Niejaki Kuro odszedł w swoją stronę. Co mi pozostało.? Iść na tereny Mroku. Trochę pomyszkować.
Cóż. Może jeszcze ktoś ciekawy się nawinie po drodze.
Sprężystym krokiem z rękami w kieszeniach ruszyłem w obranym sobie kierunku.
Niestety przeliczyłem się. Ani żywej duszy. Nawet żaden duch czy demon nie raczył się pokazać. I to niby ma Mrok być.? Westchnąłem i zwiedziłem korytarze rozległej jaskini.
Tam także czysto. Gdy zrezygnowany miałem zacząć bawić się małym scyzorykiem do jaskini wszedł ciemnowłosy facet. Hm.. Zgrywał wrażenie.. Potężnego.? Niepokonanego.? Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Uśmiechnął się olśniewająco. Odpowiedziałem znudzonym spojrzeniem.
Nie wolno się zdradzać. Więc czemu by nie po oszukiwać.?
- Ohh... przepraszam, nie wiedziałem, że ktoś jest w tej jaskini. Nie chciałem przeszkadzać. - Odezwał się.
- To dlaczego przeszkadzasz.?
- To było działanie całkowicie nieświadome, nie byłem w stanie przewidzieć, że moje prognozy o opuszczeniu tej jaskini są złe. - Wytłumaczył.
Jak na moje zabrzmiało to trochę sztucznie.
- Powiedzmy, że Ci wybaczam, a teraz powiedz kim jesteś i co tu robisz. - Stwierdziłem dość władczo.
- Jestem Nigel i właściwie nie wiem co tu robię. - Odpowiedział potulnie.
Przyjrzałem mu się uważnie. Takie zachowanie zupełnie do niego nie pasowało. Coś w jego aurze nie pozwalało mi w to wierzyć. Do tego mrowienie mojego tatuażu na żebrach.
- A dokładniej.? - Dopytywałem.
- Wałęsałem się trochę po okolicy, a potem zobaczyłem dwójkę osób, które wydawały mi się skoro do bójki i chciałem na nich popatrzyć, ale tym samym zdradziłem swoją obecność. A potem Kuro i Akki przygarnęli mnie do swojej...jak to określili...watahy. - Po chwili milczenia ciągnął dalej. - Sądzisz, że mogę sobie wybrać pokój czy to już będzie bezczelność.? - Zapytał zakłopotany.
- Hmmm... sądzę, że to mogłoby zostać uznane za bezczelność. - Odparłem poważnie próbując wybadać jego reakcję.
Roześmiałem się na widok jego miny. Czy było to prawdziwe, czy nie, wyglądało to komicznie. Zawtórował mi chrapliwym śmiechem.
- Jestem Trey. - Przedstawiłem się.
- Więc pozwolisz, że wybiorę sobie komnatę. - Ruszył w stronę głębszych jaskiń.
Przytaknąłem i usiadłem pod ścianą czekając aż wróci.
Wyciągnąłem mały nożyk z kieszeni i zacząłem go podrzucać i obracać w dłoniach. Przypomniały mi się czasy dzieciństwa. To jedyna zabawa jaką pamiętam. Nic innego tylko ten mały scyzoryk. Przyglądałem się wzorom wyrytym na ciemnym drewnie kiedy znów pojawił się Nigel.
- Co tam robisz.? - Spojrzał mi na ręce zaciekawiony.
- Nic takiego. - Mruknąłem i szybko schowałem ostrze do kieszeni w bluzie. - Idziemy do gorących źródeł.? - Zmieniłem temat.
- Możemy.
Skoczyłem do przodu zmieniając postać na wilczą i cicho stawiając łapy na ziemi ruszyłem przed siebie. Oczekiwałem, że pobiegnie za mną i tak się stało.
Dość szybko byliśmy na miejscu. Znów równie sprawnie przybraliśmy ludzki wygląd.
Ściągnąłem przez głowę koszulkę, później spodnie i skoczyłem na główkę do wody w celu zamoczenia się. Usiadłem na brzegu i spojrzałem na chłopaka.
- Idziesz czy będziesz stał jak kołek na brzegu.?
Nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się w mój tatuaż - talizman na żebrach.
- Hmm.? - Mruknąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz