piątek, 17 października 2014

(Wataha Mroku) od Kuro

 - Hej, Śpiąca Królewno! - Przebiło się do mojej świadomości.
Głos był znajomy, ale jego ton już niekoniecznie. Jakoś nie pasował mi do tego głosu, ale byłem jeszcze dosyć śpiący.
Najpierw było wielkie trzęsienie ziemi (albo jak się później dowiedziałem: wielkie trzęsienie drzewa). Chwilę później był lot w dół (nie ma to, jak ta siła grawitacji~!), a na końcu było twarde lądowanie.
Czy to było przyjemne? Nie. To nie było przyjemne. Owszem, lubiłem się znęcać nad innymi, ale nie lubiłem, kiedy role się odwracały.
Stłumiłem ziewnięcie. Nie wiedziałem kto był na tyle głupi, żeby mnie budzić, ale nie zamierzałem mu tego odpuścić za cenę mniejszą niż życie tej osoby o ile nie będzie miała dobrej wymówki, a nawet jeśli będzie miała dobry powód to i tak nie zamierzam go wysłuchać zanim nie połamię jej dwóch lub trzech kosteczek.
- Zabij - usłyszałem. Wydawało się, jakby mówił to cień.
Maya mnie zaatakowała. Tak, jakby ten cios miał mnie w ogóle dosięgnąć, jeśli to były jej ciosy z zamiarem zabicia mnie to powinna poćwiczyć. Cóż, jeśli by mnie dosięgły to siła zawarta w nich mogłaby być dosyć uciążliwa, ale o ile uniknę jej wszystkich ataków to nie będzie problemu.
Potem coś się w jej twarzy zmieniło. Zdawało się, że z jej twarzy nagle zniknął dzień, którego nie powinno tutaj w ogóle od początku być.
Odwróciła się z zamiarem oddalenia.
- Nigdy nie powinno się odwracać plecami do wroga - stwierdziłem.
Zatrzymała się.
- Czego chcesz? - Tym razem nie miała przerażonego głosu.
Wygląda na to, że wzmocniła się psychicznie od ostatniego razu. Chociaż wątpiłem, że na tyle, aby była w stanie nad sobą zapanować.
- Czy to nie powinno być moje pytanie? W końcu to nie ja próbowałem ciebie zabić - zauważyłem.
- Jakoś ciebie nie zabiłam - odparła. - Ale jak chcesz to mogę to zmienić - dodała.
- Może i twoje ataki są potężne, ale o ile nie dosięgną ofiary to nigdy nie odniosą zamierzonego skutku - oceniłem jej ostatni atak w stosunku do mojej osoby. - A więc co to było?
- Hm? - Próbowała udawać, że nie wie o czym mówię.
Zastanawiało mnie czy lepiej nie przejść od razu do bezpośredniego starcia, ale ciekawiła mnie ta próba zabójstwa z jej strony. Nie przestraszyłem się - już dawno zapomniałem co to strach przed śmiercią (co nie znaczyło, że zamierzam jej doświadczać), jednak... Według tych cech, które wcześniej u niej zaobserwowałem do tego nie powinno dojść w normalnych okolicznościach. Jakim cudem moje przewidywania mogły się nie potwierdzić? Co mogło, aż tak na nią wpłynąć? Interesowało mnie to. Obudzenie w kimś żądzy mordu było dotychczas moją specjalnością, ale w takim przypadku nie było w tym mojego udziału.
- Dobrze wiesz o czym mówię - nie zamierzałem bawić się w jej unikanie tematu.
- Nie chcesz walczyć? - Zapytała. - Ostatnio przeszedłeś bezpośrednio do tego. Może tym razem pominiesz rozmowę i dasz mi okazję do zabicia ciebie.
- Cierpliwie - odparłem. - Ta gra dopiero się zaczyna. Nie rozumiem czemu chcesz ją tak szybko zakończyć... - Uśmiechnąłem się.
- Gra? - Uniosła brwi. - Jaka gra?
- Muszę ci to mówić? - Na mojej twarzy ukazało się zdziwienie. - Ty też wielu rzeczy nie mówisz - zauważyłem.
- Znamy się dopiero od kilku dni, a ty oczekujesz, że powiem komuś takiemu, jak ty moje wszystkie sekrety? -  Wyglądała, jakby chciała się roześmiać.
- A ty oczekujesz, że odpuszczę nie poznając powodu dla którego próbowałaś mnie zabić - przybrałem identyczny drwiący ton.
Zdawała się coraz bardziej tracić humor. Chyba nie do końca wiedziała co na to odpowiedzieć, a dokładniej precyzując nie wiedziała czy może odpowiedzieć na moje pytanie.
- Hmm... Przyjrzałem się jej twarzy. - Mam wrażenie, że to będzie jeszcze ciekawsze niż Follow - stwierdziłem.
- Ja proponuję przejść od razu kwestii, gdy próbujemy się wzajemnie zabić, jak zginie jedno z nas, czyli ty to nie będzie potrzeby odpowiadania na żadne pytania -powiedziała.
- Czyli jesteś na tyle zdesperowana, aby to ukryć, że zrobisz nawet coś takiego, żeby nikt się nie dowiedział... - Uśmiechnąłem się. - To naprawdę będzie bardzo ciekawa historia.
- Nie możesz zostawić tego tematu? To twoja ostatnia szansa - zastrzegła.
- Nie - odparłem po prostu.
Po chwili stała przede mną w postaci Follow. Nie było mi to na rękę. Zastanawiało mnie, jak ją przekonać, aby mi to powiedziała bez walki (znałbym jej kolejny sekret i mógłbym ją nawet jeszcze skuteczniej szantażować i wykorzystywać niż początkowo przewidywałem).
Westchnąłem ciężko. Chyba będę musiał użyć tego. Jednej z broni świata, które pojawiły się u podwalin cywilizacji. Byłem mistrzem w używaniu tego, ale...
- Chcesz walczyć? - Uśmiechnąłem się ponuro. - Naprawdę uważasz, że nie przygotowałem się na tyle skutecznie, aby pokonać twoje Follow od ostatniej potyczki.
- To niemożliwe, abyś pokonał mnie, nawet jeśli wyćwiczyłeś swoje moce do perfekcji - uśmiechnęła się szyderczo.
Wybuchłem śmiechem.
- Chyba naprawdę nie doceniasz skrytobójców - stwierdziłem.
W moich rękach pojawił się długi lekki miecz.
- To moja ulubiona zabawka - stwierdziłem. - I nawet twoje Follow się przed nią nie uchroni - dodałem. - Chcesz sprawdzić? - Dodałem z uśmiechem szaleńca.
- Myślisz, że jeśli użyjesz zwykłego kawałka metalu zamiast mocy to cię to uchroni - znowu zadrwiła odzyskując pewność, którą straciła na sekundę.
- Ty naprawdę nie doceniasz innych - ponownie stwierdziłem. - Albo masz zbyt wysoką ocenę w stosunku do siebie Narcyzku. Cóż, zaproponowałaś mi ostatnią szansę, aby uniknąć walki i będę tyle miły - "i ciekawy twojego sekretu" dodałem w myślach - Że ja  również dam ci ostatnią szansę ocalenia swojego życia.
Prychnęła lekceważąco.
- I nie myśl, że atakuję ciebie zwykłym kawałkiem metalu - zastrzegłem. - Ten "zwykły" kawałek metalu oprócz niezwykłej wytrzymałości, szybkości i doskonałego wyważenia cechuje się powiązaniem z takim pewnym zjawiskiem zwanym klątwą. Wystarczy tylko jedno najdrobniejsze zadrapanie i umrzesz, a twoje Follow ci nie pomoże - powiedziałem. - Jak widzisz "odrobiłem pracę domową" i jestem przygotowany na walkę z tobą. Dodatkowo posiada dosyć ciekawą właściwość. Każdy żywy osobnik, którego zabiję tym mieczem powraca w formie półumarłej i mam nad nią całkowitą władzę, wciąż masz ochotę ze mną walczyć? - Posłałem jej spokojny uśmiech przepełniony pewnością siebie.
Jeszcze raz przyjrzała się mieczowi i się zastanowiła chwilę. Wydawała się już nie być taka chętna do walki.
- Czyli wygląda na to, że chyba osiągniemy porozumienie - stwierdziłem.


___________________________________________________________________________
A najciekawsze moim zdaniem jest to, że kiedy Kuro myślał o jednej z najstarszych broni wcale nie miał na myśli tego miecza xD
Tylko kłamstwo ;p
Czy historia miecza wraz z jego właściwościami jest prawdziwa czy nie zostawię pod znakiem zapytania^^
Ale na pewno nie miał pewności, że na 100% pokona tym Follow ponieważ Kuro tak naprawdę nie odrobił pracy domowej na ten temat i nie był pewny do końca jak to pokonać, więc użył w miarę skutecznego sposobu, aby "wygrać" tą walkę - czyli blefował, ale Maya nie mogła o tym wiedzieć :D

14 komentarzy:

  1. Aby było bardziej ciekawie... przekaże moją reakcję po przeczytaniu tego posta w słowach... które zapewne użyłaby moja mama[^,^(XD)] po przeczytaniu go.

    "To Uno(Kuro) jest zryte jak Wasza(w sensie moja i mojej siostry) babka. A ja, jakbym była tą 'biedną ofiarą losu'(Maya) to bym mu dała z liścia i powiedziała:
    Won mi stąd ! I nie pokazuj mi się więcej.
    *grożące kiwanie palcem*
    A potem jeszcze tak z kolanka mu przyłożyć."

    *FacePlam*
    Nie wierzę że to napisałam. XDDD No ale taki urok mojej mamuśki. ;p
    Mam nadzieję że nikogo nie uraziłam. ^_,_^
    ~ Damp

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm i ja stawiam na obrót bardziej walczący...tzn. z charakteru i Kuro i Maya nie dadzą za wygarnę (szczególnie, że każda z tych postaci jest na tyle potężna, że tródno byłoby przewidzieć efekt) i ciężko przestraszyć którekolwiek z nich...więc chyba Maya (szczególnie w swej postaci Follow) nie myślałaby nawet na tyle racjonalnie, by nie pokusić się o sprawdzenie teorii Kuro....W tym wypadku, chyba najlepiej byłoby, żeby ktoś wbił się i przerwał walkę...Initium np. albo inny Alafa?
    - Arwe -

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trUdno się pisze! :D
      - Arwe -

      Usuń
    2. ;o Ładnie ubrałaś w słowa to co wydedukowałaś(niczym S. Holmes XD).
      Z-G-A-D-Z-A-M SIĘ! ^.^
      ~ Damp

      Usuń
  3. Zobaczymy, czy Maya zaprzeczy, że się dogadają i zaatakuje go z zaskoczenia
    Czy jednak się "dogadają"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to już nie ode mnie zależy tylko od Mayi co ona zrobi :)

      Usuń
  4. Maja coś zrobi jak jej właścicielka przeczyta opo, a przeczyta je za chwilkę
    ~`Maja

    OdpowiedzUsuń
  5. I jak pisałam swoje opo to myślałam, że jestem człowiekiem, a jako człowiek nie mam postaci Follow

    OdpowiedzUsuń
  6. zmieniłaś się w postać Follow
    napisałam, że zmieniła... chyba
    czyli w tamtego wilka Follow, który Kuro po prostu określa jako postać Follow

    OdpowiedzUsuń
  7. No i szczerze mówiąc, to wątpię, aby Kuro posiadał taki potężny miecz... Bardziej by to pasowało dla Akkiego, który dłużej żył na ziemi
    ale cóż... Pogadać sobie może (a może on jest prawdziwy, zobaczę jak się dalej historia rozwinie - nawet jeśli będzie prawdziwy to każdy miecz można złamać/ukraść, więc nie jest to broń, która zapewni mu, że jest niepokonany, tak samo można pozbyć się Follow xD)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuro ma miecz xD
    Maya nie musi mieć, w końcu nie ma żadnej zasady, że będą walczyć tak samo xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chciałam napisać...
      "że muszą walczyć tak samo"
      -,-

      Usuń
  9. Czyli, że co? Kuro miał wymachiwać mieczem a ja w niego walić piorunami?

    OdpowiedzUsuń