Trey nie ufał mi, przynajmniej na początku, teraz wydawał się nieco przyjaźniej nastawiony. Nie był moim celem, więc był bezpieczny, ale mógł mieć przydatne informacje. Mogłem pójść na łatwiznę i spróbować pogrzebać mu w głowie, ale ja nie chodzę na łatwiznę. W końcu byłem najlepszy. A teraz Trey kąpał się w gorących źródłach a ja gapiłem się na jego tatuaż. Mrok, czułem go w sobie i czułem, że ten tatuaż go interesuje. Może udało by mi się odwrócić moralność mieszkających tutaj wilków, wtedy mógłbym kąpać się w tych źródłach a oni wykonaliby moje zadanie. To nie był głupi pomysł. Mrok... ciemność...podstęp...spryt... to były moje atuty. Ale chyba nie wypadało tak stać i wsłuchiwać się w Mrok. Trzeba było działać.
- Idziesz czy będziesz stał jak kołek na brzegu.?- zapytał, chyba niczego nie zauważył, moja narada z Mrokiem trwała dalej, dlatego nie odpowiedziałem od razu Treyowi, starałem się zaobserwować rolę jaką odgrywał w tej grze ten tatuaż.
- Hmm.? - Mruknął.
- Przepraszam. Trochę się zawiesiłem- odpowiedziałem żartobliwie- już idę- ściągnąłem koszulkę i oczywiście zadbałem o odpowiednią temperaturę mojego ciała, bo z tym nigdy nic nie wiedziałem. To była jedyna rzecz nad, którą mimo wielu lat wysiłku nie do końca panowałem. Jak mówią "Każdy ma jakąś piętę Achillesową", ja miałem właśnie to... i bardzo mi się to nie podobało. Lata ćwiczeń i doświadczenia i nadal nie byłem doskonały. Mrok nigdy nie był perfekcjonistą, ale dbał o swoje interesy. Wskoczyłem do wody, była ciepła, ale nie za ciepła.
- Ciekawy tatuaż- powiedziałem do niego, ale on tylko popatrzył na mnie podejrzliwie. - Rozumiem, temat tabu...albo coś.- odezwałem się, a potem zanurkowałem pod wodą.
- Wiesz co, pewnie i tak to w końcu wyjdzie, więc nie będę się zgrywać. Opowiesz mi o nim?- zapytałem wskazując na tatuaż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz