Wróciliśmy do wyjścia. W międzyczasie odbyłem w myślach krótką rozmowę z Akkim.
Wataha Wody... Wyglądało na to, że być może będę miał okazję poznać ciekawe i silne osoby.
- Może pójdziecie już spać - zaproponowałem. - W końcu musicie być zmęczeni.
- A ty? - Zapytała Paralda zauważając, że nie uwzględniłem siebie.
- Muszę się czymś zająć - odparłem. - Poza tym jestem wypoczęty.
Odwróciłem się i ruszyłem w stronę wyjścia.
- Bym zapomniał wam powiedzieć - spojrzałem przez ramię. - Spotkanie Alf odbędzie się za dwa dni o zachodzie słońca w Centrum przy Wodospadzie. Możesz też zabrać kogo chcesz tam.
Wyszedłem z jaskini zostawiając zaskoczoną dwójkę. Ciekawe, czy pomyśleli, że ja od początku byłem tam tylko, aby przekazać wiadomość. W międzyczasie skończyło padać, więc wyszedłem nie zważając na to, że moja kurtka została w jaskini. W końcu w każdej chwili mogłem sobie załatwić nową.
Wolnym krokiem ruszyłem w stronę Watahy Wody. Zastanawiało mnie czy będzie ktoś tam ciekawy albo chociaż silny. Godny przeciwnik do walki, jak do tej pory znalazłem już jedną osobę, która mogła stanowić wymagającego przeciwnika oprócz Akatsukiego - Mayę. Osobiście nie byłem zainteresowany walką z Paraldą czy Shy, ponieważ nie dostarczyłoby mi to żadnej rozrywki.
Wyglądało na to, że zgromadziły się tutaj trzy wilki - oceniłem wyczuwając. - Dwa z wody i jeden z ognia. W dodatku... Chyba jeden z wody i z ognia walczyli.
Przyjrzałem się niezadowolony rzece zagradzającej mi drogę. Niezbyt miałem ochotę być znowu mokry.
Na szczęście znałem dosyć dobre zastosowanie tworzenia barier, żeby omijać takie wodne przeszkody. Tuż nad wodą utworzyłem pole siłowe po którym się przeszedłem unikając w ten sposób chłodnej kąpieli.
Huk wody nadchodzący z prawej strony oznaczał, że niedaleko był wodospad, ale ruszyłem dalej w północnym kierunku, a następnie skierowałem się trochę na prawo, dopóki nie trafiłem pod jaskinię.
Wszedłem do jaskini.
- Cześć - powiedziałem nie okazując szczególnego zainteresowania scence. - Nie przeszkadzam?
Niebieskowłosy chłopak spojrzał na mnie.
- Co tutaj robisz? - Zapytał.
- Przyglądam się, jak przebiega wasza integracja - odparłem wskazując dwa sztylety, które wystawały nieschowane z rękawa chłopaka.
Dobrze, wiedziałem, że nie o taką odpowiedź mu chodziło i o wiele bardziej interesowało go po co tutaj przyszedłem.
- Możecie wznowić walkę, nie zwracajcie na mnie uwagi - dodałem. - Z chęcią sobie to pooglądam.
Moja odpowiedź najwyraźniej nie przypadła mu do gustu, co okazał błyskawicznym atakiem ze swojej strony. Odskoczyłem równie szybko w tył nie dając mu okazji przyłożyć jednego ze sztyletów do walki.
Uśmiechnąłem się spokojnie.
- Spokojnie - powiedziałem unosząc ręce w górę. - Na razie mi się nie chce walczyć. Najpierw chciałem cię ocenić, ale spodziewałem się takiej reakcji. Była całkowicie do przewidzenia. Nie masz może czegoś ciekawszego? Zaczynasz mnie nudzić.
Zachował spokój. Tylko pozornie. Widziałem, jak w jego oczach błysnął przez chwilę gniew, jednak nie próbował bezpośrednich ataków.
Wątpiłem również, żeby zaatakował mnie na poważnie, więc po prostu czekałem zastanawiając się co wymyśli.
Zniknął z mojego pola widzenia.
Zaszedł mnie od tyłu. Całkiem umiejętnie w dodatku, zwłaszcza, jak na wilka wody.
- Tak już lepiej - powiedziałem zadowolony. - To jest już o wiele ciekawsze. To raczej nietypowe dla wilka wody... Byłeś może skrytobójcą? - Zainteresowałem się.
- Możliwe - odparł.
- Nie spodziewałem się tutaj spotkać jednego - odwróciłem się zainteresowany nie zważając na ostrze. Przyjrzałem mu się. - Podoba mi się twoja postawa. Jesteś w stanie zadać z niej błyskawiczny atak, jak i przejść do obrony - oceniłem zamyślony. - W dodatku poruszasz się zarówno cicho i sprawnie... Widać, że jesteś z wyższej półki, a ta umiejętność trzymania broni wskazuje na to, że jesteś już do niej przyzwyczajony i nie wątpisz w swoje umiejętności posługiwania się nią - stwierdziłem. - Za to ty...
Znalazłem się przy drugim samcu.
- Jesteś trochę mniej interesujący od niego - stwierdziłem. - A przynajmniej nie sprawiasz takiego wrażenia, jak on. Podejrzewam, że najlepiej czujesz się kiedy walczysz w pobliżu wody wykorzystując moc swojego żywiołu, ponieważ daje ci to więcej możliwości. Chociaż nie wątpię, że być może masz jakąś sztuczkę, której mógłbyś użyć, gdybym tutaj cię zaatakował. W końcu nie należy lekceważyć swojego przeciwnika. Samą siłę mięśni masz trochę powyżej przeciętnej. Mylę się?
- Nie... - Odparł wpatrując się we mnie.
Podszedłem do dziewczyny:
- Jesteś również z Ognia, jak ona - przypomniało mi się o Mayi. - Chociaż wydajesz się bardziej pewna siebie i opanowana niż ona, kiedy była bez swojej towarzyszki. Tamta była beznadziejna w panowaniu nad sobą. Wydajesz się również być przygotowana do walki w każdym momencie i gotowa na atak z mojej strony. Godne pochwały - przyznałem.
Nikt nic nie odpowiedział, jakby czekali na kontynuację mojego wykładu. Pewnie mógłbym jeszcze wspomnieć o kilku szczegółach u każdego obecnego tutaj wilka, ale nie przyszedłem, żeby ich oceniać i robić im wykłady.
- Jak się nazywasz? - Zapytał niebieskowłosy.
- Nie sądzisz, że jak pytasz się o imię innych to najpierw powinieneś powiedzieć swoje? - Zapytałem.
- To nie ja jestem intruzem na cudzych terenach - zauważył.
- Ale mnie twoje imię nie interesuje - oznajmiłem.
Milczenie, jakie po tym zapadło można było niemal wyczuć w powietrzu.
- Jak chcesz to mogę ci wymyślić jedno - dodałem.
Zauważyłem, że dziewczyna usiadła przyglądając się nam z zainteresowaniem, podobnie, jak i tamten chłopak.
Obdarzyłem go niewinnym uśmiechem:
- Może Linguine?
- A skąd ci się wzięło takie imię? - Zapytał.
- To nazwa torebki makaronu ze sklepu spożywczego - odparłem. - Myślę, że torebka makaronu do ciebie pasuje.
Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował, jednak nie miał zbyt przyjaznej miny.
- To może Focus? - Chyba tamto mu się nie spodobało.
- Przynajmniej brzmi normalniej - ocenił. - A co ono oznacza?
- To nazwa glonów - odparłem. - Zwanych też Morszczynem... Właśnie! Morszczyn do ciebie pasuje, ale hmmm... Brzmi nieco nienaturalnie, jako imię.
- On to robi specjalnie, aby go wkurzyć, prawda? - Usłyszałem cichy szept chłopaka, który obserwował naszą dwójkę.
- Mor' e Szczyn? - Zapytałem. - Brzmi całkiem nieźle, co nie? Albo mam jeszcze lepszy po...
Dopiero zamierzałem, żeby zaczęło się robić ciekawie.
- Ayato - przerwał mi nim miałem okazję powiedzieć coś więcej.
- Miło mi cię poznać Ayato - uśmiechnąłem się. - A wy jesteście...?
- Damp - powiedział chłopak, nim zdążyłem wymyślić mu jakieś imię.
- I Arve - dodała dziewczyna.
- A ja Kuro - oznajmiłem. - Przyszedłem tutaj, żeby przekazać wiadomość, iż spotkanie Alf odbędzie się za dwa dni o zachodzie słońca w Centrum przy Wodospadzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz