poniedziałek, 29 grudnia 2014

(wataha mroku) od Nigela

Czy pamiętałem swoje ofiary? Czy pamiętałem wyraz ich twarzy, kiedy dowiadywały się że zaraz zginął z mojej ręki? Odpowiedź była krótka. Nie. Nie pamiętałem ich przestraszonego wyrazu twarzy i gdyby ktoś powiedział mi pokazując zdjęcie, że zabiłem tą osobę nie rozpoznałbym jej. Słyszałem, że swoją pierwszą ofiarę pamięta się zawsze, ale po tysiącach lat jej nie pamiętałem. Dla mnie to nie byli ludzie, to nie były nawet ofiary to tylko kolejne numery zadań, jedne łatwe inne trudniejsze, ale wszystkie wykonane. Tak samo ta misja, moja kolejna ofiara. Nie widziałem w niej ani człowieka ani wilka, była moim kolejnym celem. Moim sprawdzianem umiejętności, który musiałem zdać. Tylko tyle. Nie dowiedziałem się dzisiaj niczego ciekawego, widać ten chłopak nie znał jej dokładnie, on wcale jej nie znał. Czy ktoś tu w ogóle wie o niej coś więcej? Wątpiłem w to. Jeśli była choć trochę do mnie podobna to zadbała by nikt jej nigdy nie poznał.
Nagle dobiegł do mnie jakiś szelest, odwróciłem się i zobaczyłem wyłaniające się postaci. Dwie kobiety, jedna to była z pewnością Shyine a druga... Cóż była piękna i zdecydowanie przyciągała mój wzrok. Ale nie powinienem się na niej skupiać, więc przywołałem się do porządku.
- Shyine- odezwałem się cicho, ale tak by usłyszała
- Sąd wiesz?- zapytała jak na nią zbyt nerwowo. Nie umiała się maskować, widać było, że jest zdenerwowana i próbuje coś ukryć, a co gorsza nie umiałem włamać się do jej myśli. Do myśli jej matki też nie potrafiłem, a ona musiała być jeszcze lepsza od niej.
- Po prostu wiem, znam cię. Każdy twój ruch, każdą twoją myśl, każdą emocję. Nic przede mną nie ukryjesz- powiedziałem
- Kłamiesz- powiedziała z wyrzutem
- Może zostawisz swoją koleżankę i pogadamy na osobności- zaproponowałem spokojnie
- Nie przyszłam tu do ciebie- odpowiedziała
- Kłamiesz- powiedziałem starając się odtworzyć jej ton głosu, kiedy to ona zarzucała mi kłamstwo.
- Zaraz wracam- powiedziała do swojej towarzyszki i odeszła w stronę krzaków, ruszyłem za nią. Raczej nie liczyłem na specjalne zaproszenie.
- Kim jesteś?- zapytała
- Jestem Nigel.
- Wiem i nie o to pytałam- powiedziała i oczekiwała odpowiedź, która oczywiście nie padła.
- Czego tu szukasz?- zapytała, starała się zabrzmieć agresywnie.
- Przyszłaś do mnie, narażając się na niebezpieczeństwo, wiedząc że nie otrzymasz odpowiedzi. Musisz być bardzo związana ze swoją alfą- odpowiedziałem
- Skąd wiesz?- zapytała
- Co wiem?- udawałem idiotę
- To wszystko- odpowiedziała trochę zdawkowo, co dowodziło, że nie jest pewna że wiem.
- Nadal nie wiem o co ci chodzi- upierałem się, a ona tylko przyglądała mi się, ale w taki dziwny sposób. Robiła to bardzo dokładnie, pierwszy raz czułem jakby ktoś zaglądał do mojego wnętrza.
- To niemożliwe, ty jesteś... to nie może być prawda.- powiedziała wyraźnie zszokowana, a więc domyśliła się prawdy.
- Kim jestem?- zapytałem, choć sytuacja była beznadziejna. Ona wiedziała, a ja nie mogłem jej już zmylić.
- Już ty dobrze wiesz kim- krzyknęła
- Jak się tego domyśliłaś?- zapytałem spokojnie
- Bo jesteś idiotą. Sam mi to powiedziałeś, znasz mnie tak dobrze, a nigdy nie widziałeś, wiesz co łączy mnie z Mają, a nawet nas nie znasz. To zagadka dla głupiego 2 latka.
- Może już kiedyś was spotkałem.- zasugerowałem
- Wtedy byś mi się nie przedstawiał. Nie próbuj tych swoich sztuczek. Odczep się- krzyknęła i pobiegła w stronę jaskini mroku, chyba coś powiedziała do tej swojej koleżanki, a potem odeszła do jaskini ognia podzielić się z Mają swoimi odkryciami. Popełniłem niewybaczalny błąd, za który teraz muszę zapłacić tylko jeszcze nie wiem jak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz