- Co to oznacza? - Już od dłuższego czasu nie słyszałam tego wyrazu, jednak nigdy go nie rozumiałam.
- Rozbrajasz mnie. - Wyglądał an rozbawionego.
Ja czekałam jednak nadal na jego odpowiedź.
- To oznacza, że jesteś interesujaca. Nie wiadomo co dokładnie myślisz i czemu okazujesz wszystko w taki,a nie inny sposób. - Wytłumaczyłw końcu.
- Rozumiem. Czemu wilki zakładaja tu Watahy? - Nadal mnie to zastanawiało.
- Może mają dość ciagłych podróży. - Odparł.
- Podróże były by fajne. - Uśmiechnęłam się delikatnie.
- To nie jesteś wędrownym wilkiem? - Zdziwił się.
- Nie, ja tu jestem tylko na chwilę, tak na parę dni. - Wytłumaczyłam.
- A pote gdzie idziesz? - Zapytał.
- Tam. - Popatrzyłam w górę.
- Do nieba? - Zdziwił się.
Ja zachichotałam cicho i rozbawiona powiedziałam:
- Na chmury.
- Po co? - Zmarszczył brwi.
- To mój dom. - Wytłumaczyłam.
- Ty serio jesteś trochę inna od wszystkich.- Uśmiechnął się.
- Niedługo się ściemni. Znasz te tereny? - Zapytałam.
- Nie zbyt. Przybyłem tu niedawno. - Przyznał.
- Chodź. - Odwróciłam się do lasu i zaczęłam powli się kierować w przyjemny wiatr.
Chłopacy szli za mną, miałam nadzieję, że nie będą żyć w nie zgodzie.
- Przepraszam. - Nagle usłyszałam Heyou.
- Co? - Zdziwił się Kuro.
- Przepraszam, za to co wcześniej powiedziałem i doprowadziłem pawie do walki. - Wytłumacyzł mój towarzysz,a ja byłam z niego dumna.
- Taaa, no spoko.
- Jesteśmy. - Przed nami ukazało się przepiękne jezioro od którego powiewał waitr.
- To chyba tereny wody. - Rozejrzał się chłopak z Mroku.
Ja natychmiast jednak zauważyłam kwaity, które mnei oczarowały.
- Co znalazłaś? - Przysiadł przy mnie mój towarzysz.
- Kwiaty. Są chyba stworzone z powietrza.- Przyjrzałam im się.
- Czyli dlatego tu p[rzyszłaś. - Nad nami stanął Kuro.
- Co? - Spojrzałam na niego zaciekawiona.
- To pewnie tereny Powietrza, a nie Wody. Skoro ty masz zapewne takie moce to po prostu szłąś za powietrzem. - Wytłumaczył.
- Pewnie masz rację. - Wstałam.
- To co? Zostajemy tutaj na noc? - W jego głosie dało się wyczuć, zę to dla niego oczywiste.
- Będzie zmino. - Rozejrzałam się.
- Masz futro, a w razie co Heyou może Cię ogrzać, prawda? - Spojrzał na nas pytająco.
- Ona nie da się dotknąć. - Odparł mój towarzysz.
- Czemu? - Zdziwił się, jak zwykle.
- Nie zauwazyłeś, że ona cały czas od nas trzyma się na dystans? W sumie to i tak bliżej jesteś w stanie ty podjść niż ja. - Zauważył Heyou.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz