piątek, 3 października 2014

(Wataha Powietrza) Od Heyou

Szybko poszedłem w kierunku, który mi wskazał Kuro, bo mi się spieszyło. W  końcu zostawiłem moją Panią z kimś kogo nie znam. Nagle kogoś zauważyłem i był to Ayato z jakąś dziewczyną, której najwyraźniej nie przeszkadzało położenie w jakim się znalazła, a najlepsze, że jeszcze do niej się kleił.  Jego zabawna osobowość mnie rozwalała.
- Nie powiedziałem, że mi się nie podoba… - złapał ją za rękę i przytrzymał – powiedziałbym nawet, że podoba się bardziej – uśmiechał się.
Moim zdaniem to wyglądało, jakby on chciał się z nią zabawić w scenkę romantyczną, połączoną z porno. Szybki, ostry sex parę razy,a  potem "było miło nara". Nie była to jednak moja sprawa, a więc po prostu udawałem, że przechodzę i przypadkiem, nieogarnięty ja, na nich wpadłem.
- Ops. Przepraszam. - Powiedziałem, gdy tylko wyszedłem z krzaków,a  oni na mnie spojrzeli. - Już się zmywam. - Dodałem i pszedłem w swoją stronę.
Oczywiste było to, że raczej Ayato mi tego nie popuści, ale po co się rozczulać nad kimś kto jest dla mnie totalnie nikim. Rozejrzałem się i uznałem, że kompletnie nie wiem gdzie jestem, a co najgorsze przez moje rozmyślania i szybkie tempo (nie lubię chodzić wolno) nawet nie wiedziałem jak tu doszedłem. Westchnąłem ciężko i już wiedziałem, że wpakuję się zaraz u Paraldy w coś wielkiego. Wzleciałem w górę na skrzydłach i rozejrzałem się szybko. Nigdzie jej nie było. W tym wypadku musiałem znaleźć kogoś kto ogarnia te tereny, a że większość pewnie nie wiedziała nawet do końca gdzie się znajduje to uznałem, że najlepszym wyjściem będzie Initium, która nieopodal szła sobie jakby nigdy nic. Wylądowałem i pobiegłem do niej.
- Initium! - Krzyknąłem z daleka.
- Hm? - Odwróciła się do mnie.
Gdy już do niej podbiegłem, poczułem lekkie zmęczenie.
- Wiesz może, gdzie ja jestem? - Zapytałem.
- Jeszcze w strefie głównego placu. - Odparła.
- Kurde. - Wściekłem się nieco. - Nie mam pojęcia jak znaleźć Paraldę. Z góry jej nie widzę i zaczynam się martwić.
- Myślę, że nie masz potrzeby się obawiać. - Pocieszyła mnie.
- Mam nadzieję. Chyba wrócę do miejsca spotkania i tam zaczekam na nią.Tylko... Pokieruj mnie proszę, jak mam iść. - Uśmiechnąłem się.
- Tam. - Pokazała mi dłonią.
- Dziękuję za pomoc. - Pokłoniłem się i pobiegłem na główny plac.
Po drodze nikogo już nie spotkałem. Przysiadłem tylko na drzewie i cierpliwie czekałem na moją Panią. Po jakichś 20 minutach usłyszałem jej głos.
- Heyou. - Powiedziała, patrząc na mnie.
- Wybacz, nie mgłem Ciebie znaleźć. - Zeskoczyłem z drzewa.
- Wszystko dobrze? - Zapytała nieco zaniepokojona.
- To raczej ja, powinienem zapytać. - Odparłem.
- Skoro tak uważasz. - Odpowiedziała, jak zwykle bez sensownie.
- Dzięki za opiekę, Akatsuki. - Zwróciłem się do chłopaka.
- Nie ma problemu. - Odparł.
- Wracjmy. - Powiedziała dziewczyna, a ja przytaknąłem.
Pożegnaliśmy się z wilkiem i wróciliśmy na "nasze" tereny.
- Uważam, że powinniśmy wrócić do domu. - Mruknąłem, gdy Paralda usiadła przy jeziorku.
- Nie chcę. - Powiedziała to strasznie smutnym głosem.
- Przywiazałaś się... - Westchnąłem.
- Jeszcze trzy dni... - Wymamrotała.
- Taaaa. Trzy dni. - Spojrzałem w niebo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz