niedziela, 28 września 2014

(Wataha Mroku) od Akatsukiego

Zaproszenie od Initium? Nie miałem zbytnio pojęcia co się za tym kryło. Może źle określiłem, to nie był brak pomysłów, względem powodu spotkania. Bardziej pasowałoby powiedzieć, że posiadałem ich zbyt dużo. Było tyle rzeczy o które chciałbym ją spytać.
Po opuszczeniu jaskini przez Kuro (ciekawe co on znowu planował) oraz dziewczyny, która ciągnęła go za koszulkę wystarczyła tylko chwila, żebym zadecydował, że zamierzam skorzystać z zaproszenia. Wyszedłem z jaskini i spokojnie skierowałem się w stronę Watahy Ziemi.
O co chciałem się spytać Initium? O wszystko? Może niekoniecznie o wszystko, ale nie zamierzałem skończyć na jednym czy dwóch pytaniach. Miałem nadzieję również, że będzie skłonna na nie odpowiedzieć. Nie zapominałem oczywiście o tym, że ona wspomniała o Kuro chociaż nie miałem zbytnio pomysłu o co mogło chodzić w jego przypadku.
~ Ja pójdę przodem do Initum ~ poinformowałem Kuro ~ a ty dołącz się później, jeśli chcesz.
Wiedziałem, że nakazywanie dołączenia w jego przypadku było z góry skazane na porażkę. Nieważne kim byłaby osoba żądająca z nim spotkania on i tak się tam nie pojawi, jeśli nie będzie tego chciał.
Zupełnie, jak ja - stwierdziłem z zaskoczeniem.
Dotarłem do Centrum i powoli zbliżałem się do lasu, który graniczył z Ziemią. To dziwne. Im bliżej tam podchodziłem, im mniej zostawało czasu do spotkania tym bardziej traciłem pewność o co chciałem zapytać. Czyżbym się denerwował?
Heh. Już niemalże zapomniałem, jak uciążliwe i paraliżujące potrafi być uczucie strachu, kiedy musisz coś zrobić. Jakby nie patrzeć ze strachem jest, jak z psem, jeśli nad nim zapanujesz może być tym czynnikiem, który zadecyduje o uratowaniu twojego życia (chociaż w tym przypadku wątpiłem, żeby miała to być sytuacja życia i śmierci), ale jeśli nie dasz mu do zrozumienia kto tutaj naprawdę to pewnego dnia cię pożre, a wtedy nie będziesz już zdolny do czegokolwiek.
W końcu dotarłem do Ziemi, jednak nie miałem pojęcia dokąd się kierować... W końcu w tym zaproszeniu nie przypominałem sobie, żeby podała jakieś miejsce spotkanie czy czas.
Mogła czekać gdziekolwiek... Może przy tamtym wielkim drzewie? Albo w jaskini? Możliwości było zbyt wiele żebym miał czas się nad nimi zastanawiać.
Ostatecznie, jako pierwsze miejsce zdecydowałem się spróbować w miejscu, gdzie po raz pierwszy ją zobaczyłem z jej lwem Puritasem.
Chwila? Skąd ja wiedziałem, jak jej lew ma na imię? Nie przypominało mi się, żeby wymieniało to łacińskie imię przy mnie. Skąd ono mogło się wziąć?
Skądkolwiek, by się nie pojawiło w moich myślach czułem dziwną pewność, że on tak się nazywa i że mam rację. Jakbym wiedział coś nie wiedząc skąd to wiem. Dziwne i szczerze mówiąc niezbyt przyjemne uczucie.
Oczywiście, jakkolwiek dziwnie, by to nie zabrzmiało Initium była dokładnie w miejscu naszego pierwszego spotkaniu. Podszedłem do niej. Nie miałem czasu na wahaniu.
- Kim ty jesteś? - Zadałem pierwsze pytanie.
Nie zamierzałem się przed nią kłaniać, ani nic. Nawet, jeśli brałem pod uwagę, że może się jej to nie spodobać. Owszem, wciąż mnie intrygowała, ale od pierwszego spotkania nabrałem pewności czego od niej chcę, a tą rzeczą była Prawda. Bez pięknych słówek i unikania odpowiedzi. Chociaż wątpiłem, żebym dostał ją tak łatwo.
- Initium - odparła, jakby to wyjaśniało wszystko.
Tylko, że dla mnie nie wyjaśniało to niczego. Tak jak myślałem - sprawnie wybierała słowa unikając odpowiedzi.
- Tyle to i ja wiem - oznajmiłem.
- Miło mi, że cię widzę - uśmiechnęła się.
Nie pozostał niezauważony przez nią fakt, iż się nie przywitałem.
- I vice versa - powiedziałem. - A teraz jeśli byłabyś tak miła i odpowiedziała na moje pytanie. Kim ty jesteś?
- Jestem wszystkim i niczym. Dniem i Nocą. Życiem i Śmiercią - zabrzmiało to niczym cytat z jakieś poezji starożytnej. Daleko temu było do zwięzłej i jasnej odpowiedzi na jaką oczekiwałem.
- Czyli bawimy się w zagadki - podsumowałem. - Tyle wystarczy mi, jednak żeby wiedzieć, iż jesteś jednym z pierwszych wilków, jeśli nie pierwszym. W końcu te całe zagadki, wierszyki i tak dalej były ich hobby, jakby myśleli, że dzięki temu są fajniejsi.
Wszystko co powiedziała pasowało tylko do jednego określenia: natury - i chociaż trudno było mi uwierzyć, że po prostu ktoś taki miałby tutaj być to spróbowałem:
- Mam rację, Pani Matko Natury? - Uśmiechnąłem się, niekoniecznie przyjaźnie, ale też i nie wrogo. Neutralnie.
- Skarbie, nie muszę być "fajna" aby pisać wierszyki i zagadki, mówię Ci jak jest. - Dotknęła jednego zamkniętych kwiatów a pod wpływem jej dotyku otworzył się.
Spojrzała się w moje oczy. Niemalże od razu poczułem, że ma wpływ na moje ciało, chociaż nie potrafiłem określić co się dzieje, było to co najmniej dziwne uczucie. - Tak, jestem Matką Naturą - potwierdziła już poważniejszym głosem.
Poczułem wewnętrzną potrzebę wypowiedzenia złośliwości. Była zbyt silna, żebym mógł ją powstrzymać ( oho, najwyraźniej Kuro miał na mnie zły wpływ ;p )
- Hmmm... - Przyjrzałem się jej zaciekawiony. - Wyobrażałem sobie ciebie trochę młodszą, ale zgaduję, że po tylu latach musisz trochę się zestarzeć - nie wątpiłem, że igrałem z ogniem.
Rozzłoszczenie jej mogłoby przysporzyć mi niemałych problemów, jednak postanowiłem podjąć tą małą ryzykowną grę i spróbować dowiedzieć się czegoś więcej.
Roześmiała się:
 - Ech nie zmieniłeś się zbytnio, ale cieszę się, że wciąż trzyma Cię takie poczucie humoru.
- Chyba mi nie powiesz, że ja również jestem tak stary - przyjrzałem się sobie przerażony. - Uważałem się raczej za młodego wilka w kwiecie wieku. A tak w ogóle to czemu dostąpiłem zaszczytu otrzymania zaproszenia od samej Matki Natury? - W moim głosie pojawiła się malutka nutka ironii.
- Już nic takiego - odparła. - Zobaczyłam to co chciałam się już dowiedzieć.
Nie drążyłem tematu, chociaż odpowiedź nie zaspokoiła mojej ciekawości.
- Skoro już skorzystałem z twojego zaproszenia to może odwdzięczyłabyś się tym samym? - Zaproponowałem. - W końcu dzisiaj o zachodzie słońca odbędzie się spotkanie Alf i myślę, że powinnaś w nim uczestniczyć.
- Myślę, że skorzystam z zaproszenia - potwierdziła.
- I jeszcze jedno... - Zawahałem się. - Co do przeszłości...
- Nie sądzisz, że niektóre rzeczy zapomina się, ponieważ nie powinno się o nich pamiętać? - Przerwała mi.
Wiedziałem co to oznaczało. Miałem się dalej nie wgłębiać w temat.
- Dużo przegapiłem? - W zasięgu mojego widzenia pojawił się Kuro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz