Arve po stwierdzeniu, że jest dosyć późno zniknęła.
- I znowu zostaliśmy tylko we dwoje... - Akatsuki nie wydawał się zachwycony.
Szczerze mówiąc ja też nie byłem.
- Jak myślisz... Ile usłyszała z naszej rozmowy? - Poruszyłem drażliwy temat.
- Mam nadzieję, że jak najmniej - odparł. - Wolę tutaj utrzymywać reputację nieszkodliwej osoby, a nasza przeszłość trochę mi w tym przeszkadza - skrzywił się.
Nie sądziłem, że słowo "trochę" dobrze oddawało poziom w jakim przeszłość mu przeszkadzała. Mi to było bez różnicy czy inni o tym wiedzą czy nie. W końcu prędzej czy później większość rzeczy i tak wychodzi na jaw, więc nie ma sensu ich na siłę ukrywać.
- Nie ciekawi ciebie co jest za tą ścianą? - W końcu nie wytrzymałem. - Możemy to zobaczyć i bez Arve.
- Trochę cierpliwości - spojrzał na mnie zagadkowo. - Jeśli jest tam coś ciekawego to bardziej efektywnie będzie, kiedy zobaczą to wszyscy.
- Nie odczuwam potrzeby ćwiczenia mojej cierpliwości - uśmiechnąłem się patrząc na ścianę.
Wyobrażałem sobie, że mogłem ją jednym ruchem zniszczyć i odkryć tajemnice, które się za nią kryją, gdyby nie obecność Akkiego, który nie wydawał się odczuwać potrzeby natychmiastowego poznania tajemnicy.
- Jednak to jest trochę irytujące - stwierdziłem. - To jedno z nielicznych miejsc w których nie jestem pewny co się może wydarzyć. Wszystko jest takie nieprzewidywalne i zdają się tutaj panować inne zasady.
- Nie sądzisz, że to jest ciekawe? - Zdziwił się. - Wydawało mi się, że to dla ciebie byłoby jakąś odmianą - zmarszczył brwi.
- To jest ciekawe - przyznałem. - Ale nie oznacza, że nie może to być jednocześnie irytujące. To jest, jak znanie zasad gry w jaką się gra. I tak mogą się zdarzyć nieprzewidziane sytuacje, ale jednak zna się ograniczenia.
- Już widzę, jak trzymasz się zasad gry - jego głos był przepełniony ironią.
- Dla wygranej zrobię wszystko. Nawet złamię zasady gry - przyznałem - jednak zrobię to w bardziej przebiegły sposób, żeby nikt się nie zorientował.
- Idziemy? - Zapytał. - Gość od Jednorożca jest pewnie już w jaskini.
- I tak nie chce mi się spać - odparłem. - Ani tam wracać - dodałem.
- Jesteś bardzo marudny - stwierdził. - I masz wysokie wymagania.
- Słyszę to już od ciebie nie wiem który raz - westchnąłem.
- To ja idę - oznajmił i ruszył w stronę wyjścia.
No i zostałem sam - podsumowałem w myślach.
Jeszcze raz tajemnicza ściana przyciągnęła moje spojrzenie, ale ostatecznie wstałem i wyszedłem na zewnątrz pozostawiając ją nienaruszoną wytwarzając sobie barierę przed wodą, żeby pozostać suchym.
Sorrow, Reya - rozkazałem w myślach - zbadajcie teren całej tej krainy.
Spojrzałem w stronę nieba. Dzisiaj był księżyc w pełni. W sumie to był dosyć długi dzień z tym spotkaniem, ale za to znam już większość ciekawych osób.
Jeśli krótko, by podsumować mieszkańców Immortal Wolves to by wyszło coś takiego:
Arve - istotka, której wypowiedzi są przepełnione ironią. Z tego co miałem okazję zauważyć miała niczego sobie umiejętności, chociaż mogłaby je pewnie jeszcze rozwinąć. Nie wątpiłem, że zajście jej za skórę byłoby dosyć kłopotliwe i dosyć ciekawe (a nie, chwila, ona już mi się chce odwdzięczyć za pewne wydarzenia, więc można powiedzieć, że odrobinkę już jej podpadłem, ale w tym "pozytywnym sensie").
Akatsuki (aka Akki) - nic ciekawego
Anakin (aka Gość od Jednorożca) - ma na stałym wyposażeniu mały inwentarz fantasy ZOO w postaci trzech towarzyszy. Całkiem dużo, więc podejrzewam, że jest Trenerem Bestii.
Ayato - jakoś mnie już do tej pory przestał interesować. Owszem denerwowanie go mogłoby być ciekawe, ale wydaje mi się, że nie zapewni mi tyle rozrywki co przykładowa Arve, jednak wydaje się być całkiem potężnym skrytobójcą.
Damp - taki typ co wszystko obserwuje i wydaje się komentować za naszymi plecami. Mam wrażenie, że z jakiegoś dziwnego powodu za mną nie przepada. Może dlatego, że przypadkowo go nazwałem ofiarą?
Maya - idealny materiał do irytowania. Z pewnością nie jeden raz będzie mnie w stanie zaskoczyć, a przynajmniej mam taką nadzieję, chociaż według dotychczasowej oceny powinna być na poziomie Ayato to mam przeczucie, że w jej przypadku może być jednak jeszcze ciekawiej.
Shy - Arve wydaje się chcieć ją zdenerwować. W sumie też chciałbym zobaczyć ją zirytowaną, ponieważ zawsze wydaje się taka wyprana ze zbędnych emocji. W dodatku jest niezwykle cicha, że można byłoby nie zauważyć jej obecności.
Initium - najmniej, a jednocześnie najbardziej tajemnicza postać. Nie wątpiłem, że ogólnie, jako wilki trochę jej mogliśmy nie przypaść do gustu - w końcu większość z nas zdaje się nie znać naszego miejsca i być dosyć... Irytująca dla silniejszych osobników, które znowu oczekują szacunku. W każdym razie niewątpliwie silna.
A czego ja oczekiwałem od innych w stosunku dla mojej osoby...? - Zastanowiłem się chwilę. - Szacunek zawsze jest miło widziany, ale mi to było trochę bez różnicy.
Uśmiechnąłem się. Już znałem odpowiedź.
Ciekawych wydarzeń i dobrej zabawy (nieraz ich kosztem).
I na koniec została jeszcze wataha powietrza, czyli Paralda i Heyou.
Heyou - przepełniony podejrzliwością w stosunku do mojej osoby i całego otoczenia, jednak zdaje się wstrzymywać na co dzień przy Paraldzie, ale kiedy jej nie ma irytowanie jego osoby z pewnością odniosłoby zamierzony skutek.
Paralda... Paralda mi kogoś przypominała. Z mojej przyszłości sprzed spotkania z Akatsukim i pewnie właśnie dlatego była wyjątkiem w którego przypadku nie odczuwałem potrzeby bycia złośliwym.
Stłumiłem ziewnięcie, wciąż nie miałem ochoty wracać do watahy, ale zdążyłem już zacząć odczuwać senność.
Powoli ruszyłem w stronę watahy, ale zamiast dotrzeć do jaskini ostatecznie wybrałem, jakieś wysokie drzewo w lesie i się na nie wdrapałem, a na koniec usnąłem (chyba już się przyzwyczaiłem do spania na drzewach, już nawet z nich nie spadałem przez sen... Przeważnie).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz