sobota, 27 września 2014

(Od Towarzysza) Sora

Co ja powinnam zrobić? Nie sądziłam, żeby Akatsuki pochwalał przybieranie formy smoka bez potrzeby i przy innych. Dodatkowo zakazał mi też używania moich mocy, jeśli nie jest to absolutnie konieczne w walce, a na pewno nie chciałby, żeby wszyscy wiedzieli, że "jego" smok wałęsa się "bezpańsko" używając swoich mocy, gdzie zapragnie.
Pół biedy, że dziewczyny, które były na dole pasowały do obrazu podsuniętego mi przez niego. Jeszcze tylko trzeba było je przekonać, żeby mnie jakoś ściągnęły na dół (albo poczekać, aż pójdą, ale wątpiłam, żeby sobie od tak poszły, gdybym je poprosiła).
- Kim ty jesteś i co tu robisz? - Nie brzmiała zbyt przyjaźnie.
- Sora - odparłam. - I przysłał mnie tutaj Akatsuki - dodałam chcąc wzbudzić jej zainteresowanie pod tym względem.
Wolałam, żeby nie interesowała się kim jestem.
- A on czego chce?
- Kazał mi przekazać ci, że jutro o zachodzie słońca jest spotkanie wszystkich alf przy wodospadzie w Centrum - wyjaśniłam.
- Z pewnością się tam wybiorę - zwróciła się do drugiej z sarkazmem.
Chyba zaczynałam rozumieć, czemu on chciał uniknąć namawiania jej. Najwyraźniej miała potrzebę pokazania kto tu rządzi, nawet w sytuacjach w których nie powinna (wielkie dzięki Akatsuki - dalej, zwalaj na mnie wszystko).
- Spotkanie jest obowiązkowe - zauważyłam starając się brzmieć dyplomatycznie.
- Powiedz mu, że wyślę jakiegoś posłańca - odparła i się odwróciła. - Nie, Shy - dodała pod adresem dziewczyny, która otworzyła usta z zamiarem odezwania się.
- To chociaż zdejmij ją z tego drzewa - poprosiła.
Widocznie ta druga była o wiele milszą osobą.
- Niby jak? - Najwyraźniej nie czuła najmniejszej chęci pomocy innym.
Tymczasem druga nie odpuściła, tylko spojrzała na nią wymownie.
- Upadek czy zniknięcie? - Powiedziała do mnie.
Żadna opcja nie brzmiała dobrze. Już wolałam, żeby sobie poszła, a ja bym sobie sama poradziła. Nic nie odpowiedziałam mając złe przeczucia.
- Okej, okej - odpowiedziała na głos.
Widocznie musiała zajść między nimi jakaś wymiana myśli. Pani Wkurzająca Innych i Rządząca się odbiegła jakieś 300 metrów od drzewa.
- Maja skup się, bo zaraz zamiast jej pojawi się on - powiedziała na głos Cicha Dziewczyna.
- Okej! - Krzyknęła. - Już się skupiam!
Nagle znalazłam się przed Panią Wkurzającą.
- Proszę - powiedziała i wróciła do Cichej Dziewczyny.
Wyglądało na to, że przekazałam im wszystko i moje obowiązki się skończyły. Grrrr... Akatsuki będzie mi musiał kupić słuchawki z górnej półki za użeranie się z nimi.
Zaczęłam biec w stronę watahy nie chcąc już zamieniać się w smoka, aż w końcu dotarłam do jaskini Mroku.
Wparowałam do jaskini wkurzona:
- Wiedziałeś, że ona jest aż tak uciążliwa!? - Nawet się nie przywitałam tylko podeszłam do niego wściekła. - Zwykłe słuchawki mi tego nie wynagrodzą, że tak się zachowywały w stosunku do przedstawicielki majestatycznego gatunku smoków - byłam wściekła na samo wspomnienie, aż warknęłam.
- Przyznam, że domyślałem się mniej więcej co się stanie - odparł. - Dlatego wolałem uniknąć tam osobistej wizyty.
- To było wysłać Kuro - prychnęłam. - Ale nie mnie!
- Gdybym wysłał tam Kuro byłoby jeszcze gorzej. Ona już za nim nie przepada w najmniejszym stopniu.
- Ale powinna panować nad swoją złością i zachowaniem, a nie wyżywać się na innych albo strzelać fochy i teksty w stylu, że nie pójdzie - moja ręka zacisnęła mi się w pięść ze złości. - To brzmiało niczym tekst dziecka z podstawówki, której koleżanka zabrała coś co chciało!
- Było, aż tak źle? - Spytał.
- No może odrobinę przesadzam - przyznałam. - Ale i tak zachowywała się niezwykle impertynencko.
- Taak... Tylko, że ty również źle znosisz jakiekolwiek objawy nieposłuszeństwa i złośliwości względem twojej osoby, więc nie zdziwiłbym się, gdybyś przesadziła - powiedział.
- Ale jeśli nie przyjdzie to nie moja wina - zastrzegłam.
- Wiem, jeśli nie przyjdzie to znaczy, że jej nie zależy - odparł. - A ja do tego zmuszać jej nie zamierzam. To jej wybór i mi nic do tego. Jak chce się izolować od reszty to niech się izoluje i nie zdobywa sojuszników.
- A najgorsze było to, że musiałam udawać miłą i bezradną dziewczynę! - Wybuchłam. - Która w dodatku się nie złościła na innych, chociaż miałam ochotę porządnie zdzielić ją tak minimum ze dwa razy.
Nie skomentował tego, a ja po kilku minutach milczenia ochłonęłam. Dopiero teraz zauważyłam nieobecność Kuro.
- A gdzie jest ten sadysta? - Zainteresowałam się.
- Wysłałem go z tym samym zadaniem co ciebie tylko, że do Wody - odparł. - Tak właściwie to dosyć długo nie wraca, mimo, iż wysłałem go wcześniej od ciebie.
Nasze twarze zbladły. Mieliśmy kilka pomysłów co się mogło dziać, kiedy on długo nie wracał i perspektywa, że mógł po raz kolejny zrobić coś takiego nie napawała nas optymizmem.
- On chyba nikogo nie zabił? - Zastanowiłam się na głos. - I nie zniszczył niczego? A może tym razem pogrzebał kogoś żywcem? Albo...
- Jestem pewien, że jakiekolwiek prawo by tutaj obowiązywało nie pozwala sadystom na zabijanie innych - powiedział. - Poza tym mówiłem mu, żeby nie walczył z nikim - dodałem. - Chociaż wątpię, żeby mnie posłuchał.
- Może lepiej go zawołajmy - zaproponowałam.
Akatsuki nic nie odpowiedział, a ja domyśliłam, że kontaktuje się z Kuro.
Po chwili powiedział:
- Jak chcesz to możesz rozgościć się w którymś z "pokoi" grot jaskini - dodał. - Chyba, że wolisz dalej spędzać wolny czas w innych wymiarach.
Zastanowiłam się chwilę.
- Chyba skorzystam z propozycji - zadecydowałam w końcu.
Pobiegłam w głąb jaskini tworząc małą burzę piorunów, które ścierały się ze sobą i rozświetlały jaskinie. Naprawdę było dużo komór jaskini. W dodatku niektóre zawierały małe źródełka, a niektóre prowadziły do innych korytarzy. Nie wątpiłam, że wiele osób by się tutaj zgubiło, gdyby zagłębiło się zbyt daleko. I we wszystkich pokojopodobnych jaskiniach były meble? Czyżby zasługa Akatsukiego? Musiał się bardzo postarać, chociaż nigdy się do tego nie przyzna, a nawet jeśli to powie, że nie miał co robić i mu się nudziło. W końcu bardzo dbał o swój image osoby która nie robi uciążliwych rzeczy - choć wbrew pozorom można było na nim polegać.
Wybrałam małą jaskinię na uboczu, która była dosyć wąska i niezbyt szeroka. Nie miałam zbytnio czego w niej zostawić, aby ją odróżnić od innych, więc po chwili wahania wyszłam na zewnątrz i zmieniłam moją rękę w smoczą łapę, aby wydrapać swoje imię przy wejściu. Po chwili wróciła do normalności. Usłyszałam również, jak wracał Kuro i ich wymianę zdań. Wyglądało na to, że tym razem nie zanosiła się na żadną kłótnię (przynajmniej chwilowo).
Powoli wróciłam ostrożnie wybierając powrotną drogę, bojąc się, że mogłabym się zgubić.
W końcu udało mi się ujrzeć światło na końcu tunelu, które oznaczało, że byłam już blisko oświetlonej groty.
- Witaj Kuro - uśmiechnęłam się na jego widok.
Mógł być uciążliwy, ale jedno musiałam przyznać: z nim nie można było się nudzić.
- Ooo... Sora - zaskoczyła go moja obecność, lecz po chwili zdał sobie sprawę co to oznaczało.
- Znowu kazałeś jej odwalać uciążliwą robotę za siebie? - Spojrzał wymownie na Akatsukiego, który starał się udawać, że nie wie o co chodzi.
Oczywiście nie zamierzałam stanąć po stronie mojego "właściciela", zwłaszcza po tak upokarzającym zleceniu.
- Niestety - zrobiłam smutny uśmiech, jakby zamierzał wysłać mnie na śmierć. - Wiesz, on jest okrutny...
- Tak, tak - Wyglądał, jakby go to odrobinkę zirytowało. - Jestem zły i okropny. Może zrobicie sobie tutaj kącik obgadywania Akatsukiego, nie zważając na moją obecność.
- Cóż, ja od zawsze wiedziałem, że jesteś zły i okrutny - dodał Kuro stając po mojej stronie.
- Wiesz, że słyszenie tego z ust sadysty naprawdę mogłoby załamać człowieka - Akatsuki spojrzał niechętnie na nas. - Jesteś ostatnią osobą od której chciałbym to usłyszeć - dodał pod adresem chłopaka.
- Ja tylko wyraziłem moje zdanie - odparł niewinnie.
- A ja tylko go popieram - dodałam równie niewinnie.
- A ja tylko was zaraz stąd wyrzucę - uśmiechnął się niewinnie.
Wybuchliśmy śmiechem. Już od dłuższego czasu nie mieliśmy swobodnej rozmowy we trójkę bez kłócenia się albo kończenia walką, ale jakby nie patrzyć byliśmy naprawdę zgraną grupą, kiedy byliśmy w zgodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz