czwartek, 23 października 2014

(Wataha Wody) Od Dampa

- Nie wiem, czy nie zapomniałeś… na co się dziś umawialiśmy? – Spytała patrząc przed siebie.
- Eeee… - Jęknąłem starając przypomnieć sobie naszą wczorajszą rozmowę. - pamiętam, choć wydawało mi się, że mieliśmy się spotkać na miejscu… - Zabrakło mi słów... dosłownie, gdyż nie przypominała mi się żadna nazwa.
- A pamiętasz, jakie to było miejsce? – Rzuciła ze śmiechem.
Ale jestem idiotą. Powinienem trochę więcej myśleć, bo jak sobie już przypomniałem - nie podawaliśmy żadnego konkretnego miejsca spotkania(więc nie miałem co sobie przypominać. xd). No ale, z drugiej strony mogę się usprawiedliwić, dopiero co wstałem więc mój mózg ma prawo mieć pewnego rodzaju niedociągnięcia w swym funkcjonowaniu.
Rozejrzałem się dyskretnie w poszukiwaniu wzrokiem Ducha. Nie zobaczyłem go jednak. Chyba poszedł na jakieś "przeszpiegi", no ale nie wnikam... a raczej nieskutecznie się staram. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła" - nie zapominajmy o tym, a ja raczej się tam nie wybieram, no ale któż to wie? Może kiedyś załatwię sobie tam dożywotni pobyt? Jednakże trzeba przyznać iż moje myśli błądzą teraz gdzieś na niezbadanych(i jakże dzikich) terenach wyobraźni i mojej wizji przyszłości.
Zatrzymaliśmy się na, do połowy spalonej, polanie... ciekawe kogo to była sprawka. Pomyślmy, Arve? Lepiej jednak będzie jak nie będę tego roztrząsał. W końcu, nie po to tutaj przyszliśmy.
Spojrzałem na dziewczynę która wyjęła z kieszeni... mp3. Mądra ona...? Trochę tak nie na miejscu... wywoływanie duchów, a ona mp3 wyciąga? Nie ukrywałem zdziwienia.
- Nie muszę się „wczuwać” muzycznie…jeśli o to ci chodzi… - Powiedziałem, ale nagle do mojej głowy napłynęły myśli... o tym co trzeba zrobić.
- Miałam przynieść Ci coś… co należało do TEJ osoby. - Wytłumaczyła.
Patrząc na mnie wyciągnęła rękę z tym przedmiotem, ale gdy chciałem go wziąć... zamknęła dłoń z niepokojem, a może to było przygnębienie? Po chwili jednak ją z powrotem otwarła i zabrałem jej przedmiot.
- Może jednak… ta konkretna muzyka mi w tym pomoże… - Stwierdziłem siadając na ziemi i krzyżując nogi. – i pamiętaj, – Przeniknąłem ją wzrokiem. – pod ŻADNYM pozorem nie dotykaj mnie… aż sam Ci powiem.
Ona nic już nie mówiąc usiadła obok mnie.
Spojrzałem na mały przedmiocik którym bawiłem się w palcach i sam siebie spytałem:
- Rain, Rainreth tak? No to zobaczymy gdzie jesteś...
Skupiłem się. Skupienie, spokój i opanowanie - to chyba podstawa szamanowania. No bo... jakby to określić tak żeby wszyscy zrozumieli... gdybym podczas wywoływaniu duchów(czy tam 'wkraczaniu na ten inny świat', jak kto woli) byłbym nieskupiony, niespokojny, nieopanowany(synonimy - tak, bardzo Xd) miałbym kłopoty. Gdyż duchy wyczuwają aurę i często gdy widzą 'złą' aurę, to sądzą iż ktoś przypadkowo je nachodzi. Jednak, kiedy widzą inne 'podejście do sprawy' są bardziej... przydatne? Bardziej współpracują? Nie wykorzystują Cię i nie starają Cię przeciągnąć do świata zmarłych? Tsa... można to tak ując, chociaż normalnie, gdy wszystko robi się dobrze to i tak nie ma się tej całkowitej pewności.
Nagle - w momencie gdy miałem już "odpłynąć" - usłyszałem wrzask Dekla.
- RAPID!(tsa... ten buntownik woli tak do mnie mówić , bo wie że to mnie irytuje w pewnym stopniu) NIE RÓB TEGO! STÓJ! ZOSTAŃ TU! NIE IDŹ TAM!
Do mojej głowy momentalnie wdarł sięł mętlik i zdekoncentrowanie. Starałem się je zignorować i przywrócić sobie równowagę.
- DAMP! - Krzyknął i szarpnął mnie za ramię.
Poczułem potężny ból. Jakby mi ktoś miażdżył kości - dlatego Arve miała mnie nie dotykać... dotyczyło się to też duchów - podczas 'otwierania przejścia' wszystko odczuwało się kilkakrotnie mocniej. W tej też chwili zorientowałem się też że nie powinienem go ignorować, w końcu on jest duchem, czyż nie? Odpędzając ile tylko mogłem czarne myśli, wpuściłem Dekla do głowy.
- Nie znajdziesz go tam... nie idź, bo spotkasz tam tylko kłopoty... tak jak to zawsze bywa gdy nie ma tego, czego się szuka i ty dobrze o tym wiesz. - Usłyszałem w swojej głowie jego, już bardziej spokojny głos.

Już za późno. - Są pewne momenty gdy nie da się cofnąć, do takich należała też ta chwila.
Świat zawirował, a po chwili się 'odkręcił'(Arve zapewne widziała mnie ciągle w pozycji siedzącej). Byłem tak jakby w Immortal Wolves... na polanie na której byłem przed chwilą, lecz nikogo tu nie było. Dobrze że byłem wystarczająco doświadczony bo wiedziałem że to tylko moja wyobraźnia - jednak prawdziwe były zjawy... które aurą i wyglądem(ogólnie mówię, no XD) nie różniły się od Dekla. Otoczyły mnie. Nawet jeśliby tego nie zrobiły wiedziałem iż i tak nie mam dokąd uciekać.
- Czego chcesz? Czego łakniesz? - Rzuciły złowrogo.
- Szukam Rainretha... - Stwierdziłem i pokazałem im mp3. Uwierzcie - je to nie zdziwiło bo widywały już gorsze rzeczy.
- Nie ma go wśród nas, on żyje, jest na dole, tam gdzie ty, na świecie. - Przemawiały a ich głosy coraz bardziej przypominał szum wiatru, rzeki lub syk ognia, a nawet dźwięk który kojarzył mi się z ziemią.
Wtem wszystkie uczucia które towarzyszyły mi przy tym jak tu przechodziłem, wróciły. Rozrywający ból w ramieniu, a potem spotęgowany strach... i głównie strach. Stałem jak kołek trzymając kurczowo w ręce mały przedmiot.
- ZOSTAŃ Z NAMI! - Syczały, jeden po drugim, a było ich coraz więcej wokół mojej osoby.
Teraz już całkiem przestały przypominać z wyglądu ludzi, teraz skóra ich zwęgliła się wraz z ciałem a potem zamieniły się w 'żywy cień'. Ich głosy odbijały się w mojej głowie echem. Stałem... jak zahipnotyzowany.
- BĄDŹ JEDNYM Z NAS! DUSZO, PRZEKLINAM CIĘ W IMIENIA WSZYSTKICH BOGÓW!
Ostatnie słowo przesądziło o moim losie. Bynajmniej - wypraszam sobie, mogą im przekazać że ja ich też serdecznie i z całej duszy wyklinam i przeklinam. Jak na komendę sprzeciwiłem się im, gdyż tylko tyle trzeba było zrobić żeby... wydłużyć czas swojego życia. Wszystkie widząc iż się im nie oddaję, ale wciąż widząc we mnie strach rzuciły się w moją stronę. Pod impulsem upadłem na ziemię. Czułem jak zadają mi ciosy... Słabłem z każdą chwilą. Spojrzałem kątem oka na swoją dłoń w której traciłem czucie, wciąż trzymałem przeklęty przedmiot od Arve, moja dłoń powoli czerniała i widać było gdzie nie gdzie oddzielające się drobinki 'pyłu'. Ponownie zamknąłem oczy.
Teraz może stać się tylko cud...
- Cudem nie jestem... ale i tak mogę pomóc. - Usłyszałem głos...
Miałem dziwne wrażenie że te wszystkie zjawy znikły... że ten ktoś je przegonił. Chciałem otworzyć oczy - byłem jednak zbyt wyczerpany.
- Mam prośbę... uściskaj ode mnie Arve. - Poczułem jak chwycił mnie za bolące ramię, potęgując ból.

- Damp? - Spytała dziewczyna.
Ocknąłem się w jednej sekundzie. Jak oparzony wstałem ale natychmiast poczułem ból ramienia a po chwili dołączyło się ogromne zmęczenie. Zachwiałem się i upadłem na plecy wydając z siebie dźwięk wytchnienia. Spojrzenie ukradkiem na dłoń która jeszcze kilka chwil temu zaczęła się rozsypywać - była w takim stanie, w jakim była przed tym wydarzeniem.
- Co ci? - Podbiegła do mnie nachylając się nade mną Arve.
- Zwracam to. - Podniosłem na otwartej dłoni jej mp3. - I jakiś gościu kazał Cię ode mnie uściskać, ale zrobię to jak trochę się ogarnę. - Stwierdziłem unikając odpowiedzi na jej pytanie, wciąż leżąc.
- Spotkałeś go? - Spytała z głosem pełnym nadziei, klękając obok mnie i biorąc przedmiot tak, aby mnie nie dotknąć.
- Nie. - Stwierdziłem niepewnie kładąc bezwładnie rękę na ziemi. - Nie wiem czy nie, ale nie wiem czy tak. - Tak to jest gdy jest się zmęczonym i się mówi to, co się myśli, ohhh...
- To znaczy...? - Chyba była zdezorientowana moimi ustaleniami.
- Komplikacje zawodowe. - Stęknąłem wstając(widząc iż Chochlik się do tego za bardzo nie garnie), starając się nie zwracać na ból przeklętego barku(ramienia).
Szczerze? Nie wiem kto to był, tam po drugiej stronie... ale cieszę się że mi pomógł. To mógłbyś praktycznie każdy, ale jedna opcja została wykluczona - to nie był Cud.


[Trzy pytania: Nie za dużo demonizmu? Nie za dużo 'dramy'? Nie za bardzo przeheresowane? XD I przepraszam za (plagę)powtórzenia. ;p
I przepraszam także że tak długo ale ktoś grzebał coś przy ruterze, doprowadzając ruter do spięcia które... no cóż, spaliło źródło internetu. ;___;
A przede wszystkim przepraszam za nadmiar minki "xd" w wszelakich formach. Takie.. małe 'uzależnienie'. XD (mądra ja. *faceplam*)]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz