niedziela, 7 grudnia 2014

(Wataha Ziemi) od Initium

    Ayato, jak przystało na jakże "zbuntowanego nastolatka" bezceremonialne oddalił się ode mnie i od swojego Szamana.
- Cokolwiek to było. - Powiedział chłopak jakby do siebie ale niby do mnie  - Mam nadzieję że nie będzie na moją niekorzyść.
Damp nie musiał wiedzieć dokładnie co sie wydarzyło więc położyłam rękę na jego ramieniu i podarowałam mu jeden ze skromnym uśmiechów po czym po chwili zsunęłam ją i odeszłam melodyjnym krokiem.
    Zagwizdałam cichutko wśród drzew a przy mnie po chwili pojawił się Puritas, mój towarzysz. Nie odłączny przyjaciel bo naszej jakże długiej drodze 'życia".
Przemierzając las usłyszałam łomot gdzieś niedaleko mnie. Podeszłam jak najbliższej tego nieokreślonego celu przechodząc przez krzaki. Moim oczom ukazała się scena walczących dwóch jeleni.
Patrzyłam na oba zwierzęta w furii które gromiły się swoimi porożami. Po zaciekłej walce jeden, młodszy utykając zniknął gdzieś w zaroślach a ten co wygrał, zwycięzca, napuszony jak paw podszedł do samicy która patrzyła na swoich adorantów z daleka.
Jeleń wyglądał jakby mógł to by zaśpiewał " We are the champions"
Uśmiechnęłam się i poszłam wolnym krokiem do jaskini by odpocząć. Wyczarowałam wielki tron i rozłożyłam się na nim ciesząc się z ciszy która mnie opatuliła. Puritas połozył sie pod moimi nogach.
Mój spokój nie trwał długo, przybyli do mnie goście...


Moi goście piszcie c; Takie trochę krótkie bo wychodzę a chciałam napisać chociaż na szybko bo przytrzymuje opka ;c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz