Mimo zmęczenia na widok Initium przewróciłem oczami, ale na roześmianie już się zabrakło mi energii, poza tym doskonale zdawałem sobie sprawę, że nie jest to czas i miejsce na złośliwe docinki pod jej adresem. Nie kiedy zamierzam ją o coś prosić. Poczekam z tym chwilę, do następnego razu.
Ten widok ala tronu po prostu mnie rozśmieszył. Ciekawe czy można by było na nim usiąść, kiedy by nie patrzyła.
Zachowałem powagę jedynie ze względu na Raina stojącego obok mnie. Taak... Takie zachowanie było stanowczo nie na miejscu w takiej sytuacji, a wolałem akurat w tym momencie, aby nie nabierał zbyt negatywnego przeświadczenia o mnie. Zawsze jeszcze potem zdążę go wkurzyć, jeżeli tutaj zostanie (a ze względu na Arve zgaduję, że zostanie).
Initium oczywiście nie trzeba było tłumaczyć zaistniałej sytuacji. Domyślałem się, że każdy kto zobaczył tą dziewczynę wiedział, że coś było nie tak. Niewątpliwie w jej przypadku była potrzebna pomoc.
Nagle Rain przykląkł na jedno kolano.
- Pani... Wybacz najście, ale... z tego co powiedział mój towarzysz, byłabyś w stanie JEJ pomóc.
Ej. Chwila. Co to było za zachowanie? Czemu mu się tak nagle nastawienie zmieniło? Nie wyglądało to raczej na podlizywanie się... Nie. Stanowczo nie.
Przez chwilę wydawało mi się, że spojrzenie Initium wyrażało "ty też mógłbyś się nauczyć trochę kultury od niego", ale może to jednak było tylko moje wyobrażenie. W każdym razie ja nie zamierzałem zacząć specjalnie pobierać lekcji dżentelmeńskiego zachowania od niego. Potrafiłem się odpowiednio zachować w razie potrzeby, tutaj jednak żadnej potrzeby takiego zachowania nie widziałem, a on wyglądał mi właśnie na tym dżentelmena w każdej sytuacji wobec płci pięknej.
- No to pierwsze koty za płoty... - Powiedziałem. Nie wiedziałem czy Initium zamierza cokolwiek komentować (raczej nie zamierzała), ale szansy jej dać na to nie zamierzałem. Może dlatego, że każda sekunda zwlekania zdaje się nie poprawiać stanu Arve (a ja bardziej wypoczęty również się nie czułem). - Initium to jest Rain, Rain to jest Initium - uznałem, że jeśli zapoznam ich pod tym względem obędzie się bez zbędnych formalności, czyli o wiele wiele szybciej. - ... A tę bezwładną istotę na jego rękach chyba poznajesz - wyrwało mi się z nutką ironii.
Nie ma to jak moja ukochana ironia. Można jej użyć niemalże zawsze i wszędzie, przy tym jest niezwykle pożyteczna. Nie tylko nadaje wypowiedzi specyficznego brzmienia, ale także jest w stanie ukryć wiele rzeczy. Przykładowo takich, jak zmęczenie.
Intium zdawała się nie spieszyć, ponieważ kiedy podchodziła jej krok był powolny. Miałem w zanadrzu kilka komentarzy w stylu "nawet jeśli wiesz, że nie umrze to jednak może byłabyś łaskawa, aby skrócić zbędny czas jej cierpień", jednak ponownie się powstrzymałem przed moją bezpośredniością.
Wolałem, aby nie poruszała przy nim mojego stanu. Wynikał on z czystej głupoty, lenistwa i w sumie z też z braku snu. No i na pewno nie zamierzałem wysłuchiwać żadnych komentarzy, że jednak potrafię zrobić coś dla dobra innych. Słuchanie tego po raz enty, zaprzeczanie temu po raz enty i w końcu ostatecznie udowodnienie po raz enty, że tak nie jest (działo się to czy chciałem czy nie) było już dla mnie odrobinkę męczące i irytujące, a w to - że potrafiłaby to przeciwko mnie wykorzystać nie wątpiłem.
Oparłem się o ścianę za Rainem jednocześnie schodząc z jego pola widzenia, ale wciąż mając pełny widok na całą trójkę. Moje spojrzenie tymczasem przeniosło się na kota, a w mojej głowie pojawiło się coś co można nazwać zalążkiem pomysłu. Niekoniecznie złośliwego (chociaż to się jeszcze okaże), ale na pewno ciekawego.
Zdążyłem już zauważyć, że ten kot Ayato zdawał się rozumieć ludzi. Ciekawe tylko czy potrafił czytać z ruchu warg. Oby potrafił, ponieważ nie znałem innego sposobu na przekazanie tej informacji bez wiedzy Raina. Nie wiedziałem czy ten kot zrozumiałby moje myśli, poza tym nie miałem też zbytnio siły na używanie mocy, więc... Pozostawało mi użycie klasycznych metod.
Pochyliłem się leciutko biorąc kota na ręce (uważnie pilnując, aby moja twarz została poza zasięgiem jego pazurów), ale zdawał się chyba rozumieć, że mam mu coś ważnego do przekazania, więc nie wyrywał.
Rzuciłem ukradkowe spojrzenie na nich. Chłopak zdawał się być zbyt pochłonięty Arve, za to Initium zdawało się znowu nic nie umykać uwadze. Hmm... Wybornie. Myślę, że to byłoby ciekawe, gdyby obserwowała jutrzejszą sytuację.
"Przekaż Ayato informację o stanie Arve" niemalże bezgłośnie poruszyłem ustami. Po chwili wziąłem poprawkę na mój dzisiejszy stan. "Tylko lepiej zrób to o świcie, jak się jej trochę polepszy, aby się dzisiaj zbytnio nie męczył. On pewnie też potrzebuje odpoczynku" dodałem "z mojej wrodzonej dobroci serca, której nie miałem".
Odpowiedział mi lekkim kiwnięciem swojej główki. Szybko pochyliłem się wypuszczając go, a on bezgłośnie wylądował na swoich poduszkach. Wow. Byłby naprawdę dobry w skradaniu się w różne mało dostępne miejsca, gdzie należałoby być cicho.
Kiedy w końcu łaskawie raczyła zakończyć swoją pokazową pełną godności drogę do nieprzytomnej (oj, przepraszam, chciałem się wyrazić "doszła do nieprzytomnej", wcale nie zamierzałem temu nadać negatywnego wydźwięku) uklękła na nią i położyła dłonie na jej twarzy, mimo zastosowania jej mocy stan Arve zdawał się nie poprawiać, jakby jej działanie było gdzieś przekierowane.
Initium lekko się skrzywiła. Może się jej coś w niej nie spodobało? Nie byłem medykiem, ani szamanem więc nie znałem się na tym zbytnio. Praktycznie nigdy też nie miałem potrzeby na korzystanie z medyków i to nie dlatego, że miałem spokojne życie, raczej więcej szczęścia.
- Musisz ją położyć... Nie mogę jej teraz znaleźć - poinformowała go. - Chodź - poleciła po chwili.
Nie oglądając się na nas ruszyła jednym z korytarzy. Po prostu wiedziała, że i tak za nią pójdziemy, ja bym zrobił na jej miejscu to samo.
Rain spojrzał na Arve, a potem na mnie...
Nie zdążyłem zamaskować mojego niewinnego, aczkolwiek spokojnego uśmiechu. Sam uśmiech zdawał się nie wzbudzać podejrzeń, aczkolwiek sama sytuacja i uśmiech w niej już mógł wzbudzić podejrzenia.
Chociaż zawsze mogłem się potem usprawiedliwić, że wiedziałem już, iż z Arve będzie już wszystko w porządku, wtedy określiłbym to, jako uśmiech ulgi po zażegnanej niebezpiecznej sytuacji.
- Tak, jakbyś nie wiedział, to masz iść za nią - rzuciłem od niechcenia widząc, że nie idzie.
Ja iść pierwszy nie zamierzałem. Nie miało to sensu. Nie chciało mi się. Nie zamierzałem zwracać na siebie zbędnej uwagi. Bardzo polubiłem tą ścianę itd.
Chociaż tą ścianę to akurat naprawdę polubiłem, ponieważ stanie i chodzenie o własnych siłach było aktualnie koszmarem, a ta ściana... Symbolem namiastki odpoczynku w tej sytuacji, gdy on nie był możliwy. Chociaż nie... To, że ten odpoczynek nie był możliwy było akurat irytujące... Chociaż ścianę i tak już lubiłem (xd).
Ruszyłem za nim i nagle pod nogami Raina, a potem moimi (ciekawą sobie wybrał drogę... chyba nawet koty mają wrodzone lenistwo, że im się nie chce omijać zbędnych przeszkód) przebiegł kot znikając na zewnątrz.
- Tak w ogóle to mogę wiedzieć kim dla niej jesteś? - Przerwałem milczenie, zadając pytanie, które pojawiło się gdzieś w zakamarkach mojej podświadomości od kiedy po raz pierwszy go zobaczyłem.
Ciekawe czy będzie chciał mi coś odpowiedzieć...
"Przepraszam, że bez jakieś szczególnej dalszej kontynuacji, ale nie mam siły wymyślać dalej, poza tym opko i tak ma, jak dla mnie wystarczającą ilość tekstu. Jak chcecie dalej to musicie troszkę jeszcze poczekać ;p uznajmy, że daję wam przydatną w życiu lekcję cierpliwości, bądźcie mi wdzięczni za moje wrodzone lenistwo xD
Druga w nocy... Idę spać. Siedziałam większość czasu nad przeklętą rozprawką z PL... -,-
a Rain lub Initium będą mieli okazję się wykazać swoją wyobraźnią xd
Też pomagam im ją rozwinąć ;p
Dobranoc"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz