poniedziałek, 29 grudnia 2014

(Wataha Mroku) od Kuro

Kiedy Initium powiedziała, że coś się zaczyna ja przyjrzałem się uważnie tej dwójce i powiedziałem:
- Jestem pewien, że sama dasz sobie radę z nimi - oznajmiłem. - Ja muszę gdzieś się przejść.
Z tymi słowami opuściłem jaskinię i udałem się w stronę... Watahy Wody.
Czemu akurat tam? Pozornie nie miałem tam żadnego interesu. Pozornie. Z drugiej strony nie miałem pewności, czy temu kotu udało się przekazać wiadomość Ayato czy go np. nie zignorował zajęty swoimi sprawami.
Musiałem się upewnić, że wszystko pójdzie według mojego planu. Poprawka. Byłem pewien, że jeśli nie wezmę spraw w swoje ręce mój plan legnie w gruzach. Inaczej Ayato już by się pojawił, ponieważ nastał już ranek (chyba, że ma twardy sen). Tutaj mogłem bez obawy wkroczyć do akcji nie martwiąc się dbaniem o swój wizerunek, wystarczyły tylko słowa, a oni zatańczą, jak im zagram zanim się zorientują co zrobią. Nie ma jednak potężniejszej broni niż spryt i mózg. Z tym wystarczą  tylko słowa, aby kogoś dogłębnie zranić, rozwścieczyć lub oszukać i wykorzystać. Można było tak wiele osiągnąć dzięki pojedynczej myśli. Po co wielkie moce, jeśli możesz nakłonić kogoś, aby zrobił coś za ciebie. Nie musisz narażać nawet swojego życia i uzyskasz podobny efekt. Czy nie jest zachwycające to, że robiąc praktycznie nic dałoby się osiągnąć wszystko?
A więc ten nowy nazywał się Rain... Był z nią bardzo blisko... Ciekawe, jak można by było to wykorzystać, jakby nie patrzeć każda informacja może się przydać na przyszłość, jeśli będę chciał zorganizować sobie coś zabawnego.
Od kiedy on się pojawił nie wątpiłem, że zarówno on, jak i Ayato oraz Arve będą w stanie doświadczyć bardzo dużo rozrywki. Wystarczy tylko stworzyć odpowiednie warunki, a sytuacja sama nakieruje się na odpowiedni dla mnie tor. Na przykład chociażby tak jak już niedługo się stanie.
- To miejsce jest doprawdy przezabawne - mruknąłem.
Jeszcze, jak dodać Akkiego, który chce za wszelką cenę utrzymać tajemnicę o swojej przeszłości i zacząć spokojne życie jest jeszcze zabawniej. Chciałbym zobaczyć, jak straci swoją maskę opanowania. Zgodziłem się z nim, aby nic nie mówić jedynie dlatego, że o wiele ciekawiej będzie, jak dzięki swoim działaniom ukaże wszystkim to co chciał ukryć. Co do Raina i Ayato... Interesowało mnie zobaczenie ich, jak tracą zdrowy rozsądek z powodu Arve, a co do Mayi... Ilekroć patrzyłem, jak jest wkurzona miałem ochotę się roześmiać jej prosto w twarz. Chciałbym też odrobinę skrzywić kręgosłup moralny Dampowi... Albo zobaczyć panikującą Arve, która byłaby śmiertelnie przerażona. To też mogłoby być ciekawe.
A i co do tego nowego... Treya. Chciałbym zobaczyć go na klęczkach przede mną czy coś w tym stylu, chociaż doprowadzenie do tego może być naprawdę dużym wyzwaniem. Ten wydawał się być idealnie opanowany, przy tym otwarty, więc nie byłoby tak, że gromadziłaby się w nim irytacja, aż w końcu by wybuchł... W każdym razie prędzej czy później do tego doprowadzę.
Zatopiony w takich oto myślach dotarłem do granicy Watahy Wody. Wygląda na to, że zabawę czas zacząć.
Uśmiechnąłem się, ale po chwili się opanowałem. Czy to nie byłoby dosyć dziwne, gdybym wparował do jaskini z tak podejrzanym uśmiechem, który mówił, że czekam na pierwszą okazję, aby złamać twoją psychikę? Pewnie by było...
Przyspieszyłem nieco kroku, aby szybciej dotrzeć do jaskini. Owszem, mogłem udawać, że się spieszyłem, aby przekazać tą informację Ayato i nie wątpiłem w to, że wyglądałoby to bardzo realistycznie, jednak nie wątpiłem, że wyjdzie mi to w 100% (a nawet 115%), ale jednak wolałem nadać tej grze trochę większe pozory realizmu. Oczywiście nie mogłem zapomnieć o tym, że Ayato wiedział, że nie jestem takim aniołkiem na jakiego wyglądam, więc nie powinienem się w to za bardzo wczuwać.
Widziałem przed sobą jaskinię wody. Musiałem dosyć ostrożnie grać w tym przypadku. O wiele łatwiej byłoby, gdyby mnie nie znał.
3...2...1...
Bezceremonialne wparowałem do jej wnętrza.
Nikogo nie było w tej "głównej" części przy wejściu, więc po prostu ruszyłem w stronę pokoju Ayato.
Nie musiałem nawet starać się wyczuć czy on tu jest czy go nie ma. Dźwięk jakieś gry lub czegoś tego pokroju dobiegającej w wcześniej wspomnianej części jaskini oznajmiały wszem i wobec, że owszem, Ayato jest w swojej jaskini.
- Co tutaj robisz? - Warknął na mój widok.
Oooj... Chyba nie byłem zbytnio mile widziany. Ciekawe niby jaki on miał problem? Zresztą nieważne i tak za chwilę pewnie przestanie go to obchodzić.
- Co za chłodne powitanie - zrobiłem minkę, jakby mnie tym dogłębnie zranił.
- Zaraz ciebie stąd wyrzucę - odparł. - Przeszkadzasz.
Nawet nie raczył wcisnąć pauzy i odwrócić się w moją stronę. Było to poniekąd irytujące.
- Myślę, że jak to zrobisz to będziesz tego bardzo żałować - odparłem.
- Nie sądzę - odparł. - Raczej poczuję się lepiej, jak się ciebie stąd pozbędę.
- Nawet jeśli nie dowiesz się co z Arve.
- Z Arve? - Przez chwilę zmienił mu się ton, ale po chwili powrócił do tego wcześniejszego.
- Na przykład to, jak krwawiła, była nieprzytomna i nawet początkowe leczenie Initium nie odniosło skutku - specjalnie dobrałem słowa tak, aby nie wyjawić o osobie Raina, ani tym bardziej jego powiązaniu z Arve. Pominąłem też fakt, że prawdopodobnie czuła się już o wiele lepiej.
Nie uzyskałbym odpowiedniego efektu, gdybym powiedział o wszystkim od początku do końca. Poza tym kto ma czas mówić o wszystkim w takiej sytuacji? O pozory sytuacji też należy dbać.
- Uważam, że powinieneś tam pójść - oznajmiłem patrząc na spauzowany ekran gry. - Ale to moja osobista opinia. Dla mnie to nie ma różnicy czy tam będziesz czy nie, chociaż dla niej już pewnie tak. Nie byłoby ci trochę głupio, że wolałeś sobie pograć w jakąś grę na Xboxie - prychnąłem lekceważąco. - Mi by na twoim było - uniosłem brwi.
- Nie interesuje mnie twoje zdanie - odparł.
- Tak samo, jak nie interesuje mnie co ty zrobisz - odparłem szeroko uśmiechnięty. - Czy zdecydujesz się wbić na kolejny level w tej grze czy pomóc Arve... Twój wybór - z tymi słowami się odwróciłem.
Kiedy wychodziłem z jaskini usłyszałem, jak Ayato głośno zaklął.
Taak... Już chwilę później był za mną.
Muszę przyznać, że wszystko szło perfekcyjnie. Nawet ja odzyskałem większość sił w tym czasie, więc będę w stanie spokojnie interweniować, gdyby coś poszło nie tak.
- Powiedz mi dokładnie o co chodzi - zażądał.
- Sam nie wiem - odparłem. - Kiedy ją znalazłem była cała w krwi. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy była taka, aby zanieść ją Initium - wszystko to było prawdą.
- Kiedy to było? - Zapytał.
- Wczoraj - odparłem.
- Dlaczego nie przyszedłeś wcześniej? - W jego głosie pojawiła się nutka zirytowania.
- Uznałem, że twoja irytacja nic nie pomoże - odparłem. - Poza tym nie mogłem tego zrobić, nie żeby miało to znaczenie w ostatecznym rozrachunku.
Przez szybkie tempo, jakie narzucił dosyć szybko pokonaliśmy Watahę Powietrza i dotarliśmy do Ziemi.
Po chwili zniknął w jaskini Ziemi. Chyba naprawdę musiał się przejąć jej stanem. Te więzi międzyludzkie naprawdę potrafiłyby zaburzyć ich osąd. Nie byłem do końca pewien czy nie pomyślał przez chwilę, że to może być pułapka od kiedy usłyszał imię Arve, a nawet jeśli pomyślał to i tak zamierzał zaryzykować. Doprawdy, było to głupie. Miłość sprawia, że potrafią robić bardzo, ale to bardzo głupie rzeczy bez zastanowienia.
Ja odczekałem kilka sekund, może kilkanaście, a potem wolnym krokiem ruszyłem śladami Ayato.
Ta dwójka wyglądała, jakby zamierzała się na siebie rzucić. Arve już nie była tak blada, choć wciąż daleko było jej do normalnego koloru skóry wciąż była w krwi co nadawało nieco upiorny efekt.
- Ooo - spojrzałem na nich szczerze zaskoczonym spojrzeniem. - Naprawdę niezłe połączenie. Ten, który doprowadził Arve do takiego stanu i ten który napastował ją seksualnie - wyrwało mi się.
- Ups... - Ściszyłem głos ze wzrokiem, jakbym chciał cofnąć czas. - Chyba nie powinienem tego mówić..
Wątpiłem, aby ktokolwiek zwracał już na mnie uwagę, ale i tak nie mogłem się powstrzymać przed powiedzeniem tego.

1 komentarz:

  1. "Chciałbym też odrobinę skrzywić kręgosłup moralny Dampowi"

    O, jak miło! :")
    Już się bałam że sama będę musiała to zrobić. Danke. XD
    ~ Damp

    OdpowiedzUsuń