NOC MROKU!!!
No więc stałam i patrzyłam...polana powoli pustoszała, wilki udawały się na swoje tereny, ale nie ja i jak się potem przekonałam nie tylko nie ja (nie mówmy o Shy, ona się nie liczy). Właściwie została już tylko wataha mroku, ale oni (jak cała reszta) nie zwracali na nas uwagi. Miałam tylko nadzieję, że pójdą sobie z tej polany zanim... Cóż nie chciałam ich niechcący zabić... no może Kuro i Akki też ostatnio zalazł mi za skórę.... to może niech lepiej zostaną. Dobra, żartuje tylko a oni chyba zbierali się do wyjścia, znaczy pójścia sobie. Poczekałam aż zniknął za drzewami i oddalą się wystarczająco daleko by nie mogli usłyszeć niczego co się dzieje na łące.
- No i co teraz?- Shy była przerażona
- Nie wiem- odpowiedziałam, bo sama też byłam przerażona
- Dzisiaj pełnia.
- Wiem, to noc Mroku
- A ja nadal nie wiem jak cię uwolnić- Shy była zmartwiona. Szybko przechodziła od strachu do zmartwienia
- My nie wiemy- poprawiłam ją
- To moje zadanie
- To mój problem- odparłam i chyba pierwszy raz w życiu niemal pokłóciłam się z Shy. Pewnie ciągnęłybyśmy dalej tą dyskusję, gdyby na łące nagle nie pojawiły się 3 osoby, Kuro, Akki i oczywiście Arwe.
- Tylko nie to- szepnęłam z wyraźną irytacją i użyłam swojej mocy, aby ukryć mie i Shy. Ukrycie, niektórzy by powiedzieli, że to niewidzialność, ale to nie to samo. Niby rezultaty są podobne, ale niewidzialność o wiele łatwiej zniwelować. My niejako stałyśmy się jednością z tłem.
- Panie przodem- Kuro wskazał na wodospad, od kiedy on taki "dobrze wychowany". Ten sarkazm jest tu na miejscu.
- Czemu akurat wodospad? - Akki chyba nie był zachwycony propozycją - Chyba nie zamierzasz nas zmoczyć?
- Nie- padła odpowiedź. Musieli akurat teraz tu przyłazić. Kto normalny kąpie się w nocy? A potem cała trójka weszła "pod wodospad". Dziwne, ale obecnie miałam ważniejsze sprawy na głowie niż zachowanie tej trójki.
- Jak myślisz na jak długo tam zniknęli?- zapytała Shy
- Nie wiem, mam nadzieję, że niedługo. Nie chcę nikogo zabić- odpowiedziałam i moje dziwne szczęście dopisało. Bo nagle z tego samego przejścia wynurzyła się Arwe, na moje oko była całkiem sucha, potem Akki i na końcu Kuro.
- I znowu zostaliśmy tylko we dwoje...- odezwał się Akki, nie mogli sobie odłożyć pogawędek na później?
- Jak myślisz... Ile usłyszała z naszej rozmowy?- odezwał się Kuro. Chyba nie mówili o mnie. No ja wiem, że byłam tu z Shy, ale ją wszyscy traktują jak powietrze lub "mojego pieska". Liczba mnoga byłaby całkowicie nieuzasadniona.
- Mam nadzieję, że jak najmniej - odparł. - Wolę tutaj utrzymywać reputację nieszkodliwej osoby, a nasza przeszłość trochę mi w tym przeszkadza.- Co za przeszłość? Ich rozmowa coraz bardziej mnie wciągała, ale serio powinni już sobie pójść, bo nie będzie ich przyszłości.
- Nie ciekawi ciebie co jest za tą ścianą? Możemy to zobaczyć i bez Arve.- Czyżby mrok miał nową protegowaną?
- Trochę cierpliwości. Jeśli jest tam coś ciekawego to bardziej efektywnie będzie, kiedy zobaczą to wszyscy.- Oni chyba nie zamierzali szybko skończyć tej rozmowy, a to źle... dla nich i dla mnie też. Bo jak uda im się ujść z życiem to Akki i Kuro będą mieli nową tajemnice do szantażowania mnie. Nie mogą tego odkryć.
- Nie odczuwam potrzeby ćwiczenia mojej cierpliwości- Kuro kontynuował dyskusję - Jednak to jest trochę irytujące. To jedno z nielicznych miejsc w których nie jestem pewny co się może wydarzyć. Wszystko jest takie nieprzewidywalne i zdają się tutaj panować inne zasady.
- Nie sądzisz, że to jest ciekawe?Wydawało mi się, że to dla ciebie byłoby jakąś odmianą.
- To jest ciekawe. Ale nie oznacza, że nie może to być jednocześnie irytujące. To jest, jak znanie zasad gry w jaką się gra. I tak mogą się zdarzyć nieprzewidziane sytuacje, ale jednak zna się ograniczenia.- Nie ma to jak filozoficzne dyskusje. "Shy, jak ich stąd wygonić?"
- Już widzę, jak trzymasz się zasad gry- powiedział Akki
- Dla wygranej zrobię wszystko. Nawet złamię zasady gry, jednak zrobię to w bardziej przebiegły sposób, żeby nikt się nie zorientował.
- Idziemy? - Zapytał Akki. - Gość od Jednorożca jest pewnie już w jaskini. - "TAK" wrzasnęłam, ale tylko mentalnie.
- I tak nie chce mi się spać - odparł Kuro. - Ani tam wracać -
- Jesteś bardzo marudny - stwierdził Akki. - I masz wysokie wymagania.
- Słyszę to już od ciebie nie wiem który raz - westchnął Kuro.
- To ja idę - oznajmił i ruszył w stronę wyjścia. Jeden z głowy, co z drugim? Ale ten też po chwili się zmył.
- Nareszcie- powiedziałam do Shy, odkrywając nas
- Jesteś pewna, że nic nie słyszą? - zapytała
- Nie, ale nie mamy wyjścia- odpowiedziałam- Shy leć
- Nie zostawię cię samej- zaprotestowała
- Nie masz wyjścia, Sap będzie patrzeć. Ty musisz szukać przepowiedni.- ponagliłam ją
- Nawet nie wiem jak? Nie wiem gdzie ją znaleźć? Przecież jesteśmy tak daleko od miejsca narodzin.
- Tamta przepowiednia została zniszczona, nie ma po co wracać. Szukaj nowych wskazówek. Tylko dzisiaj możesz je znaleźć, pośpiesz się- powiedziałam i Shy się ulotniła, wiedziała że mam racje, chociaż nawet ja sama nie byłam tego taka pewna. Po chwili księżyc oświetlił moją twarz i niemal zauważalnie cień wyszedł ze mnie i stanął obok. To była jego godzina.
Już nie panowałam nad sobą, on miał pełnie władzy. Nie mogłam z nim walczyć. Nastała godzina Mroku. Miałam tylko nadzieję, że wszystkie wilki są bezpieczne w jaskiniach.
- Znajdź go- rozkazał. Głos miał taki głęboki i przywodzący na myśl czyjś głos z megafonu, chociaż nie był aż tak głośny. Moje nogi same ruszyły, mój mózg sam szukał zapachu. Nie musiałam nawet wiedzieć o kogo chodzi. Namierzanie celu zajęło mi dość dużo czasu, co oznaczało że kończył się czas Mroku, a po jego minięciu odzyskam kontrolę nad sobą.
- Hej, Śpiąca Królewno!- odezwałam się całkiem nie swoim głosem. Nawet na mnie był zbyt mroczny. Potem sama uderzyłam drzewo, z taką siłą, że każdy musiałby z niego spaść. On też spadł. Ja się odsunęłam i czekałam spokojnie na dalsze rozkazy, a on czekał aż upatrzona ofiara się otrząśnie. Cóż jego mina... nie tego nie skomentuje.
- Zabij- padł rozkaz, a ja zaatakowałam Kuro (oczywiście uniknął mojego ciosu), ale w tym samym czasie księżyc rozświetlający moją twarz zniknął, czas Mroku się skończył, byłam sobą. Widziałam tylko jak cień wraca do mojego ciała, Kuro też musiał to widzieć. Ale był bezpieczny, znaczy dopóki nie uda mu się mnie rozzłościć... czyli niedługo. Miałam ochotę się oddalić, ale usłyszałam
- Nigdy nie powinno się odwracać plecami do wroga- głos był zdecydowanie za blisko, chyba Kuro wyciągnął jakieś wnioski z naszej ostatniej potyczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz