- Spokojnie, pewnie trochę Cie zaskoczyłam. - Odparła widząc moje zmieszanie.
- Heh, powiedzmy. - Starałem się uspokoić, na próżno.
- Paralda. - Czarno włosy zwrócił się do niej. - Co powiesz na to, aby się przejść?
O BOŻE! NIECH SIĘ ZGODZI! TAK, TAK, TAK, POWIEDZ TAK! Będzie to wtedy
rozwiązanie dla mnie krępującej sytuacji! KTOŚKU, JESTEŚ GENIUSZEM(wiesz
o tym, co nie? ;p)!
Wtem... ta babka z Ziemi zaczęła wykład gdy nagle Paralda gdzieś poszła,
spojrzałem tylko jak się oddala. Słuchałem uważnie analizując każde
słowo "Ziemianki". I teraz mój wykład.
Po jakiego pierona ona to mówiła? Równie dobrze mogłaby nic nie mówić.
Przynajmniej moim zdaniem. Logika to tu raczej nie jest na najwyższym
poziomie.
"Zgromadziliśmy się tutaj gdyż obecny tutaj wilk zorganizował te
spotkanie byśmy się poznali." - że to było spotkanie integracyjne to
było chyba wiadomo.
Ten fragment z przeszłością krainy to pominę, bo mimo iż jestem
szamanem, który od czasu do czasu miewa wizji... to z historii to jestem
niczym kula u nogi. A co do bożków... to niech mnie pocałują w zadek.
Jak będą mieć jednego "sługusa" mniej(tak, mam na myśli siebie) to im
korona z głowy nie spadnie.
"Jestem Matka Naturą" - o tak, od razu zmienię dietę na lekkostrawną
tęczę*, wiesz? Nie że nie wierzę, bo wierzę.... ale to nie było chyba
nikomu do szczęścia potrzebne
"Daję pozwolenie na istnienie każdego organizmu żywego na świecie. Nasz
ród, wilków, zrodzony został przeze mnie" - tsa... kolejny fragment na
którym nie potrzebnie nadwyrężała sobie głos. Raczej chce aby wilki były
obiektywne wobec niej, tak? No to będę obiektywny i puszczę ten
fragment w niepamięć.
I znów i przeszłości.. ble, ble, ble.
"Ale i chciałabym Was też ostrzec że czekają nas niebezpieczeństwa,
prędzej czy później przyjdą" - tym to teraz dowaliła. F**K LOGIK(w
sensie że to był jedyny logiczny, lecz niepotrzebny fragment wykładu)?
Nie sądzę. To jest normalna kolej rzeczy. Zawsze pojawiają się kłopoty,
ZAWSZE.
"i to że daje i odbieram życie nie znaczy że będę wskrzeszać wilki," - a
powiedzieć Ci dlaczego tak naprawdę tego nie zrobisz? Bo ten kto daje i
odbiera ten się w piekle poniewiera. A w pewnym sensie... odbierzesz
komuś śmierć... więc no wiesz(xd).
"także jeśli chodzi o jakieś kłopoty, nie zawsze będę przy Was by pomóc,
czasami trzeba po prostu być samodzielnym ale ja, w ostateczności,
jeśli będzie trzeba, będąca w cieniu, pomogę." - przez to co wcześniej
powiedziałaś to miało sens. Chciałbym tu użyć kilka razy słowa "gdyby",
albo "ale", lecz pozwolę sobie na tym zakończyć.
Gdy skończyłem rozmyślanie i "rozkrajanie" słów Matusi na drobne części
zagadnąłem do Kuro który przyglądał się komuś, lecz nie zdążyłem
zauważyć komu...
- Co ty planujesz?
- Zastanawiałem się, jak przeszkodzić im w zabawie - Odpowiedział. - W końcu tak będzie o wiele ciekawiej.
Zabawniej? W takim razie ja jestem chyba psychiczny jak wykład wystarczył mi aby odciągnąć moje myśli od przyziemnych spraw.
- Nudzi ci się? - Upewniałem się.
- Trochę - Odparł krótko. - Skoro nie dzieje się tutaj nic ciekawego, to sam tworzę interesujące sytuacje.
Zapewne nie ma pojęcia że jak stwarza "zabawne sytuacje", to jest w
pewnym sensie artysta. To wszytko zależy od punktu odniesienia.
- Wiesz, że cokolwiek zrobisz potem ci się za to oderwie? - Uniosłem brwi.
- Wiem - Roześmiał się. - Dlatego jest to jeszcze ciekawsze. Zresztą jest już parę osób, które ma ochotę mnie dorwać - Oznajmił.
- To co tym razem zaplanowałeś? - Kolejne pytanie mojego autorstwa.
Zadawanie pytań prosto z mostu to trochę prymitywny sposób zdobycia informacji, lecz najmniej przekombinowany.
- Potrzebna jest mi do tego pomoc osoby trzeciej - Spojrzał na mnie. - Damp...?
- Nie - Szybko zareagowałem. - Wątpię, żeby to było bezpieczne. Wolę na to sobie popatrzeć, niż w tym uczestniczyć.
- Szkoda - Stwierdził. - Będę musiał znaleźć jakąś inną nieświadomą ofiarę...
O-F-I-A-R-Ę?! Mam mu kupić słownik? Chyba że na serio chciał mnie zrobić
ofiarą. O BOŻE! Było trak blisko od jakiegoś czynu który zapewne
podważyłby mój autorytet. Heh, ale jednak jest dobrze... chyba że wciąż
ma mnie za ofiarę tylko udaje że jest inaczej.
Zauważyłem że przygląda się temu kolesiowi który gdzieś szedł z Paraldą.
Kto to jest? I jak się nazywa ta babka z Ziemi? Zero kultury, nawet się
przedstawić nie umieją.
Kuro nagle rzucił się z błyskiem olśnienia w oku na... Heyou? Czy on na
serio chce zrobić coś głupiego? I do tego prowadzi go w moją stronę...
teraz jak się coś stanie to ja też pewnie oberwę!
Potem pytał go o Paraldę, co się jej stało, czy zasłabła, czy jeśli
tak to czy przez ciśnienie, a może ma alergię na coś. I inne duperele
godne uwagi idioty. Ja siedziałem cicho i co pewien czas rzucałem
Syfylowi spojrzenie spokojne, które mówiło(a wręcz krzyczało) "Uważaj,
ja nie ma z tym co się stanie nic wspólnego".
- Jak coś to dostałem wiadomość od Akkiego, iż jest w tamtej części lasu - Oznajmił spokojnie Kuro.
A! Czyli tak nazywa się ten chłopak który poszedł z Paraldą. Stop, ale oni poszli w kompletnie innym kierunku.
- Nie sądziłem, że są jeszcze tak łatwowierne osoby - Parsknął śmiechem.
- Poprzednim razem wykazał się większą ilością zdrowego rozsądku.
- Najwyraźniej musiało mu zależeć, aby szybko do niej dotrzeć -
Mruknąłem. - A ty to wykorzystałeś - Oznajmiłem dobrze wyćwiczonym
tonem, który miał w nim poruszyć sumienie.
- Powiedzmy, że wyświadczyłem mu przysługę w postaci lekcji, aby nie
ufał wszystkim osobom wokół niego, ponieważ wykorzystają go swojego celu
- Stwierdził.
- Ty już go wykorzystujesz do swojego celu - Zauważyłem. - I to wcale nie jest lekcja.
Miał to co powiedziałem za nic.
- To jest tego warte - Chciał mi to wmówić? Nie udało mu się.
- Poza tym niby jak zamierzasz to wszystko obserwować? - Spytałem.
- Ja już to robię - Odparł.
Spojrzałem na niego zdziwiony. W tej chwili, teraz? Ciekawe.
- To ci pokażę. - Oznajmił
Po chwili zobaczyłem obraz Ayato i Arwe... w dość dziwnej pozycji(XD). W ich stronę szedł Heyou...
- Taki mój mały sekrecik. Jestem w stanie wytworzyć obraz wszystkiego
wokół mnie w promieniu kilku kilometrów na podstawie rozmieszczenia
atomów, a teraz sobie popatrzmy na tą ciekawą scenkę. - Zaproponował.
Prychnąłem tylko śmiechem. Bardzo ciekawy sposób trzeba przyznać, lecz nieco niepokojący, ale mniejsza z tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz