sobota, 20 września 2014

(Wataha Powietrza) Od Paraldy

Gdy jak zwykle, przechadzałam się po chmurach, z mym towarzyszem i rozmawialiśmy o „dole”, kiedy nagle natchnęło mnie by zejść na dół i spróbować się gdzieś znowu osiedlić, za nim ktoś wykryje mój pobyt na niebie. Spojrzałam smutno z chmury na dół.
- Nie musimy tam schodzić. - Powiedział Heyou.
- Musimy. - Powiedziałam spokojnym głosem.
- Paraldo... - Spojrzał na mnie smutno, bo wiedział co czuję.
Zeskoczyliśmy w jakiś las. Wyglądał podejrzanie, ale magicznie.
- Wyczuwam tu kogoś. - W moich oczach pojawił się strach,a  ciało drżało.
- Będzie dobrze, musisz się uspokoić. - Wspierał mnie.
Zza krzaków wyszedł brunet, który wyglądał przyjaźnie. Stanęłam wyprostowana i ze spokojem na twarzy,a Heyou stał za mną gotowy ingerować w każdej chwili.
- Kim jesteś? - Zapytał niedbale.
Stałam milcząc.
- Ej! Ty, pytam kim jesteś?! - Krzyknął, myślac pewnie, że nie słyszałam.
- Paralda. - Powiedziałam cicho.
- Jesteś wilkiem? - Zapytał, przyglądając się mi.
- Tak. - Odparłam, równie łagodnie i cicho co przed tem.
On przyglądał się mi nadzwyczaj zaciekawiony, choć emanował od niego dziwny blask.
- Jestem Kuro. Kuro Akuma. Także jestem wilkiem. Co tu robisz? - Przedstawił i się i znowu o coś pytał.
- Czego tu szukasz? - Zapytałam.
- Odpowiadaj jak pytam. - Rozzłościł się.
- Powiedz mi. - Nie reagowałam na jego złość.
- Schronienia. - Westchnął.
- Masz odpowiedź na swoje pytanie. - Powiedziałam i zaczęłam powoli kierować się do lasu. - Chodźmy. - Powiedziałam do mego towarzysza.
- Zaczekaj. - Krzyknął.
Przystanęłam.
- Jest tu wiele wilków, przygotuj się na to, że nie każdy będzie miły. - Powiedział jakby od niechcenia.
- Są tu ludzie? - Zawahałam się pytając.
- Czemu pytasz? - Zainteresował się.
- Są? - Zaniepokoiłam się.
- Nie, miasto jest dalej. - Odparł.
- Miasto? - Odwróciłam się.
- Coś z Tobą chyba nie tak. - Przymrużył oczy.
- Odwal się. - Jak zwykle on mnie chronił.
- Phi! Bo co? - Zapytał Kuro.
- Bo Ci zdejmę tą ciekawość z ryja! - Heyou już się ku niemu kierował.
- Heyou, stój. - Powiedziałam.
- Ale! - Odwrócił się.
- Jeśli chce to proszę! Zaraz mu cały ból dupy minie! - Kuro rzucił się ku mojemu towarzyszowi.
- Ty! - Jak zwykle on również nie zamierzał odpuścić.
Szybko wbiegłam między nich,a  oni z ledwością zatrzymali swoje pięści 5 mm przed moim ciałem. Spojrzałam głęboko w oczy towarzyszowi,a  on odwrócił natychmiast wzrok ze wstydem.
- Przepraszam. - Pokłoniłam się przed Kurą.
- Hmmm? Nie musisz. Mam pytanie. - Mówił lekko zmieszany.
- Słucham. - Wyprostowałam się.
- Czy ty... Skąd pochodzisz? - Zapytał.
- Nie wiem. - W tym momencie zawiał wiatr.
- Powietrze? - Spojrzał na mnie zdezorientowany.
Podejrzewam, że zagubił się trochę przez mój spokój i taka dziwną odpowiedź.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz