poniedziałek, 27 października 2014

(Wataha Powietrza) Od Paraldy

Kąpiel mnie wciągnęła, a  Heyou się nie zjawiał, także pływałam dłuuugo. Nagle ktoś zjawił się na brzegu, uznałam, że może się przyłączy, albo podziwia tylko widoki. Po chwili wyszłam z wody i ułożyłam się na brzegu, wyciągnęłam dłoń i czułam przyjemny wiaterek na niej i szybko schnące krople wody na mojej skórze. Podeszła do mnie ta osoba stojąca na brzegu i usiadła obok mnie. Zaczęłam ją obserwować, miałam to w zwyczaju od zawsze. W moim starym królestwie niektórych to przerażało,a  niektórzy to szanowali. Ja robiłam to by znaleźć duży walor tej osoby, coś pięknego w niej.
- Nie wiem, co takiego widzisz, ale przestań, bo zaraz przewiercisz mnie tym spojrzeniem na wylot
powiedziała żartobliwie.
Po chwili się uśmiechnęłam i skomentowałam jej piękno, które dostrzegłam.
- Masz śliczne oczy – Wydawała się zdziwiona po moim stwierdzeniu, ale już do tego przywykłam.
Dziewczyna przymknęła oczy i odwzajemniła uśmiech.
- Miałabyś ochotę pozwiedzać? - Zapytała postać obok, ja niestety już zaczęłam nad tym rozmyślać. Wiedziałam, że muszę tutaj siedzieć, ale to nie to czego pragnęłam.
Rozejrzałam się szukając odpowiedzi, miałam cichą nadzieje, że może świat da mi odpowiedź. Niestety, bądź stety, musiałam sama zadecydować.
- Chciałbym, ale nie jestem pewna. - Odparłam ze smutkiem.
- Jak to? Chcesz to idziesz, nie to nie. -Starała się powstrzymać śmiech.
- Heh, gdyby to było takie proste. Heyou mnie chyba zatłucze, albo będzie wymiana. - Pomyślałam na głos.
- Wymiana? - Zainteresowała się.
- Powiedzmy, ze on nie jest taki święty,a  jeżeli aj jestem nie posłuszna, to muszę dać mu przynajmniej dniową przepustkę do ucieczki jego prawdziwego ja. - Wytłumaczyłam.
- Czyli teraz jest taki, bo musi? - Jej jedna brew powędrowała ku górze.
- Tak. - Odparłam szybko.
- Hmmmm, zdaje mi się, że nie chcesz cały czas być tutaj przywiązana. Co myślisz o tym bym Cię porwała na trochę? Może Heyou nawet nie zauważy. - Uśmiechnęła się takim innym uśmiechem, którego jeszcze nie widziałam.
- Dobrze. - Wstałam, zdjęłam biała szatę i ubrałam się.
- Dobra to szybko. - Powiedziała i machnęła ręką bym za nią poszła. Szybko uciekłyśmy z nad jeziorka, a ja już wiedziałam co mnie czeka.
Można zadać pytanie: Co mnie może czekać? Otóż to, ze Heyou lubi sobie pograć w pokera, kocha towarzystwo pięknych kobiet,a  do tego jest bezczelny i arogancki. Innych jego możliwości nie zdążyłam poznać.
W biegu jak zwykle zapomniałam o tym by patrzeć pod nogi i bęc. Arve zatrzymała się i wybuchnęła śmiechem, a ja razem z nią.
- Przepraszam zamyśliłam się. - Wytknęłam język.
- Nie ma sprawy. Wstawaj szybko. - Mówiła próbując się powstrzymywać od śmiechu.
Podała mi rękę, a ja zwinnie wstałam, bez jej pomocy. Zaczęłyśmy biec dalej, kiedy nagle dziewczyna złapała mnie za rękaw i pociągnęła w 2 stronę.
- Teraz to serio będzie porwanie.. i to mnie będzie chciał udusić Heyou. - Powiedziała, biegnąc coraz szybciej.
- Co? Nie rozumiem. - Wydyszałam, bo nie nadążałam w tym ciele.
- Nic, nic. Pośpieszmy się. - Powiedziała i nagle poczułam jak przebiegamy przez granicę Powietrza, byłyśmy teraz na tej polanie i biegłyśmy nie zwalniając.
- Mam pomysł! Co myślisz o odwiedzeniu Kuro?! - Krzyknęła do mnie.
- Nie mam nic przeciwko. - Odparłam głośniej niż zwykle.
- To postanowione! - Krzyknęła i pędziła jeszcze szybciej.
Mój organizm człowieka już dawno nie miał takiego wysiłku, za to po dziewoi, która mnie ciągnęła nie widać było wcale zmęczenia. Czekałam tylko na to aż się zatrzymamy, bo prawdopodobnie padnę na ziemię i nie wstanę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz