niedziela, 21 września 2014

(Wataha Mroku) od Kuro

- Nie zauważyłeś, że ona cały czas od nas trzyma się na dystans? W sumie to i tak bliżej jesteś w stanie ty podejść niż ja. - Zauważył Heyou.
Unika ludzi. Trzyma się na dystans od innych. To coraz bardziej zaczyna przypominać mi objawy traumy z przeszłości.
- W takim razie... - Zastanowiłem się. - Może poszukamy jaskini?
- A skąd masz pewność, że tutaj jedną znajdziesz? - Miał ton, jakbym mówił coś nielogicznego.
- Będzie - zapewniłem go. - W to nie wątpię. Ta kraina jest podzielona na ileś części i pewnie w tych częściach są jaskinię pomijając tą łąkę w środku - oznajmiłem. - Jedna z jaskiń na pewno jest na wschód od nas w Mroku, ale udanie się tam mogłoby nie być najbezpieczniejsze - uśmiechnąłem się pod nosem wspominając minę wkurzonego Akatsukiego. - Poza tym jest dosyć daleko i niedługo zacznie padać.
Nie wspomniałem, że jest tam niebezpiecznie ze względu na mojego ukochanego przybranego braciszka, który pała w stosunku do mnie chęcią mordu.
- Jaskinia brzmi nieźle - przyznała dziewczyna.
Zaczynałem mieć wrażenie, że to miejsce przyciąga dziwne osoby. Cicha Shy, która nie stawia na swoim tylko słucha się Mayi. Maya posiadająca sekret o swojej mocy, którego nie chce za wszelką cenę wyjawić. Akatsuki, który jest leniwy i stroni od walki o ile nie jest wściekły, w dodatku ma obsesję na punkcie ukrywania swoich mocy, ponieważ woli trzymać je, jako "ukryte asy w rękawie". Szczerze wątpię, że użyje ich kiedykolwiek, jeśli dalej tak pójdzie. Teraz Paralda, która nie wydawała się niczego pewna i senna w dodatku stroniła od ludzi i trzymała się na dystans od wszystkich, jakby miała jakąś traumę, wraz z jej nadwrażliwym towarzyszem, a na koniec ja półetatowy sadysta mający na celu zdenerwowanie większość pozostałej społeczności i czerpiący przyjemność z ich bezsilności, kiedy próbują mnie dorwać.
Żadne z nich nie zdawało się zbytnio wiedzieć, gdzie zacząć poszukiwania, a ja nie byłem wyjątkiem.
Westchnąłem i zamknąłem oczy.
Nie lubiłem zbytnio używać kontroli atomów pod tym względem, ale w razie potrzeby potrafiłem się rozeznać w terenie ileś kilometrów ode mnie. Co było jej minusem?
Minus jest taki, że atomy są bardzo małymi cząsteczkami i ogarnięcie tego wszystkiego wokół mnie wymaga naprawdę dużego skupienia. Jak tylko pomyślę o tym wszystkim to potrafi mnie to przyprawić o ból głowy... Akatsuki jest lepszy w te klocki niż ja.
- Proponuję udać się za południowy zachód - wskazałem odpowiedni kierunek. - Mam przeczucie, że coś tam znajdziemy.
Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie, dziewczyna miała trochę nieobecne spojrzenie, ale nie dopytała się skąd wiem gdzie się udać.
Nie zamierzałem z tego robić żadnej tajemnicy. Nie miałem takiej obsesji w porównaniu do Akkiego.
W międzyczasie zrobiło się dosyć ciemno i nagle ciemność nad nami rozdarł wielki piorun przecinający niebo dokładnie nad nami.
Z nieba zleciały pierwsze krople deszczu. Westchnąłem. Jakby nie mogło zacząć padać trochę później. W dodatku było dosyć chłodno. W końcu była już jesień. Jako wilk nie odczuwałem potrzeby ochrony przed chłodem, ale jednak noszenie kurki wydawało mi się naturalną czynnością w takich warunkach. Nabrałem takich przyzwyczajeń, gdy przybywałem wśród ludzi.
Spojrzałem na dziewczynę. Miała na sobie zaledwie t-shirt z krótkim rękawkiem. Żadna ochrona przed deszczem.
Westchnąłem.
- Masz - zdjąłem cienką kurtkę przeciwdeszczową i podałem ją jej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz