poniedziałek, 29 września 2014

(Wataha Wody.) Od Ayato.

Po wybraniu swojej komnaty wszedłem do skromnego, lecz przytulnego pokoju.
- Wybrałeś sobie tą komnatę.?
- Tak. - Zawahał się. - Co do tego stanowiska...
Spojrzałem na niego ciekawy odpowiedzi.
- To ja nie jestem pewny.... i raczej bardziej pewny nie będę, prędzej będę mieć jeszcze większy mętlik w głowie. Więc... - Wykonał dziwny ruch ręką.
Był wyraźnie niepewny.
- Więc... - Znów zabrakło mu słów.
Domyślałem się, że odrzuci stanowisko. Nie winię go o to, lecz będzie to wielka strata dla mnie jak i dla watahy.
- Nie. Nie zasługuję, nie chcę być Betą. Ujmij jak to chcesz. Po prostu NIE. - Wyrzucił z siebie szybko.
Zacisnąłem zęby i wziąłem głębszy oddech.
- Rozumiem. To wielka strata. Dla mnie. Dla przyszłej watahy. Dla tego miejsca. Przemyśl to raz jeszcze, jeśli zmienisz zdanie powiedz mi o tym. Posada będzie na Ciebie czekać. - Oznajmiłem cicho i wyszedłem z komnaty.
Skierowałem się w stronę lasu. Burza i ulewa skończyły się, lecz ponura aura została. Niebo przykrywała gęsta warstwa ciemnych chmur a między drzewami świszczał chłodny wiatr. Zmieniłem postać na wilczą i ruszyłem do przodu biegiem bez konkretnego celu. Co chwila pokazywały się większe i mniejsze jeziorka, stawy i rzeki. W pewnym momencie w jednym ze zbiorników ukazały się kryształowe czubki wierz. Czyżby świątynia.? Podszedłem do brzegu akwenu. Był jak wielkie lustro. Mimo silnego wiatru woda ani drgnęła.
Po chwili namysłu wszedłem odważnie do wody i zanurkowałem. Nie myliłem się. Pod wodą znajdowała się okazała, kryształowa budowla o strzelistych wieżach i smukłej budowie. Wysokie okna ozdobione witrażami o morskiej tematyce odbijały nawet najmniejsze przebłyski światła. Ustałem na dnie i wszedłem do środka. Jeszcze bardziej okazała budowla niż na 'zewnątrz'. Wielkie żyrandole, ławki, z przodu podwyższenie z posągiem Posejdona. Co zastanawiające tutaj nie było wody. Miało się wrażenie, że oddycha się świeżym powietrzem. Ostrożnie stawiałem łapy, aby niczego przypadkiem nie dotknąć. Obszedłem całość dookoła po czym usadowiłem się przed wielkim oknem i obserwowałem barwne ryby w wodzie za nim. Nim zarejestrowałem co się stało zapadłem w płytki i niespokojny sen.

***

Obudziłem się zlany potem. Coś nie dawało mi spokoju. Nie potrafię określić co. Coś...
Zerwałem się i otrzepałem futro. Cholera. Niedługo spotkanie. To niepodobne do mnie. To miejsce ma w sobie cząstkę czegoś niepokojącego.
Wróciłem tą samą drogą. Wstąpiłem do jaskiń po Damp'a i ruszyliśmy na spotkanie Alf.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz