poniedziałek, 29 grudnia 2014

(Wyrzutek) od Exodus'a

     Jestem Exodus. Kim jestem? A może czym jestem?
Twoim największym koszmarem nocnym, kimś kogo nie chciałbyś zobaczyć nigdy w życiu.. i życiu po życiu. Jestem tym przed którym ostrzegają rodzice w starych opowiastkach, grasuje w legendach opowiadanych przy ognisku by przestraszyć dziewczyny aby te mogły przytulić się do chłopców, jestem tym który sprawuje czarny charakter w każdej bajce i baśni. Zawsze pokazany inaczej, często inny charakter ale ten sam zamiar i osoba także. Siać zło a zło to ja.
      Exodus samo w sobie pochodzi od z greckiego " έξοδος " czyli "Wyjście". A co może oznaczać wyjście? Interpretujcie jak chcecie ale mała podpowiedź; wyjście z tego świata, z wyjściem można zakończyć wszystko.
       Jak powstałem? Jestem szalonym eksperymentem Stworzyciela który chciał stworzyć wilka doskonałego, wilka który swoim miłosierdziem, cierpliwością i pracowitością pomoże Matce Naturze ulepszać świat. Miałem być mieszaniną wszystkich żywiołów, miałem być jeszcze bardziej doskonalszy od wszystkich stworzeń we wszechświecie. Byłem eksperymentem o którym świat nie słyszał. Tylko Stworzyciel miał do mnie prawo, Matka Natury której miałem ponoć pomagać, nie wiedziała że ja miałem powstać. W tej całej doskonałości powstał defekt, zamiast doskonałej a co ważniejsze dobrej istoty wyszedłem ja. Ociekający zarazą, nienawiścią. Moja powłoka zewnętrza jest jak skorupa, pusta w środku. Nie znam uczuć takich jak miłość, współczucie. A przecież miało być inaczej. Czemu Stworzyciel coś popsuł? Co się właściwie popsuło? Czemu ja jestem zepsuty aż do szpiku kości? Co poszło nie tak?
Nie dowiemy się bynajmniej ale kogo to obchodzi. Jestem Exodus i mam zamiar zapanować nad tym marnym światem.
   Uciekłem spod oblicza Stworzyciela i próbuję zstąpić na ziemie by plan zniszczenia świata wcielić w życie ale to nie takie proste. Moje moce które dostałem od Stworzyciela są nieaktywne, żaden żywioł tutaj jest bezużyteczny, tak jakby go nie było, dopiero tam na ziemi powinny się włączyć i mógłbym zacząć zabawę.
Niestety jest jedno "ale", sam nie mogę zniszczyć świata, potrzebuję marionetki w swoich dłoniach która mógłbym pokierować do swojego celu.
 Tutaj gdzie się znajduje jest miejsce, takie lustra gdzie mogę podglądać poczynania ludzi na ziemi. Spędziłam w Lustrach dużo czasu w poszukiwaniu odpowiedniej osobie i jest- odnalazłem. Wilk który nie pamięta swej barwnej przeszłości, temu co wyczyścili pamięć dla jego dobra, wilk który dostał pozwolenie na odrodzenie się na ziemi pod przykrywką dobrego wilka. Pan Akatsuki Akuma, idealna pacynka. Ma w sobie uśpiony potencjał i ja go obudzę dla swoim niecnych celów. A on? On  zatańczy jak mu zagram. Będę kazać mu skakać on będzie się pytał jak wysoko. Tak to on. Teraz tylko zejść Tam muszę.
    Znalezienie bramy jest trudne, nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy się pojawi w szczególności że nie jest to materialna brama. Ją się czuję. Każda brama podlega Stworzycielowi i tej Matce Natury, ona w szczególności daje pozwolenie na życie, na zesłanie z "innego świata" tam na dół a ja nie mógłbym dostać tego pozwolenia. Nie powinien istnieć więc nie powinienem zostać zesłany czyli nielegalnie trzeba się przekabacić.
Stoję w miejscu gdzie jest brama, otacza mnie ciemność nic nie widzę ale jednak widzę. To było dziwne doświadczenie, obecność bramy każdej istocie daje uczucie dyskomfortu lub kłucia niczym w akupunkturze. Ja przeżywałem mieszaninę tego. Stanąłem w jednym miejscu, chociaż, czy mogę nazwać to staniem? Nie rzeczywistość tutaj dawała możliwość lewitowania ale powiedzmy że znalazłem się w jednym miejscu i tak czekałem.
- Bramo. Przywołuje Cię. - Mój głos zniknął w próżni. Wokół mnie zaczęły drgać cząsteczki oznajmiając pojawienie się bramy.
- Kto przywołuje bramę musi mieć bardzo ważny powód. Ty istoto nieczysta czego chcesz by zakłócić mój spokój. - Głos rozległ się jakby znikąd. Uśmiechnąłem się trochę, to co powiedziała Brama było doprawdy bez sensu.
- Chciałbym zejść na ziemię kochana Bramo. - Powiedziałem obojętnym ale grzecznym tonem. Czy grzeczność i obojętność można ładnie połączyć? No ot co ja umiem, mały talencik.
- Proszę pokazać zezwolenie. - Głos znowu się pojawił.
Każda brama ma jakieś imię, brama to też w pewnym sensie istota ale uwięziona tutaj by służyć.
- Nie mam zezwolenia.- Odparłem zadowolony.
- Nie ma zezwolenia, nie ma przejścia. - Odparła Brama a drganie cząsteczek się powtórzyło tym razem zwiastowało materializowanie się w innej miejsce.
- Poczekaj! - Powiedziałem już głośniejszym głosem. - Proponuję mały układzik. - Drgania ustały a Brama została.
- Układzik?
- Oczywiście. - Roześmiałem się. - Mogę dać Ci coś czego pragnąłeś przez całe istnienie Tutaj. Życie na dole. Mógłbym Cię uwolnić ale Ty musiałbyś mnie zesłać na ziemie bez powiadamia władz.
- Nie mogę tego zrobić. - Uparty głos drażnił moje uszy.
- Nie martw się. - Zacząłem "stąpać" w te i wewte. - Nikt się nie dowie a Ty dostaniesz upragnioną wolność.
- A brama? Kto zajmie moje miejsce?
- Ty się już oto nie martw kochanieńki. Powiedz mi jak masz na imię.
Cisza.
- Bramo, żądam odpowiedzi. Jest to jedna z części układu. - Powiedziałem poważnie.
- Rainreth vel Ralith. - Głos rozbrzmiał.
- A ja Exodus. Miło mi Cię kochanieńki poznać. A teraz podpiszemy pakt - Wyczarowałem już przygotowany papier - bym miał pewność że nikomu nie piśniesz słówka. Proszę o podpis jeśli masz jak. - Dodałem a moją głowę przepełniło pytanie jak on to podpiszę, kiedy jest niematerialną rzeczą ale to Brama, ona zrobić może wszystko w pewnym sensie.
- Zaraz zaraz. Jedno wejście jedno zadanie, chciałbym w tym pakcie mieć wyszczególnione że kiedy będę miał z Ciebie pożytek, będę mógł Cię wezwać a Ty stawisz się bez żadnych sztuczek robiąc jedno zadanie które będę chciał.
Roześmiał się gardłowo.
- Cwana bestia. A jeśli odmówię dopisania tego podpunktu?- Zapytałem obojętnie.
- Nie będzie przejścia. - Odpowiedziała Brama poważnie.
Denerwowało mnie to ze nie wiedziałem gdzie się patrzeć, ogarniała mnie ciemność, czułem obecność bramy ale trudno abym miał skupić wzrok na nicości. Jakbym mógł to spojrzałbym Bramie hardo w oczy.
- Dobrze dopiszę. - Wyczarowałem pióro i dopisałem podpunkt oraz od razu się podpisałem- Już wszystko gotowe. Podpisz skarbie. - Powiedziałem z przesłodzoną serdecznością.
Błysk. A na papierze pojawił się podpis Bramy. Uśmiechnąłem się pod nosem i mruknąłem;
- Teraz wszystko się zacznie.
Przed moimi oczami buchnęło światło które mnie zaczęło wsysać jakby do siebie. Kiedy miałem pewność że już Brama nie odwróci tego procesu a jeszcze mnie usłyszy krzyknąłem.
- Szkoda że nie przeczytałeś całego paktu tylko na ślepo podpisałeś! - Zaśmiałem się szyderczo. Brama się zamknęła a ja spadałem na ziemie z olbrzymią szybkością. Spadłem na dach jakiejś opuszczonej galerii, niszcząc go by ostatecznie swój lot skończyć na marmurowej posadzce.
      Wstałem niczym młody bóg z ziemi, moja naga, ludzka skóra świeciła, a cały budek rozbrzmiał moim gromkim śmiechem. Ta głupiutka brama nie zauważyła na piśmie że uwolnienie go od tej funkcji nie wymaga ode mnie żadnego wkładu, dałem mu tylko cień możliwości uwolnienia się ale jak on to wykorzysta to już jego sprawa.
Potrząsnąłem głową a resztki pyłu spadły z moich włosów. Przemierzyłem wszystkie pomieszczenia tejże galerii i znalazłem koszulę która nałożyłem na siebie. Nie będę oślepiać tych marnych istot swoim doskonałym Ja. Czas zabawić się tutaj. Matka Natura może i poczuła że przybyłem ale wiem ze ona nie wie kim ja jestem. A nie będzie miała jak się dowiedzieć bo pakt obowiązuje. Plan idealny.
     Przez cały ten czas poszukiwań jakiś ubrań czułem piekące uczucie na żebrach, nie przejmowałem się tym zbytnio bo czasu nie chciałem marnować ale teraz kiedy mogłem zobaczyć co daje takie uczucie dyskomfortu przystałem spoglądając na swój tors.
Na żebrach widniał tatuaż. Wąż oplatający księgę. Zapewne chronił mnie ale przed czym? Przed wzrokiem Matki Natury i Stworzyciela i ich wpływami. Przejechałem dłonią po malowidłu. Wyglądał świetnie a pod koszulą nie było go widać.
Wyszedłem z budynku i stanąłem na zimnym betonie.
Kolejny cel: Znalezienie Akatsukiego Akuma by zabawić się w teatrzyk kukiełkowy.

3 komentarze:

  1. No ni ma ... O mam zamiennik "bata", bym znowu czytała długie opo chyba was gnie ludu ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Długie opka są fajne, nie wiem na co Oliv narzekasz xD

    OdpowiedzUsuń