sobota, 27 grudnia 2014

(Wataha Mroku) Od Trey'a.

Hmm. Widok tak rozbitego chłopaka działał na mnie jak narkotyk. Jak mniemam w niedalekiej przyszłości jeszcze się kilka razy spotkamy. Spojrzałem na zdobytą książkę. Mogłaby być całkiem ciekawa.
W pewnym momencie uniosłem wzrok a moim oczom ukazała się delikatna postać. Cicha, spokojna. Nie było wątpliwości, że musiała być z Powietrza. Jednak nie dawało mi spokoju dziwne uczucie znajomości. Jakbyśmy kiedyś się spotkali. Przyjrzałem się jej dokładnie. Nie. Nie było takiej możliwości. Zamaskowałem zdezorientowanie pod leniwym uśmieszkiem.
- Co to za książka.? - Odezwała się cicho dziewczyna i wskazała na moje ręce.
- Filozofia.
- Mogę.? - Podeszła powoli kilka kroków.
- Jasne. - Wyciągnąłem przedmiot w jej stronę.
- Hmmm, czyja ona jest.? - Spojrzała na mnie, jednak pośpiesznie opuściła spojrzenie na otwartą stronę.
W mojej głowie pojawiła się nieproszona myśl. Idealna uległa...
Potrząsnąłem głową. Nie mógłbym jej tego zrobić. Znów zamaskowałem prawdziwe oblicze pod wesołością.
- Akusia.
- Okulary też jego.? - Przesunęła palcem po kartce.
- Tak, ale ich Ci nie dam, bo nie oddasz.
- Co chcesz w zamian.? - Raczej nie chcesz się ze mną targować. Zmrużyłem oczy.
- Poznać wasze imiona i... - Zadrżałem na myśl o tym chłopaku, który z nią przyszedł. - Jesteś mieszańcem.?
- Jestem Paralda, obok Shy stoi Heyou. - Do moich uszy dotarło ciche stwierdzenie. Pół Sylyf, pół wilk.
Moment. Znów to uczucie znajomości pojawiło się w mojej głowie. Znałem kiedyś taką dziewczynę...
- Dam Ci je. - Wyciągnąłem rękę z okularami.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się smutno, ale z nutką szczęścia.
- Ej. Lubię Cię, wiesz.? - Przykucnąłem i spojrzałem jej w oczy.
Ostrożnie wyciągnąłem rękę a ta cofnęła się szybko i upadła. Obok pojawił się Heyou.
- Nie dotykaj jej. - Oznajmił ponuro.
- Czemu.? - Westchnąłem ciężko.
- One nie są takie same. - Warknął niewyraźnie.
- Shy.? - Odezwała się wadera z Powietrza.
- Tak.?
- Ja i mój towarzysz musimy już iść.
- Szkoda. Ja jeszcze zostanę. - Odparła krótko.
- To... do zobaczenia. - Razem zniknęli gdzieś w jaskiniach.
Spojrzałem po kolei na dwie pozostałe osoby. Shy i Nigel. Oboje cisi. Dogadają się.
- No. Ja też będę szedł. - Rzuciłem pod nosem.
Odwróciłem się i uniosłem rękę na znak pożegnania.
Wszedłem do swoich grot i z zamiarem wejścia do prywatnych gorących źródełek ściągnąłem koszulkę. Kiedy odpinałem guziczek od spodni do mojego pokoju bezczelnie wparowała dziewczyna. Rozejrzała się szybko, a kiedy jej wzrok natrafił na mnie cofnęła się o krok. Obszedłem powoli pomieszczenie docierając pod drzwi. Machnąłem ręką a zapadki zamka przeskoczyły na swoje miejsca zamykając drzwi. Uśmiechnąłem się drapieżnie. Czemu by się odrobinę nie zabawić.?
- Mogę w czymś pomóc.? - Przeczesałem ręką włosy.
Spłoszona moją postawą gorączkowo szukała drogi ucieczki. Niestety. Nie ma tutaj innego wyjścia.
- Więc.? - Ponagliłem ją.
Odetchnęła głęboko i starała się opanować.
- Książka. Podobno ją masz.
- Ależ mam dużo książek. - Odepchnąłem się od drzwi i leniwie podszedłem do szczupłej dziewczyny.
- Wiesz o co mi chodzi. -  Wojowniczo uniosła podbródek.
- Nie. Oświeć mnie. - Mruknąłem podchodząc kolejnych kilka kroków. Stałem teraz tuż przed nią, była dużo niższa.
Cofnęła się kawałek. Moje usta ponownie wygięły się w triumfalnym uśmiechu.
Zacisnęła pięści i znów się odezwała. Tym razem trochę pewniej.
- Filozofia. I przy okazji okulary.
Uniosłem ręce.
- Przykro mi. Nie mam ich.
- Jak to.? - Pobladła.
- Tak to.
Zmusiłem ją do cofnięcia się pod ścianę i pochyliłem się nad nią. Nie pachniała wilkiem.
- Nie jesteś wilkiem. - Wymruczałem. - Smok.?
Nic nie odpowiedziała. Delikatnie przejechałem kostkami po jej kości policzkowej. Rozkoszowałem się jej strachem. Zadrżałem.
Smoczyca chciała wykorzystać okazję i wbić kły w moją rękę, lecz płynnie ją zabrałem i pomachałem palcem ostrzegawczo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz