wtorek, 11 listopada 2014

(Wataha Mroku) od Kuro

Heyou zdawał się doskonale rozumieć o co mi chodzi. Zaczynało mnie zastanawiać, którą "wersję" Heyou wolę. W przypadku pierwszej mogłem go wykorzystywać, jako doskonałą ofiarę. Druga... Z drugą wydawałem się znaleźć wspólny język oraz pewną przypadłość znaną inaczej, jako szukanie rozrywki.
- Podwalasz się nasz drogi przyjacielu, do każdej napotkanej kobiety. Przykładem jest Arwe, czy Paralda. Nie będę wymieniać dalej, bo nie chcę byś czuł się nieswojo, atakowany czy podirytowany. - Oczywiście jeśli miałby chociaż lekki dostęp do tych uczuć, w co szczerze wątpię - zaczął swój wywód..
Podwalał do Paraldy? Zastanawiało mnie kiedy to się działo... Może chodziło mu o to ich pierwsze spotkanie?
- Jeja Heyou, nasz drogi kumplu, myślałem, że podasz chociaż kilka imion. - Udałem rozczarowanie.
Wątpiłem, aby Ayato robił sobie z tego coś, ponieważ jak wcześniej chyba wspomniałem to był ten typ, który sobie niczego nie robił z innych i patrzył na nich z góry - a przynajmniej tak podejrzewałem, ale tak długo, jak ja miałem z tego rozrywkę to czemu tego nie robić?
- Wiesz, no nasz kompan od szklaneczki lubi chyba zaskakiwać nie tyle Ciebie co i mnie. Także spodziewałem się czegoś więcej po Tobie szanowny Heyou. - Dodał Ayato.

Widocznie ta dwójka przeszła już etap podejrzliwych spojrzeń, a ja chciałem się tylko dostosować do tej atmosfery. Pierwszy krok w zaznajamianiu się? Nie wątpiłem, że jeśli tak jest to podczas tej znajomości zdążą mnie znienawidzić kilka razy. Nie, żeby mi to przeszkadzało.
- Przykro mi koledzy, że was zawiodłem. Jaką więc karą mnie uraczycie?
Owszem, miałem kilka złośliwych pomysłów, ale uznałem, że warto się pohamować raz na jakiś czas, a przynajmniej w momencie kiedy rozmowa idzie w takim ciekawym kierunku. Chociaż...
- Oj drogi kompanie... - Zacząłem.
- Który darzysz nas alkoholem... - Kontynuował Ayato.
- Chyba musisz powiedzieć nam coś o SOBIE. - Dokończyliśmy.
Osobiście uznałem, że jest zarówno neutralny, jak i ciekawy temat.
- Coś o sobie? Toteż moi drodzy, jestem osobnikiem czystej krwi Sylyfiej. Przeszłość mam ubarwioną za równo erotycznie, hazardowo, jak i zabawowo. - Tymi słowami całkowicie potwierdził moje dotychczasowe przypuszczenia, co do jego prawdziwego charakterku. -  Ma przeszłość przeminęła z wiatrem, co mnie stanowczo smuci. Jednakże co poradzić, gdy u boku mam piękną kobietę, która codziennie prosi mnie o pomoc. Jestem nieco narcystyczny, no ale, który z nas by nie był w takiej sytuacji?! To jednakże wszystko w tej kwestii. - Pochylił głowę. - To może Pan, Panie Kuro następny? - Zaproponował.
Wyprostowałem się, gdy o mnie wspomniał. Trochę zastanawiałem się o czym im opowiedzieć. Oczywiście wiedziałem o czym nie mogę wspomnieć... Ale i tak rzeczy o których mógłbym opowiedzieć było dosyć dużo.
- Drodzy Panowie, dużą ilością informacji nie mogę się podzielić, jednakże myślę, że te informacje, którymi zaraz was oświecę, nakarmią was choćby w 1/6.
- Nie zwlekaj! Nie zwlekaj, toż my Ci tu zaraz z niewiedzy padniemy! - Wtrąciłem Heyou.
Zrobił się dosyć wygadany.
- To mi się trafiło! Daj spokój, już zaraz będę mówił. - Odparłem żartobliwie..
- Koledzy, skończmy te wywody, jazda do roboty! - Zrymował Ayato.
- To też zaczynam! - Podniosłem głos, nim z ich ust padły kolejne rymy. - Co o sobie powiedzieć? - Zastanowiłem się. - Hmm... Życiowa pasja... Poniżanie innych. Hobby... Organizowanie rozrywki. Ostatnio do tego doszło szczepienie smoków przeciwko wściekliźnie - nie byłem pewien, czy się nie skrzywić przy tym wspomnieniu. - Odkryłem, że tego nie lubią.
- Czyżby to był powód dla którego prawą rękę masz bardziej bladą? - Ayato mnie zaskoczył.
Zdziwiony podniosłem obie ręce, aby się im przyjrzeć. Faktycznie. Dopiero teraz to zauważyłem, może dlatego, że nie zwracałem uwagi na taki drobny szczegół. Swoją drogą... Jego umiejętność obserwacji innych była godna podziwu, skoro był w stanie zwrócić uwagę na takie pozornie nieistotne rzeczy i połączyć fakty.
- Możliwe - przyznałem. - W końcu miesiąc temu ten smok był na tyle wdzięczny, że mi ją odgryzł, ale minę na widok strzykawki miał bezcenną - uśmiechnąłem się na to wspomnienie.
Cóż. Pewnie teraz Ayato doda dwa do dwóch i wyjdzie cztery. Podsumowując Kuro ma umiejętności regeneracyjne.
- W przeciwieństwie do Heyou nie zamierzam, aby moja ciekawa przeszłość przeminęła z wiatrem, więc radzę wam oczekiwać ciekawej przyszłości o ile wszyscy tutaj zostaniemy - zapewniłem.
Nagle coś mi się przypomniało. Taki malutki, maluteńki szczególik, który mógł kogoś doprowadzić do szewskiej pasji, a konkretniej Akkiego. To by wyjaśniało jego mordercze spojrzenie tego popołudnia, kiedy wraz z Nairen'em przetransportowaliśmy Sorę do Mrokę. Rano, kiedy nudziłem się przez te pół godziny niemalże przewróciłem jaskinię do góry nogami. Między innymi sprowadziłem tam stadko jakiś mutantów, które zostawiały tęczowe odchody** i nie zdziwiłbym się, gdyby jaskinia wyglądała nieco... Ciekawie.
- I to chyba na tyle, ponieważ muszę się jeszcze czymś zająć - zakończyłem.
Wstałem od stolika i ominąłem "zwłoki" w postaci zapitych do nieprzytomności towarzyszy Heyou przy okazji "przypadkowo" przechodząc po twarzy któregoś z nich. Ups. Chyba zafundowałem mu właśnie wizytę u dentysty przez ten ząb, który się wyłamał przed sekundą.
Ruszyłem w stronę Watahy Ognia. Wątpiłem, aby bezpieczne było wracanie do Mroku, jeśli Akki odkrył stadko, przerobione groty, bądź parę innych szczegółów.
Ziewnąłem. Musiałem sobie zorganizować jakieś miejsce do spania. W przypadku drzewa... Pass. Już miałem dosyć spania na drzewie zwłaszcza po ostatniej pobudce wspaniałomyślnie zaoferowanej przez Mayę.
Powietrze już odpadało, ponieważ właśnie z niego wyszedłem. Woda - 100% odpada. Ogień... Wybacz Mayu, ale lubię swoje życie i nie zamierzam dać ci okazji, abyś je przypadkiem ukróciła. Mrok nie wchodził w grę. Ziemia... Nie wyobrażałem siebie, jakbym miał prosić o nocowanie Initium... Po prostu nie potrafiłem sobie tego wyobrazić, mimo moich ogromnych pokładów (chorej) wyobraźni. Aha. Czyli nic nie zostało. Chyba po prostu będę musiał powstrzymać kolejną próbę morderstwa mojej osoby i wrócić do Mroku. Może przy okazji uda mi się wyeliminować Akkiego i zostać Alfą?
Z braku lepszych wyborów po prostu skierowałem się w stronę mojej watahy z myślą o przenocowaniu, gdzieś na południowej części terenu. Z dala od jaskini.
Zastanawiało mnie jaką rozrywkę sobie zorganizować jutro. Nagle się rozejrzałem wyrwany z zamyślenia przez jakiś zapach. Wataha Ognia. Chyba za bardzo skierowałem się na południe. Maya na pewno będzie zachwycona moją obecnością. Zamierzałem skorygować swój kierunek i dotrzeć do zamierzonego celu, czyli części przynależnej do Mroku, ale ten zapach... Jedna z niewielu rzeczy, którym bardzo trudno jest mi się oprzeć. Zapach pączków. Ciekawe co on robił w tym miejscu?
Powoli ruszyłem w stronę jego źródła zaintrygowany jego pochodzeniem coraz bardziej zagłębiając się w tereny Ognia (jedna z mniej rozsądnych rzeczy w przypadku mojej osoby).

___________________________________________________________________
** nawet nie chcę wiedzieć, skąd on wziął coś takiego

Tak ogólnie nie ma ode mnie opowiadań bo internet sobie strajkuje. W najlepszych warunkach łapie jedną kreskę E -,-
Nawet moi rodzice się wkurzyli xD - wtedy już jest źle.
Aktualnie próbuję coś napisać na zapasowym, ale działa tak, że nawet nie chcę tutaj opisywać, bo gdyby była tutaj cenzura ten tekst wyglądałby miej więcej tak: ten ******* intetnet ***********************************************..." itd ^^

A przynajmniej te odczucia wyżej miałam jeszcze niecałe 10 min temu. Uroczyście ogłaszam, że internet działa :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz