poniedziałek, 27 października 2014

(Wataha Ognia) od Maji

- Proszę, potrzebuję twojej pomocy... po prostu mnie tam 'wyślij', ja załatwię to co muszę i mnie stamtąd zabierzesz.- poprosiłam go kolejny raz, chociaż coraz bardziej traciłam wiarę, że to się uda.
- Wydaje ci się że to takie proste?- zapytał mnie, niby niewinne pytanie ale zabrzmiało trochę jak oskarżenie
- Nie wiem. Nie znam się na tym, ale zrobię wszystko...- odpowiedziałam
- Naprawdę chcę ci pomóc, ale to nie jest takie proste i ta wycieczka jest niebezpieczna.
- Mówisz o ręce?- zapytałam
- Też...
- Słuchaj to naprawdę nic wielkiego. Jestem gotowa ponieś nawet śmierć dla tej informacji- zapewniłam go. Nie wiem co on sobie musiał pomyśleć, ale ten jeden raz byłam całkowicie szczera. Nie było nic gorszego od Follow. - To możliwe? Wiesz, żeby umrzeć w świecie duchów, podczas takiej wyprawy?
- Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, ale to świat duchów- powiedział niby żartobliwie, ale wiedziałam że odpowiedź brzmi tak. A ja nie mogłam nikogo narażać. Fakt, że nie mogłam umrzeć bardzo utrudniał mi życie.
- Słuchaj zapomnij, że tu byłam. Nie mogę cię narażać.- powiedziałam i odwróciłam się z zamiarem odejścia.
- Myślałem, że sama chcesz tam pójść- zawołał za mną.
- Tak, ale sama moja śmierć jest dla ciebie niebezpieczna.- widziałam, że zaczyna się gubić, a ja krzyczałam na siebie w głowie, że zdradziłam mu tak dużo. - Wybacz nie mogę ci nic więcej powiedzieć.
- Wydawało mi się, że ci zależy na tej podróży- odezwał się
- Zależy, i to bardzo. I jeśli moja śmierć miałaby być za nią ceną to jestem gotowa tak zapłacić, ale ja nie mogę umrzeć. Po prostu nie mogę.- cóż... powinnam nieco się uciszyć, bo Damp dowie się o wiele za dużo, ale nie miałam Shy. Może jednak miałam. Po prostu wyczułam, że Shy zaczyna się pojawiać w mojej głowie, a to znaczyło, że zaraz pojawi się na polanie i pojawiła się.
- Hej. Jestem Shy- przedstawiła się. Od kiedy ona jest taka gadatliwa?
- Słuchaj Shy to się nie uda- powiedziałam, a ona resztę sama wyczytała z mojej głowy.
- Maja nie bądź aż taką pesymistką.- skomentowała
- Damp wiem, że to nie będzie łatwe zadanie, ale Maja naprawdę musi się skontaktować ze swoimi przodkami- zwróciła się do chłopaka
- Przodkami?- zapytał zdziwiony. No i kurde, jak ona czyta mi w myślach?
- Tak, chcę się skontaktować z przodkami- odpowiedziałam posyłając Shy mordercze spojrzenie.
- Słuchaj. Zastanów się. Nasz plan i tak wypali tylko jeśli wyślesz ją tam w czasie pełni, więc masz jeszcze trochę czasu, a teraz może pomogę ci z tą ręką- wskazała na chore ramię Dampa.
- Co chcesz zrobić?- zapytał nieco zaniepokojony
- Zaufaj mi- powiedziała i zbliżyła się do chłopaka. Wyciągnęła swój pierścień nad jego ramię, pewnie dokładnie nad miejsce urazu i wylała tam kropelkę płynu, który się w nim znajdował, widziałam zmieniające się emocje na twarzy chłopaka. Od strachu, przez zaniepokojenie, zaciekawienie aż do zaskoczenia i uśmiechu.
- Dzięki- powiedział do Shy
- Nie ma problemu. Pomyśl.- powiedziała do niego i podała mi rękę. - Jeszcze tu wrócimy i obiecuję, że tym razem Maja cię tak drastycznie nie obudzi- mówiła znajdując się pomiędzy planem fizycznym a przejściowym. A tak po ludzku to po prostu mówiła to podczas początku teleportacji do jaskini. Nie miałam ochoty na spacer.
- I co teraz?- zapytała Shy jak znalazłyśmy się pod jaskinią
- Ja idę do środka, spać- odpowiedziałam i weszłam do jaskini i..... Zobaczyłam jakąś postać, wydaje mi się, że spał
- SHYY- zadarłam się- CHODŹ TUTAJ- każdy normalny by się obudził i on też.
- Kim Ty jesteś i co tu robisz?- zapytałam a Shy tradycyjnie przyjęła obronną pozycję trochę z boku, a rękę położyła mi na ramieniu. No trochę przesadziła.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz