wtorek, 30 grudnia 2014

(Wataha Mroku) od Delii

Milcząc szłam miarowym krokiem przed siebie. Ciężkimi butami zagłębiałam się w śniegu po kostki, z ust leciała mi para. Moja siostra.. cóż ona.. chyba ganiała płatki śniegu, nieważne. Zastanawiałam się jakim cudem biegając koło mnie nie zostawiała żadnych śladów, podczas gdy ja ciągle zapadałam się w śniegu. To pewnie przez jej dar panowania nad wodą. Eh.. Otuliłam się szczelniej płaszczem spod którego ciężkimi pasmami wypływał mrok. Nienawidzę zimy.
- Posłuchaj Nifaro – zwolniłam nieco kroku, aby dodać wypowiadanym słowom nieco wyrazu – Obawiam się że jesteśmy już na miejscu.
- Dlaczego się obawiasz – odwróciła się – przecież to ty chciałaś tu przyjść.
- Obawiam się o ciebie – siostra już gdzieś pobiegła – posłuchaj, nie chcę żeby na starcie nas skreślono. Proszę cię żebyś chociaż dzisiaj starała się myśleć co robisz. Żebyś się jakoś ogarnęła i zachowywała przyzwoicie. Najważnieee.. Ej! Uważaj co robisz – przebiegła przede mną prawie mnie podcinając.
- Tak, tak, przepraszam – nawet się nie odwróciła.
Westchnęłam
-  W każdym razie najważniejsze żebyś powstrzymała ten twój niewyparzony język. A na pewno nie mówiła wszystkiego co myślisz. O ile w ogóle myślisz – mruknęłam sama do siebie – Dobrze też by było gdybyś chociaż alfy traktowała z należytym szacunkiem. I wybierała bardziej pokojowe rozwiązania niż przystawianie noży do gardeł – znowu wycedziłam słowa przez zęby.
Dlaczego ona traktuje to wszystko tak poważnie – usłyszałam w głowie. Podeszłam do Fari i położyłam jej rękę na ramieniu.
- Bo nie chcę żeby to się skończyło tak jak ostatnio. Pamiętasz jak nas wyrzucili na zbity pysk? Nie oszczędzali sobie rozrywki, zrzucili nas w ulewę z samego szczytu urwiska. I to wszystko tylko przez twoje aroganckie zachowanie.
Zamrugała oczkami i odpowiedziała:
- Nieprawda. Tylko ty spadłaś na twarz, ja wylądowałam na nogach dobrze wszystko amortyzując. Dlatego zdążyłam się odsunąć zanim wyrzucili na nas cały nas sprzęt.
Złapałam się ręką za twarz i warknęłam.
- Dlaczego JA! – przesylabizowałam.
- Ciii, chyba coś słyszę..
Odwróciłam się do siostry nie zdejmując dłoni z twarzy. Stała przodem do wielkiego krzaku jałowca, w którym potem zniknęła. Usłyszałam obcy krzyk niezadowolenia. Przedostałam się na drugą stronę bujnej iglastej zasłony. Zobaczyłam dosyć ciekawy obrazek, gdyby nie okoliczności i mój charakter z pewnością by się roześmiała. W śniegu zmieszanym z błotem i czymś jeszcze leżała nieznajoma mi osoba, z której właśnie ostrożnie schodziła zakłopotana postać.
- J-ja naprawdę przepraszam. Strasznie mi przykro. J-ja z reguły tak nie robię, naprawdę. To był przypadek, naprawdę nie chciałam. Tak strasznie pana przepraszam!
Odsunęłam siostrę za siebie, postać wolno się podniosła i elegancko otrzepała z brudu.
- Przepraszam za siostrę, nie wiedziała co robi. Powinnam ją dopilnować, obiecuję że to już się nie powtórzy.
Nieznajomy tylko rzucił siostrze chłodne, nieprzychylne spojrzenie i popukał się palcem w głowę, zaraz po tym odszedł
- Widzisz co zrobiłaś, czy ty w ogóle mnie słuchałaś? – skarciłam ją i pobiegłam za nieznajomym.
- Zaczekaj chwilę! - krzyknęłam
Pobiegłam w stronę, w którą poszła nieszczęsna ofiara mojej siostry. Nie zatrzymał się, szedł dalej. Co za idiota. Mógłby się zatrzymać, a nie. Na szczęścia zaraz go dogoniłam i stanęłam naprzeciwko niego.
- Mówiłam żebyś zaczekał. - powiedziałam przez zęby, a ten tylko się na mnie spojrzał.
- Czego chcesz? Zresztą, chyba nie powinnaś jej zostawiać samej? Ona jest walnięta. Jeszcze coś odwali, a Ty zamiast jej pilnować biegłaś za mną. To chyba był zły pomysł, nieprawdaż?
- Wiem, że siostra jest walnięta, ale to już nie moja wina. Chciałam tylko za nią przeprosić. Często siebie nie kontroluje i robi coś zanim pomyśli. Zresztą. Jest tu jakaś wataha?
- Tak.
- Mhm, powiem że to była wyczerpująca wypowiedź. Gdzie znajdę jakiegoś Alfę?
- Zależy do jakiej chcesz watahy.
- Do mroku. Gdzie znajdę Alfę?
- Uuu. Czyli tamta wariatka będzie mieszkać ze mną pod jednym dachem? Podziękuje, brat nie będzie chciał jej przyjąć. - chciał mnie ominąć, jednak złapałam go za tors.
- Po pierwsze, wiem że Ona jest wariatką, ale nie życzę sobie żeby jakiś dupek tak o niej gadał. Po drugie, Ona dołącza do innej watahy niż ja, więc teraz łaskawie powiedz. Gdzie znajdę Alfę watahy Mroku.
- O boże. Bo się wystraszę! Hahaha. Będę mówić co chce i nie masz nic do tego mała. Mojego brata znajdziesz zapewne gdzieś w jaskiniach naszej watahy. To na wschodzie.
- O i trudno było? Chyba nie. Wielkie dzięki - Powiedziałam i szybko wróciłam do siostry.
Jednakże nie było jej tam gdzie wcześniej. Do diabła gdzie ona polazła?!
- Nifara!!
- Powinnam ją dopilnować? Widzisz co zrobiłaś? – usłyszałam jej głos za plecami - Nie traktuj mnie ciągle jak dziecka! I to jak chorego dziecka! Żądam przeprosin. – skrzyżowała ręce i stanęła w miejscu zadzierając głowę z zamkniętymi oczami.
- Nie mam za co – wściekle machnęłam przed nią ręką i zaraz pojęłam swój ogromny błąd.
Zobaczyłam jej tryumfalny uśmiech i w ułamku sekundy jej ręka wystrzeliła by sprawnie zdjąć pierścień z mojego palca. Zabrałam dłoń, ale było już za późno. Pomyliłam się. To nie zimy nienawidzę najbardziej, tylko jej zdumiewających zdolności.
- Oddaj to. – wysyczałam.
- Nie dopóki mnie nie przeprosisz. – odparła hardo.
- Oddaj – warknęłam i rzuciłam się na nią.
Ona odskoczyła do tylu i uśmiechnięta wylądowała na zaspie, podczas gdy ja zapadłam się po kolana. Rzuciła się  przed siebie biegnąc po śniegu, a ja za nią, biegnąc W śniegu. Robiłam serię skomplikowanych podejść, aby odebrać mój talizman, jednak ona ciągle mi się o włos wywijała seriami równie skomplikowanych uników. Byłyśmy równe, w ten sposób nigdy żadna nie wygra.
- Poddaję się – powiedziałam zdyszana – Przepraszam.
- Masz – powiedziała i rzuciła mi moją własność.
Zadowolona złapałam swój drobiazg i rozejrzałam się wokoło. Nawet nie zauważyłam jak się oddaliłyśmy.
- Gdzie jesteśmy – spytałam
- Chciałaś dojść na wschód więc cię tam zaprowadziłam… - wzruszyła obojętnie ramionami – Chyba już czas się rozstać – uśmiechnęła się smutno.
- Wiesz gdzie masz iść?
- Tak, odwiedź mnie czasami. Pa. - powiedziała smutno.
- Pa.
Poszłyśmy w swoje strony, a ostatnie słowa Fari chodziły mi ciągle po głowie. Czemu nagle wyparował z niej cały entuzjazm.? Nie rozumiem... Z zamyśleń wyrwał mnie głos..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz