czwartek, 25 września 2014

(Wataha Wody.) Od Ayato.

Weszliśmy do okazałych jaskiń. Mimo iż wcześniej już zdążyłem je dokładnie obejrzeć to nadal zapierały mi dech w piersi. Damp stał jak zaczarowany w jej wejściu. Do moich łap podbiegł Rokita i jak gdyby nigdy nic zaczął się przymilać. To widocznie zaskoczyło basiora. No bo jednak wilk i kot.? Dziwne połączenie. Ale jednak. Puchaty kocur to moje oczko w głowie. Zmieniłem się w człowieka i ruszyłem do pierwszego wejścia z prawej. Chłopak bez słowa podążył za mną. Rozejrzał się i skomentował jednym słowem. 
- Nieźle. 
Podszedł do jednej z pokrytych kurzem szafek i otworzył drzwiczki. W środku było pusto. 
Oparłem się o wejście, Rokita usiadł u moich stóp owijając sobie ogon wokół łapek. 
Ciekawe jakim cudem to wszystko tutaj stoi, skoro nikogo tu nie ma. Chyba że ktoś tu jest? 
Spojrzał na mnie a ja pokiwałem przecząco głową. Wiedziałbym o tym. 
Zostawiłem Damp'a grzebiącego po półkach a sam ruszyłem w stronę gorących źródełek. Skąd wiedziałem, że tam są.? Po prostu. To pojawiło się w moim umyśle. Jakby jaskinia sama opowiadała mi swoją historię. Podszedłem do wody i dotknąłem delikatnie powierzchni wody. Była wyjątkowo ciepła i przyjemna. Cały rozkład basenów ciągnął się także po innych tunelach. Kocur wesoło machając ogonem wbiegł do wody i zaczął ją dookoła siebie rozchlapywać. W tym samym czasie o powierzchnię sklepienia nad nami dało się usłyszeć uderzające krople deszczu.
- Dziwne to stworzenie. To Twój towarzysz.? - Usłyszałem głos za plecami.
- Tak jakby. - Mruknąłem. - Nazywa się Rokita.
Kot słysząc swoje imię otrzepał się i głośno zamruczał.
Roześmiałem się cicho i przykucnąłem. Podrapałem go za uchem a ten był już w niebie.
Towarzyszący mi chłopak także się roześmiał.
- Sam nie mam towarzysza.
- Nie wątpię, że on Cie polubi. - Wskazałem kota.
W pewnym momencie do moich nozdrzy doleciał subtelny zapach lawendy maskujący woń wilka. Sięgnąłem myślami w głąb jaskiń i wyczułem obecność dziewczyny o naturze Ognia. Co ona tu do cholery szuka.?
- Czujesz.? - Syknąłem
- Lawendę.? - Zdziwił się.
- Nie tylko. Złap głębiej powietrze. Przytrzymaj chwilę dłużej w płucach.  - Poinstruowałem go.
Zrobił jak mu kazałem i skrzywił się lekko. Jak sądzę wyczuł tylko powierzchowny zapach wilka.
Z mroku wyłoniła się czarnowłosa postać.
- Eeeee… Witam szacownych jegomości.?
Wyczarowała na twarzy uśmiech, który skrywał jej przerażenie, ale zarazem fascynację. 
Także się uśmiechnąłem, lecz uśmiech nie dotarł do moich kobaltowych tęczówek. 
Podszedłem do niej i położyłem palec na jej podbródku. Pochyliłem się, aby być na poziomie jej twarzy i szepnąłem do ucha.
- Po czym wnioskowałaś, że są to Twoje źródła.? - Modulowałem głosem aby był jak aksamit. 
Kiedy mój oddech delikatnie owiał jej policzek wzdrygnęła się, a mój uśmiech poszerzył. 
Cofnąłem się o kilka kroków dając sygnał, aby Damp dołączył do mnie.
- Nikogo tu wcześniej nie było. - Odparła twardo. 
- Hmm.. Mimo to powinnaś wcześniej wyczuć, że ktoś tu jest. Jesteś z Ognia, prawda.? 
- Tak. - Jej podejście zmieniło się. Pozornie uroczy uśmiech zmienił się w złośliwy. Płynnym ruchem wyjęła 2 sejmitary i rzuciła się w naszą stronę. Nie czekając do końca wysunąłem spod długich rękawów mojej bluzy 2 ulubione sztylety. Mimo, iż były krótsze operowało mi się nimi dobrze. Bez problemu płynnie blokowałem każdy cios. Dziewczyna nie próżnując coraz bardziej napierała. 
Chciałem sprawdzić sobie jej możliwości, więc udawałem, że niektóre z jej ciosów przechodzą przez moje bloki. 
To może być ciekawa znajomość. 
Damp przyglądał się temu wstrząśnięty, a Rokita siedzący obok nic sobie z tego nie robił. Przecież to doskonały moment, aby wyczyścić futerko. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz