niedziela, 28 września 2014

(Wataha Mroku) od Kuro

Z mroków jaskini wyłoniła się postać towarzysza Akatsukiego. Sora. Niecodzienny widok, żeby przechadzała się w naszym świecie. Najwyraźniej nawet smoki potrafią się znudzić przebywaniem w innych wymiarach. Cóż, tutaj rozrywkę z moją obecnością zawsze miała zapewnioną.
- Witaj Kuro - przywitała się z uśmiechem.
- Ooo... Sora.
Skoro nic się nie działo i ona tutaj siedziała mogło oznaczać tylko jedno. Akatsuki znowu kimś się wysługiwał. Cały on.
- Znowu kazałeś jej odwalać uciążliwą robotę za siebie? - Spojrzałem na niego wymownie, a on udawał, że nie wie o co mi chodzi.
Wymieniłem ukradkowo spojrzenie z Sorą. Żadne z nas nie zamierzało stanąć po jego stronie.
- Niestety - dziewczyna zrobiła smutny uśmiech, jakby jej śmierć była z góry przesądzona. - Wiesz, on jest okrutny - zwróciła się do mnie.
Była doskonałą aktorką i powinienem uważać, żeby w przyszłości nie wykorzystała tego przeciwko mnie.
- Tak, tak - Akki odrobinkę się zirytował, chociaż nie zdawał się brać tego na poważnie. - Jestem zły i okropny. Może zrobicie sobie tutaj kącik obgadywania Akatsukiego nie zważając na moją obecność.
Moim zdaniem to był genialny pomysł i zamierzałem go wprowadzić w życie, chociaż głośno tego nie skomentowałem, ponieważ miałem już inny tekst w zanadrzu przygotowany na takie sytuacje.
- Cóż, ja od zawsze wiedziałem, że jesteś zły i okrutny - oznajmiłem.
- Wiesz, że słyszenie tego z ust sadysty naprawdę mogłoby załamać człowieka - spojrzał na nas niechętnie. - Jesteś ostatnią osobą od której chciałbym to usłyszeć - dodał pod moim adresem.
- Ja tylko wyraziłem moje zdanie - zauważyłem niewinnie.
- A ja tylko go popieram - dodała równie niewinnie Sora.
- A ja tylko was zaraz stąd wyrzucę - uśmiechnął się niewinnie Akki.
Wybuchliśmy śmiechem. Takie zwyczajne przekomarzanie się w naszym gronie zawsze działała pozytywnie na nasz wskaźnik humoru. Skoro tak lubiliśmy takie zwykłe utarczki słowne czemu często bywało bardziej... ostro? To była przeważnie moja zasługa (chociaż Sorze też kilka razy zdarzyło się pokazać pazurki, a Akki zawsze uwielbiał się odpłacać za wszelkie zniewagi).
Od dłuższego czasu wyczuwałem znajomą obecność Arve i nie została ona również niezauważona przez pozostałych uczestników rozmowy.
W momencie, gdy dziewczyna była już przy wejściu jaskini Sora błyskawicznie się ukryła w innym wymiarze. Widocznie nie miała zbytnio ochoty na konwersację z nią.
Uśmiechnąłem się zawadiacko na jej widok. Zaczynało się robić coraz ciekawiej.
Akatsuki odwrócił się w stronę wejścia.
- Ja obiecuję solennie nie obgadywać Cię za plecami – posłała mu uśmiech – tylko naprzeciw Ciebie. - Dodało już ze swoją standardową złośliwością.
- Jestem wdzięczny za tak solenną obietnicę – Akki nie szczędził ironii – ale mógłbym z łaski swojej wiedzieć, co Cię  tu sprowadza?...
- Mam sprawę nie cierpiącą zwłoki…ani zwłok – dodała po chwili - do tego jegomościa za Tobą – zbliżyła się do mnie i złapała za koszulkę, aby zacząć mało pracochłonny proces wyciągania mnie z jaskini.
Tymczasem Akatsuki przez chwilkę wyglądał na przerażonego słysząc o zwłokach, chociaż to zamaskował. Muszę skromnie przyznać, że to przerażenie nie było bezpodstawne, ponieważ ostatnio, gdy ktoś powiedział coś takiego skończyło się informacją o 27 nowych zgonach^^. Najwyraźniej nie chciał powtórki z rozrywki. Potem się już tylko i wyłącznie dziwił zastanawiając się co ja robiłem przez kilka ostatnich dni.
Nie musiałem być w jego głowie, żeby wiedzieć co myśli.
"Kolejna dziewczyna? Ile za nim już latało do tej pory? Co tym razem zaczął, zamierza, zrobił i planuje ta mała dwulicowa zlepka sadyzmu i wyrachowania z dodatkiem psychopaty oraz wyglądu słodkiego dziecka" czy coś w tym stylu.
Wyciągnąłem mu rękę na pożegnanie udając, że się odrobinkę zapieram przed wytarganiem z jaskini, jednocześnie starając się nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
- Ah Akki, cóż mam poradzić, że kobiety tak mnie pragną?!
 Nagle się zatrzymała widocznie, jakby sobie o czymś przypomniała, chociaż nie zamierzała puścić mojej koszulki, a ja tym bardziej nie zamierzałem się wyrywać. Odwróciła się do Akatsukiego. Wyszczerzyłem zęby do brata.
- Aha... Miałam wam przekazać wiadomość. Mówiła w sumie o jednym i drugim - wskazała brodą na mnie - ale nie sądzę by ten tutaj chciał się z tobą dzielić jakimiś informacjami ode mnie…więc. Macie …hmm…zaproszenie od Initium.
Initium? Nie słyszałem o żadnej takiej osóbce, ale jej imię brzmiało, jakby była raczej z tych ważnych osobistości. Ciekawe, jaki powód mogła mieć taka persona, żeby mieć z nami do czynienia. Wątpiłem, żeby to miało być wręczenie nagrody za postawę honorowych obywateli. Otworzyłem już usta, żeby wygłosić komentarz...
- Nie znam nikogo o takim imieniu. Jesteś pewna, że mówiła konkretnie o nas? - Akatsuki się upewnił.
- Tak. Na pewno – opisała postać blond dziewczyny.
Dopiero teraz Akatsuki zdawał się wiedzieć o czym mówi.
Arve wznowiła proces wyciągania mnie z jaskini za moją koszulkę.
- A więc o co chodzi? - Zapytałem, gdy puściła mnie jakieś 200 metrów dalej od jaskini.
- Chciałam się zapytać, czy być może nie kojarzysz imienia "Maya" lub "Shyine"?
- To całkiem możliwe - odparłem.
- A twoje relacje z nimi są...? - Urwała czekając na kontynuację z mojej strony.
- Takie, że zapewne nie może przestać o mnie myśleć - uśmiechnąłem się. - Spodziewam się z jej strony gorącego uczucia zwanego... - Zawiesiłem głos widząc jej zaskoczoną minę. - Nienawiścią - dokończyłem.
- I co tym razem planujesz dalej? - Zapytała. - Oczywiście jestem zainteresowana co zrobiłeś.
- Ooh.. Nic takiego - uśmiechnąłem się niewinnie. - Po prostu sprawdzałem jej poziom opanowania w sytuacjach wysokiego stresu oraz złości. Skończyło się na tym, że spaliła łąkę próbując mnie dorwać, jak widać całkowicie bezskutecznie - oznajmiłem. - A jeśli chodzi o moje dalsze zamiary można je określić, jako chęć uczynienia jej życia jeszcze ciekawszym, chociaż niekoniecznie będzie z tego zadowolona.
- Czemu akurat ona? - Wydawało się ją to odrobinę rozśmieszać.
- Najwyraźniej miała pecha - stwierdziłem. - Nie miałem, wtedy nikogo innego do wyboru poza Akatsukim, ale i tak było warto ją rozzłościć i nie zamierzam na tym przestać.
- Najwyraźniej te osoby mają pecha względem nas - uśmiechnęła się. - Chociaż ja bardziej wolę jej "psiaczka" .
- Jeśli chcesz zdenerwować jej psiaczka to polecam najpierw wytrącić z równowagi Mayę. W końcu mają wspólną głowę - zauważyłem.
- Osobiście preferuję bezpośrednie zdenerwowanie jej pieska - powiedziała. - Myślę, że będę miała po tym większą satysfakcję.
- Jakby nie patrzeć nasze cele są wspólne.
- Coś czuję, że się w tej kwestii dogadamy.
- Cóż za niesamowity zbieg okoliczności - udałem zachwycenie. - Ja również uważam podobnie.
~ Kuro ~ jednocześnie usłyszałem myśl od Akatsukiego. ~ Ja pójdę przodem do Initium, a ty dołącz się później, jak chcesz ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz