinną i przyziemną – odparłam, gdy w końcu przestałam się krztusić. Nie wiem, czemu mi przyszło to akurat do głowy – grałam w to z moim…bratem…kiedyś…- potrząsnęłam głową odganiając ciemne myśli.
- To na czym polega w końcu? – cóż, był na tyle taktowny i uprzejmy, że przynajmniej udawała, że zignorował informację o moim bracie. Uśmiechnął się do tego.
- Będziemy ich oceniać. Tzn…tylko wizualnie. W skali od 1 do 10 – wrócił mi humor, szczególnie, że na twarzy Anakina znowu pojawił się delikatny wyraz zakłopotania.
- Wszystkich?
- Wiesz, nie każę oceniać Ci tutaj panów, choć dla mnie nie ma problemu by stwierdzić, czy dziewczyna jest ładna czy nie – tkwiłam z przyklejonym uśmiechem, by nieco rozluźnić mego towarzysza. Nie wydawał się czuć swobodnie, ale w końcu pokiwał głową. I nawzajem sobie wskazujemy obiekty do ocen.
- Dobra, ale Ty zaczynasz – i wskazał mi nie kogo innego jak Ayato. Pewnie znowu bym się zakrztusiła, ale nie widział mojej twarzy, skupiając się na wskazanej postaci.
- W skali od 1 do 10…ma 17…
- Co? Ile? – spojrzał na mnie, a ja wymusiłam opanowanie. Wyraz jego twarzy był jednak na tyle ciekawy, że po prostu parsknęłam śmiechem, unikając tym samym dalszych dociekań.
- Teraz Twoja kolej…- i po chwili wahania wskazałam mu…Mayę – co sądzisz o niej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz