Powoli znowu wracałem do poprzedniego wizerunku głupka w oczach Kuro. W końcu zagadki słowne z jego strony były przeciętne. Znałem to na wyrywki, ale po co cokolwiek po sobie dać poznać? Niestety jego postępowanie i liczenie się z konsekwencjami było inne niż moje. Miałem z deczka trudniej, zwłaszcza, że niańczenie Paraldy nie było zbyt proste.
- Szczeniacka gadka, ale to nie znaczy, że nie chcę posłuchać. Może jednak to ma głębszy sens. Jednak rezygnacja na samym początku? Nieee. To jest zbyt proste, czyż nie? - Moje oczy rozbłysły, a w jego widać było ukrywane na siłę myśli.
Nie obchodziło mnie jak mnie analizuje,w końcu to jego sprawa za kogo mnie uważa, ale niech nie myśli, że mało osób jest średnio inteligentne, bo na takie wyglądają.
- Tak. Jednak po co kontynuować coś w co się na początku nie wierzy? - Zapytał.
- Częste zniechęcanie innych zaczyna się od tego by dać coś co zupełnie do tej osoby nie pasuje. Jest niewiarygodne dla nas, więc nie chce nam się słuchać. Myślisz, że skoro wypiłem alkoholu więcej niż ty, to zmienia mi się tok myślenia? Bez przesady. - Westchnęłam i dalej paliłem mojego papierosa.
- Czemu tak Ci na tym zależy? - Zapytał zaintrygowany moją postawą, a może sprawiał tylko takie wrażenie.
- Bo nie wydajesz się zwykłym urwisem, który lubi się tylko pobawić. Ukrywasz coś, a to czego nie wiemy jest najbardziej interesujące, ale ty przecież doskonale o tym wiesz. -Obydwoje chcieliśmy coś wiedzieć i byliśmy delikatnie podobni, jednak wiele nas różniło.
Pomyśleć, że kiedyś żyłem podobnie jak on. Ciekawe ile ma ograniczeń.
- Chcesz więc wiedzieć o mnie coś więcej? - Westchnął, chyba udając, że się poddaje.
- Powiedzmy. - Pomyślałem, że tak na prawdę to wiem o nim tyle co nic, ale pomińmy to.
- Jak już wspomniałem liczę się z konsekwencjami moich czynów, nie do końca jestem taki milutki... - Mówił spokojnie.
- Ty i milutki? - Przypomniałem sobie atak na Paraldę.
- Wiesz o co mi chodzi. - Odparł, niby bez żadnych głębszych emocji.
- Tak, wiem. - Zaciągnąłem się.
- Lubię rozrywkę, czyli często sam coś kombinuję i to na tyle. - Zdradził mi niewiele, ale i tak dało się z tego wiele wyciągnąć.
- Poza tym arogancki, egoistyczny palant, który dogaduje się tylko z ludźmi, których nie uważa za kogoś kim można się bawić. Ponad to przy Paraldzie jesteś jakiś milutki i do tego dochodzi fakt, że irytuje Cię Initium. - Myślałem na głos.
- Spostrzegawczy jesteś. - Udawał zdziwionego.
- Nie tylko ty jesteś obserwatorem. - Myślałem, że już dawno to zrozumiał.
- To może teraz zapytam o Paraldę. Kim tak na prawdę jest dla Ciebie? - Krył uśmiech.
- Kim? Hmmmm, kimś kogo ochraniam. - Odparłem wymijająco, bo to każdy zdążył zauważyć.
- A czemu ją chronisz? - Nagle obydwoje ukryliśmy to, że kogoś wyczuwamy w pobliżu.
Wyszło nam to nieumiejętnie, bo obydwoje widzieliśmy, że trochę nas coś wybiło z rytmu. Nagle zza krzaków wyłoniła się, dobrze mi znana postać. Któż to taki? Ayato we własnej osobie.Jak zwykle tajemniczo wyglądający, ale pełen energii. Uznałem, że wypada go zaprosić do naszego stołu. W końcu jakaś kulturka musi być, zwłaszcza u Panów, gdyż Panny bym nie zaprosił do naszego stołu.
- Witamy w naszym skromnym gronie, może czegoś się napijesz? - Zgasiłem w końcu peta.
- A czym mnie uraczycie? - Zapytał od niechcenia, choć było pewne, ze chciał nas podsłuchać.
- Crowyn Royal Black, na specjalne okazje. - Odparłem.
Sięgnąłem znowu po moje papierosy. Tym razem rękę wyciągnąłem ku Ayato. Nie wiedziałem jakie wyciągam, ale po chłopaku widać było, że był zadowolony co do mojego wyboru. Potem zrozumiałem, że wziąłem Cherry Flavour, czyli wiśniowe. Mogło to oznaczać jedno : Ayato lubi wiśnie. Jeden wieczór i tyle już się dowiedziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz