Anakin na pierwszy rzut oka wydawał się typem „macho”. Tzn. wysoki, dobrze zbudowany, więc wydawać by się mogło, że będzie tryskał pewnością siebie. Tymczasem na pytanie o sposób oswajania zwierząt, zareagował niepewnością. Ba…nawet zarumienił się lekko. Byłam nieco zaskoczona, bo spodziewałam się czegoś innego.
- Śpiewem – głowę opuścił.
Śpiewem? No proszę…przynajmniej nie musiałabym się ukrywać ze swoim nuceniem…choć raczej w moim przypadku, nie sadziłam, bym kogokolwiek potrafiła zauroczyć swoim głosem.
- Chciałabym to usłyszeć – odpowiedziałam poważnie, a potem przyszedł mi do głowy pewien pomysł, więc mój głos przybrał ton złośliwej konspiracji - …a najlepiej, żebyś wszystko pokazał na przykładzie…powiedzmy na mrówkach…
- Czemu na mrówkach? – powoli jego policzki przybierały naturalny kolor bez dodatku czerwieni wstydu.
- ..bo – zniżyłam głoś do szeptu, choć z tej odległości nikt poza nami nie mógł słyszeć naszej rozmowy – te mrówki, np. mogłyby chcieć wybrać się na spacer…prawda?
- Nadal nie rozumiem czemu Twoja prośba ma dotyczyć mrówek…- zmarszczył brwi, próbując chyba dociec o co mi chodzi, więc ruchem głowy wskazałam na Kuro. Anakin chyba zrozumiał mój tok myślenia, bo jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- A jak myślisz…jak najlepiej…później pozbyć się mrówek? Wodą – moja oczywista złośliwość widniała w pełnej okazałości na twarzy.
Anakin energicznie pokiwał głową, odszedł kilka kroków dalej, bliżej strony lasu i zaczął dźwięcznym, niskim głosem cicho śpiewać. Podbiegłam jednak do niego pośpiesznie i dotknęłam ramienia. Odwrócił się powoli przytomniejąc.
- …ale nie teraz, zaczekajmy z tym do końca spotkania. Mimo, że byłoby teraz masę.. hm…radości, to pewnie oberwałabym niezłą burę od większości osób, za „psucie” klimatu…wiesz…zostawimy najlepsze na końcu. A Ty po prostu bądź w pogotowiu – dodałam nadal się uśmiechając.
- Cóż…- powiedział już całkiem przytomnie – na dobre rzeczy czasami trzeba cierpliwie poczekać – dodał tym razem odwzajemniając ten sam kpiarski wyraz twarzy, który malował się na moich ustach – a co zamierzasz teraz?
Odwróciłam się w stronę pozostałych zebranych. A z racji faktu, że sami staliśmy w lekkim oddaleniu, miałam doskonały widok właściwie na każdego. Tak. Na Niego także. Ciężko było pomylić go z kimkolwiek innym…zmusiłam się jednak oderwać spojrzenie i obrócić się w stronę swego rozmówcy.
- Chwilowo…obserwować. Możesz mi potowarzyszyć…hmmm…chcesz zagrać w drobną „grę”? – dodałam zamyślona.
- Grę? To zależy...na czym ma polegać – przysiadł obok mnie, a jego „kukułka” znowu usiadła mu na głowie, wywołując moje parsknięcie śmiechem.
- Trochę głupią, bardzo dziecinną i przyziemną – odparłam, gdy w końcu przestałam się krztusić. Nie wiem, czemu mi przyszło to akurat do głowy – grałam w to z moim…bratem…kiedyś…- potrząsnęłam głową odganiając ciemne myśli.
- To na czym polega w końcu? – cóż, był na tyle taktowny i uprzejmy, że przynajmniej udawała, że zignorował informację o moim bracie. Uśmiechnął się do tego.
- Będziemy ich oceniać. Tzn…tylko wizualnie. W skali od 1 do 10 – wrócił mi humor, szczególnie, że na twarzy Anakina znowu pojawił się delikatny wyraz zakłopotania.
- Wszystkich?
- Wiesz, nie każę oceniać Ci tutaj panów, choć dla mnie nie ma problemu by stwierdzić, czy dziewczyna jest ładna czy nie – tkwiłam z przyklejonym uśmiechem, by nieco rozluźnić mego towarzysza. Nie wydawał się czuć swobodnie, ale w końcu pokiwał głową. I nawzajem sobie wskazujemy obiekty do ocen.
- Dobra, ale Ty zaczynasz – i wskazał mi nie kogo innego jak Ayato. Pewnie znowu bym się zakrztusiła, ale nie widział mojej twarzy, skupiając się na wskazanej postaci.
- W skali od 1 do 10…ma 17…
- Co? Ile? – spojrzał na mnie, a ja wymusiłam opanowanie. Wyraz jego twarzy był jednak na tyle ciekawy, że po prostu parsknęłam śmiechem, unikając tym samym dalszych dociekań.
- Teraz Twoja kolej…- i po chwili wahania wskazałam mu…Mayę – co sądzisz o niej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz