- A teraz coś za coś.- powiedział Trey
- Pytaj śmiało.- odpowiedziałem
- Twój naszyjnik.- to nie było pytanie, raczej rozkaz.
- A co dokładnie chcesz o nim wiedzieć?- zapytałem
- Wszystko
- Zwięzła odpowiedź. Zdajesz sobie sprawę, że nie można mieć wszystkiego?- to było pytanie retoryczne
- Hmm- udał zamyślenie oczekując jakiejś bardziej konkretnej odpowiedzi.
- Więc prawda jest taka, że nawet ja nie wiem wszystkiego o nim- to była dość szczera odpowiedź. Chyba jedyna w której nie było kłamstwa ani podstępu. Ale nadal czułem działanie Mroku i jego wszechobecność, która dodawała mi siły. Jeśli mogłem o coś prosić to proszę abym mógł właśnie na tych terenach zrobić to po co przyszedłem. Chociaż pewnie i tak nie mam prawa do próśb.
- Co to znaczy?- dopytywał się Trey
- A więc dobrze. Naszyjnik został wykonany z kości i właściwie mam go od zawsze. Od urodzenia. Należał do mojej rodziny i jak twierdzą był mi przeznaczony od stworzenia świata. Nikt nie wie dokładnie z czego jest wykonany. Chodzi o rodzaj kości ani jaka jest jego dokładna moc. Wszyscy twierdzą zgodnie, że jakąś moc posiada.
-Ciekawe...
- Nie ciekawe. To głupia opowiastka ludowa, która ma za zadanie wyjaśniać i zakrywać luki w wiedzy ludzi- odparłem niemal z szyderstwem.
- Ciekawe podejście
- To nie podejście, to prawda. Tak powstają wszystkie mity- powiedziałem i zniknąłem pod wodą. Od wieków wiadomo, że trudno zauważyć dokładnie coś co znajduje się pod wodą będąc nad nią. Proste rozwiązanie rozwiązywało jeden z moich czasowych problemów jakimi były moje zmieniające się oczy. Po prostu czasami wyglądały jakby były zrobione z czarnych drobinek. Zbliżał się czas władzy mroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz