wtorek, 28 października 2014

(Od Towarzysza) Sora

Futro nieznajomego było bardzo przyjemne i miękkie. Nie chciałam się od niego oderwać. W dodatku jego ciepło działało kojąco na moje nerwy.
- Mogę zaoferować do wytarcia łez coś lepszego niż moje futro - powiedział.
Tak. To był ten sam głos co mnie uratował. Teraz nie miałam już wątpliwości, że to był on.
Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej nie mogąc powstrzymać łez. Minęło kilka chwil nim odsunęłam odrobinkę twarz od futra, ale tylko na tyle, żeby spojrzeć mu w twarz.
- C-co? - Zapytałam się, ale wciąż uznawałam, że najlepsze było jego futro.
- Lepszym sposobem na łzy są chusteczki…ewentualnie gorąca czekolada… - powiedział.
Uśmiechnęłam się lekko słysząc to, jednak chęć wtulania się w jego futro zwyciężyła. Usłyszałam ciche westchnięcie. Było mi tak przyjemnie i ciepło, że powoli zaczęłam odpływać. Zamknęłam oczy. Byłam zmęczona... Tylko jeszcze poleżę tak przez pięć minut i wstanę - pomyślałam sennie. Chwilę później już odpłynęłam w krainę snu.
...
Z głębokiego snu oderwał mnie jakiś dziwny dźwięk, który zdawał się zupełnie nie pasować do otoczenia, które zapamiętałam. Śmiech? Może nadal śniłam. Niechętnie odwróciłam głowę od ciepłego futra, aby zobaczyć co się dzieje.
O ścianę opierał się Kuro. Zdawał się nie móc oddychać ze śmiechu. Obok niego była jakaś inna dziewczyna, która również starała się złapać oddech. Oboje zdawali się mieć skierowane złośliwe spojrzenia w... moją stronę. Była też tam jeszcze jedna dziewczyna, jednak wykazała się o wiele większym opanowaniem.
Dopiero teraz zaczynało do mnie docierać to co się dzieje. Spojrzałam w górę na wilka, a potem na zwijające się ze śmiechu towarzystwo.
Zbladłam. Potem przeniosłam wzrok na wilka i lekko się zarumieniłam, potem znowu na Kuro i tamte dziewczyny i zrobiłam się zupełnie czerwona. Moja głowa zaczęła krążyć odwracając się od nieznajomego do osób zwijających się ze śmiechu.
Kuro widząc moją minę wybuchł jeszcze większym śmiechem.
- Nie mogę się przestać śmiać widząc to - wydusiła dziewczyna nim do niego dołączyła.
- Ja też - odparł.
Puściłam futro (doskonale wiedziałam, że czerwony odcień skóry nie zamierzał mi tak łatwo zejść z twarzy). Czując na sobie ich spojrzenia moje ręce zaczęły szukać czegoś co mogłyby złapać i natrafiły... znowu na futro, które od razu złapałam.
Niemalże podskoczyłam na miejscu i panicznie puściłam futro. Kolejny wybuch śmiechu.
Nie wiem, czy śmiechem tez potraficie leczyć, ale Sora raczej potrzebuje innej pomocy... - Wilk starał się ukryć zakłopotanie.
- Chora? Ona? - Kuro roześmiał z niedowierzaniem patrząc się na mnie.
Spuściłam wzrok. Musiałam mu sprawić problemy swoim zachowaniem.
- Nairen, daruj sobie wymówki - usłyszałam głos tamtej śmiejącej się razem z Kuro dziewczyny. - My już dobrze wiemy, że to tak nie było.
Dobrze wiedziałam, że Kuro nie da mi życia i będzie mi to wypominał i śmiał się z tego przy każdej okazji. Przerażało mnie to. Potrafił być złośliwy dla każdej przypadkowej osoby, ale wiedziałam, że w moim przypadku to może być nawet jeszcze gorzej.
- Właśnie... Źle się poczułam... I... - Urwałam nie wiedząc co powiedzieć.
Kuro wstał i oderwał się od ściany, a potem do mnie podszedł i dotknął ręką mojego czoła.
- Ale serio? - Zdziwił się zaskoczony. - Ty masz gorączkę?
Powoli wstałam stając obok Kuro i powstrzymując chęć ponownego wtulenia się w to futro.
Po raz pierwszy poczułam się wdzięczna faktowi, że nie jadłam od trzech dni i że to osłabiło moją odporność. Może się jakimś cudem rozchorowałam... Albo może - pomyślałam o bardziej prawdopodobnej wersji. - Byłam tak czerwona ze wstydu, że aż mi się temperatura podniosła... Jakakolwiek to by wersja nie była to poczułam się bardzo szczę... szczęśli...wa. Co? Świat przed moimi oczami stracił ostrość i po chwili nie wiedziałam nawet, gdzie jest  góra, a gdzie dół. Zrobiło mi się niedobrze, jednak poczułam też duże wyczerpanie i w tym samym momencie straciłam panowanie nad moim ciałem i oczy wydawały się odmówić mi posłuszeństwa. Poczułam, jakbym została uniesiona na górę, a potem ostatnie zdanie, jakie usłyszałam to:
- Ale siłę, aby się tak jego trzymać to już miała - to był chyba głos Kuro.
Nie byłam nawet do końca pewna kto to powiedział... Po prostu usypiałam wbrew mojej woli i to było silniejsze od wszystkich innych odczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz