- Dobrze, że już się obudziłaś. Twoja przyjaciółka się martwiła- usłyszałam, tylko tak jakby w myślach. Dziwne nikt nigdy jeszcze nie siedział w mojej głowie... dobra nie liczmy Shy, ona to coś zupełnie innego.
- A Ty…mówisz mi o tym bo?... - zapytałam go, tak samo jak on mnie. Dość rzadko używałam tej mocy, ale to nie znaczyło, że nie umiałam z niej korzystać. Mocy Shy nie było ze mną, bo ona spała, więc moje emocje były bardziej intensywne i nieco mnie zdradzały przed nim.
- Bo o tym wiem- powiedział - zapytaj Shy.
Shy jak zwykle obudziła się gdy ktoś wymienił jej imię. Ona żyła jakby na wiecznym podsłuchu, a jej imię było czymś w rodzaju znaku wywoławczego. Zaraz pojawiła się u mojego boku, a ja od razu poczułam się spokojniejsza.
- Kto to?- zapytałam w myślach Shy, wspólna głowa miała swoje plusy, ale Shy milczała - Nie zapytałaś go o to?- to było raczej stwierdzenie niż pytanie.
- Czasami zadziwia mnie Twoja ufność i brak jakiejkolwiek ostrożności- powiedziałam, ale Shy nie musiała nic mówić, żebym zrozumiała. Była etatowym obrońcą. Miała zmysł obrońcy, a niebezpieczeństwo wyczuwała na odległość długich kilometrów. Nie było nic dziwnego w jej ufności. Przyjrzałam się wilkowi, byłam pewna że już go gdzieś widziałam, ale nie wiedziałam gdzie. Na Shy nie mogłam w tym temacie liczyć. Pamięć to ona miała kiepską, posługiwała się raczej instynktem. Wydawało mi się, że jest nieco zmieszany, więc uśmiechnęłam się do niego... no co? jeszcze mam jakieś normalne odruchy.
- Dziękuję...- zaczęłam licząc na to, że nieznajomy wreszcie powie jak ma na imię.
- Nairen. Możesz mi mówić Nairen.- cóż, udało się.
- W takim razie dziękuję Nairen. Choć…pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy, jakie znaczenie miała twoja pomoc.- powiedziałam. Jak chciałam potrafiłam być miła, tylko ten Kuro... Ohhh... wkurzał mnie i wszystko mi psuł swoim wścibstwem. A teraz pewnie się gdzieś chowa, tchórz jeden.
Cóż... Kuro znów zajął moje myśli, więc zbyt rozmowna to ja nie byłam, a Shy rozmowna nie była z natury, więc ogarniałyśmy się w ciszy... znaczy cisza była na zewnątrz, bo w naszej głowie huczało.
Ale zaczęłyśmy biec, w sumie nie bardzo wiedziałam gdzie. Czasami tak miałam, biegłam gdzieś nie wiedząc gdzie, ale coś zawsze mnie prowadziło i trafiałam do celu. Taki instynkt. Często też jeśli zależało mi na znalezieni kogoś to znajdowałam go.
- Shy idź z nim do watahy!- rozkazałam, choć wcale nie musiałam. Shy doskonale wiedziała co się dzieje w mojej głowie. Nie czekałam na odpowiedź, po prostu ruszyłam przed siebie.
- MAJA! STÓJ!- Shy chyba po raz pierwszy krzyknęła. Nie znałam jej takiej. Gdzie ta jej obojętność? Jej głos wyraźnie zdradzał uczucia. Ale ja już skupiałam się na biegu, kiedy oddaliłam się od Shy nasz kontakt urwał się i teraz nie miałam już żadnej pomocy. Czułam jak żądza zemsty przejmuje nade mną kontrole, ale nie mogłam teraz jej się poddać. Sama zdradziłabym mój sekret, chociaż i tak nie wierzyłam, że Kuro dotrzyma tajemnicy, ale na pewno wykorzysta to, żeby mieć nade mną władzę. Biegłam kierując się na tereny watahy mroku.
- Sap!- krzyknęłam zamieniając się w człowieka. Ta forma transportu była o wiele szybsza, więc wsiadłam na smoczycę i poleciałam. Skupiałam się tylko na uczuciu wolności, wiecie Follow nie spała. Walczyła ze mną o kontrolę, chociaż kiedy byłam człowiekiem miała mniejsze szanse, znaczy wiecie. Nie zmieniłabym wyglądu, co mogłoby mi dać szansę zachowania tajemnicy, ale dość nikłą. Ale już znajdowałam się na terenach watahy mroku, teraz wystarczyło znaleźć Akkiego.
- Sap! Tam jest! Ląduj!- rozkazałam, a smok szybko wylądował, na szczęście akurat tutaj było wystarczająco dużo miejsca na to.
- Akki!- zawołałam- Gdzie jest Kuro?
- Nie wiem- odpowiedział. Nie zwracałam na niego zbytnio uwagi, bo Follow coraz bardziej przejmowała kontrolę, bez Shy ta walka była przegrana.
- Oh... mogłam się domyślić, przecież przed tobą też się chowa- odezwałam się i ruszyłam przed siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz