Gdy dotarłem na miejsce dziewczyna leżała wygodnie pod drzewem. Westchnąłem głęboko.
- Wstawaj! - krzyknąłem energicznie.
Dziewczyna otworzyła mozolnie oczy i przypatrywała mi się gdy wchodziłem do wody. Ja szybko wypluskałem się we wodzie,a gdy moje ciało było już w pełni czyste podszedłem do dziewczyny, która czekała na moją skromną osobę. Ruszyłem pierwszy, a ona niczym cień podążała za mną. Coś czułem, że z nią nie tak i to nie przez to, że mimo zaspania nie potykała się jak to ma w zwyczaju. Gdy doszliśmy do jaskini moja zwierzynka była gotowa.
- No i zapolowałem w końcu na coś konkretnego, myślę, że ucieszy to twoje kubki smakowe. - podnieciłem się swoim daniem.
- Uhm. - odparła niewzruszona, no i naturalnie smutnawa.
Zasiedliśmy do jedzenia, widać było, ze jej smakowało. Jej oczy rozbłysły po pierwszym kawałku. Tak, tak, dawno tego nie jadła. Oczywiście ja też się zajadałem! Czasem poszaleć można!
Po sytym posiłku wstałem by znaleźć jeszcze jakieś gałęzie na opał.
- Heyou... - usłyszałam cichutki głos Paraldy.
- Taaa? - odwróciłem się do niej.
- Dziękuję za posiłek. - uśmiechnęła się jednym z uśmiechów "na prawdę dziękuję, ale to i tak za mało bym była na prawdę szczęśliwa".
~Jak tu się na nią czasem nie wkurzyć? Sylyf się stara, robi jedzenie, chroni, a ona... Ehhh szkoda myśleć.~
- Nie, no to normalne.- Odwzajemniłem uśmiech.
No i w końcu ruszyłem po gałązki, z nadzieją, że moja Pani pójdzie spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz