Pochyliłem się, żeby napić się wody ze strumienia i nagle
poczułem mocnego kopa w tyłek i wyleciałem do przodu do wody.
Szczerze mówiąc nie broniłem się zbytnio przy nim i nie
dlatego, że nie mogłem. Po prostu szukałem pretekstu, żeby...
Wyciągnąłem głowę spod wody.
- To było okrutne
Akki – stwierdziłem. – Zraniłeś moje uczucia, wiesz?
Woda była lodowata. Czy on zamierzał przyprawić mnie o
hipotermię i w ten sposób mnie zabić? W końcu nie byłoby nic dziwnego, gdybym
tak pomyślał, prawda? Co za pech, chyba muszę się za to odwdzięczyć.
Zamaskowałem podstępny uśmiech i wstałem, a następnie
wyszedłem ze strumienia, a następnie podszedłem do Akatsukiego i nagle złapałem
go w jeden z moich rzadko używanych, ale niezwykle skutecznych chwytów, a
następnie przerzuciłem go do strumienia.
Podszedłem do niego i złapałem go za kołnierz, a następnie
zacząłem topić.
Ciekawe, czy teraz jest mu tak przyjemnie kiedy on ma tą
zimną kąpiel^^
- Chcesz… mne… Zaić? –
Wydusił łapiąc powietrze, kiedy wreszcie udało mu się na chwilę wynurzyć.
Co za pech, że mówi tak niewyraźnie… Przecież każdy może się
nie domyślić, co on mówi i to nie będzie dziwne, jeśli przypadkiem bym to źle
zinterpretował.
- Nie rozumiem co mówisz,
mów wyraźniej – odparłem i wepchnąłem go pod wodę. – Chcesz jeszcze?
Dalej się z nim szarpałem i go podtapiałem, ale już nie
miałem przewagi wynikającej z zaskoczenia.
W pewnym momencie Akatsuki mnie tak kopnął, że odleciałem
siedem metrów w tył i zaryłem w ziemię. Szybko się podniosłem, ale on również
nie tracił czasu i się poderwał.
Wyglądało na to, że on również nie miał chęci dalej
kontynuować.
- Próbowałeś mnie
zabić?! – Wyglądał na wkurzonego.
- Nie – skłamałem.
- Jestem pewien, że
próbowałeś mnie zabić! – Upierał się.
- To był tylko taki
żart – machnąłem ręką.
Wcale nie wyglądał, jakby dał się nabrać, że to taki
niewinny żarcik.
Podszedłem do swojego plecaka i zacząłem szukać, jakiś ubrań
na przebranie, ponieważ zaczynało mi się już robić dosyć chłodno.
- Nie dziwi ciebie
trochę, że te tereny są opuszczone? – Zapytałem zmieniając koszulkę.
- Trochę – odparł. –
Chociaż bardziej bym określił je jako wymarłe – najwyraźniej Akatsuki również
postanowił zmienić koszulkę.
- Masz na myśli tą
aurę? – Spytałem. – Faktycznie czuć tutaj śmierć, ale myślałem raczej, że to za
sprawą tych demonów.
- W sumie to też
możliwe – zastanowił się. – Ale jakoś mi się nie wydaje, żeby to było to,
chociaż nie mogę tego uzasadnić.
Chwila… Zacząłem grzebać głębiej w plecaku i nigdzie nie
mogłem znaleźć żadnych spodni.
… Nie ma…
Odwróciłem się w stronę Akatsukiego z morderczym wyrazem
twarzy.
- Akki… - Zacząłem.
- Czyżbyś szukał tego
– przez udał, że się potknął i przez ”przypadek” mu moje ubrania wyleciały z
ręki i się zmoczyły w rzeczy. – Coś się stało?
Wyjąłem moje rzeczy ze strumienia i szybkim ruchem wyrwałem
mu również jego spodnie i zmoczyłem je w rzece.
- Teraz jesteśmy
kwita – odparłem. – Ale nie będziesz zły, ponieważ ja też zrobiłem to przez
”przypadek”.
Oboje spojrzeliśmy na siebie morderczym wzrokiem i
ostatecznie każdy z nas użył swojej mocy kontroli atomów, żeby pojawiły się na
nas suche ubrania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz