Super. Wplątałem się w kolejną upierdliwą rzecz. Chociaż... Skoro
Arve chciała mi się odwdzięczyć nie oznaczało to przypadkiem, że moje
udawanie z Kuro było całkiem skuteczne? I wtedy mielibyśmy po jednym
punkcie.
Jednak, jak perspektywa odwdzięczania się ze strony Arve mnie zbytnio nie zachwycała. Zastanawiało mnie, jak by tego uniknąć... Może by ją przekonać pomocą w odwdzięczaniu się nad Kuro?
- Wracając do tematu naszej rozmowy - powiedział szybko Kuro. - To skoro już tutaj jesteś to chcesz zobaczyć
tą ciekawą rzecz razem z nami? - Uśmiechnął się, jakby proponował propozycję nie do odrzucenia.
Cóż,
jak dla mnie to była propozycja nie do odrzucenia i wątpiłem, aby było
wiele osób, które by odrzuciło propozycję, która go zainteresowała.
Zawsze przyciągał uwagę i nie można się było przy nim nudzić.
- Przecież już znasz odpowiedź - odparła. - Prowadź.
- Panie przodem - Kuro wskazał na wodospad.
- Czemu akurat wodospad? - Zainteresowałem się. - Chyba nie zamierzasz nas zmoczyć? - Z niechęcią spojrzałem się na słup wody.
No
sorry, ale to chyba normalne, że nie chciałem iść pod taki chłodny
prysznic na zewnątrz o tej porze, raczej preferowałem gorące źródła.
- Nie - odparł nie brzmiąc złośliwie, ale nie wierzyłem w czystość jego intencji.
Patrzyłem
się na wodospad i w końcu westchnąłem. Naprawdę nie lubiłem tego robić,
ale jeszcze mniej zachwycała mnie druga mokra perspektywa.
Podszedłem
dotykając wody. Nawet chwilowe zatrzymanie takich sił, jak grawitacja
pchających wodę w dół było dosyć ciężkie. Znałem też kilka innych
sztuczek, ale...
Arve ruszyła do przodu i po chwili górna część
ściany wody się zatrzymała, a gdy reszta w dolnej części opadła w dół
utworzyło się przejście w głąb jaskini.
- A więc każda część tej krainy ma swoją jaskinię - stwierdziłem. - Chociaż ta jest najlepiej ukryta.
Zobaczyłem na ścianie wyrytą nazwę. Immortal Wolves.
-
A więc tak nazywała się ta kraina? Nieśmiertelne Wilki? Nie było czegoś
oryginalniejszego? Czyżby osoby w przeszłości miały małą wyobraźnię? -
Komentarz od Kuro.
- Może się tutaj podpiszesz? - Zaproponowała Arve.
Chłopak wyjął z kieszeni spray (nie pytajmy, gdzie on to zmieścił) i po chwili pojawił się piękny czerwony napis "Kuro tu był".
To może powinno się zostawić bez komentarza.
- Wiekopomne dzieło - tym razem dziewczyna nie wytrzymała bez komentowania.
Tutaj chyba już nie było nic więcej ciekawego.
Ruszyliśmy
wgłąb jaskini, by ją zwiedzić, jednak nie była zbyt głęboka, ani nie
posiadała interesującego wyposażenia wnętrz. Najwyraźniej poprzedni
mieszkańcy postanowili zaoszczędzić na dekoratorze wnętrz.
W końcu doszliśmy do ściany. Kuro był ewidentnie rozczarowany. Tymczasem ja uważnie jej się przejrzałem.
- Nie sądzisz, że ta ściana wygląda tutaj trochę dziwnie? - Arve powiedziała dokładnie to co ja chciałem oznajmić.
- Taka zbyt prosta w tej niekoniecznie równej jaskini... - Przyznałem.
-
Tylko, że chyba nie powinniśmy tutaj niczego niszczyć - wyjątkowo Kuro
przejął moją rolę głosu rozsądku. Może dlatego, że już na mnie w tym
momencie nie można było liczyć, ponieważ ciekawość brała górę.
Achh... Nie ma to, jak nieodparta ciekawość. Słynny pierwszy stopień do piekła.
Obydwoje, ja i Kuro zaczęliśmy się szykować do zniszczenia ściany, gdy...
- Może wrócimy tutaj później? - Arve wyskoczyła nagle z tą propozycją.
- Hm? - Zdziwiła mnie jej propozycja.
- Jest dosyć późno - zauważyła. - A jest kilka rzeczy, które chcę zrobić jutro i nie wiadomo ile to zajmie - dodała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz