środa, 21 stycznia 2015

(Wataha Mroku) od Kuro

Westchnąłem. Initium chciała, żebym cokolwiek zrobił? Ja i praca? Nie... Nie sądzę, aby to było raczej możliwe, jak już pracowałem to jedynie dla własnej korzyści.
Oparłem się o ścianę ze znudzonym spojrzeniem, a pozostała dwójka samców zaszczyciła mnie oburzonym spojrzeniem, że zostawiam ich samych z zadaniem naprawienia tej ogromnej zniszczonej groty.
Niestety (dla nich), ale ja rączek przy tym brudzić sobie nie zamierzałem.
- Chyba nie chcecie zmuszać poszkodowanej osoby, która nie tak dawno oberwała od waszej dwójki? - spytałem. - Poza tym nie uśmiecha mi się sprzątanie waszego bałaganu...
"...tylko dlatego, że jesteście idiotami, którzy nie potrafią zapanować nad swoimi nerwami" skończyłem zdanie w myślach.
Rain wyglądał, jakby chciał to skomentować za to Ayato momentalnie humor się pogorszył (możliwe, że się domyślił co chciałem powiedzieć). Chyba ostatnio coś dużo działałem mu na nerwy, mimo, że w sumie był dość mało interesujący, jak dla mnie. Z pewnością można było znaleźć inne, o wiele ciekawsze obiekty.
Moja twarz wyglądała już, jakby żadne ciosy nigdy jej nie dosięgły, ale i tak nie zamierzałem im przy tym pomagać. Bądźmy szczerzy. Nie chciało mi się robić czegoś tylko dlatego, że ktoś mi to kazał. Nie byłem z tego typu posłusznie wykonujących polecenia innych... No chyba, że widziałem w tym jakąś korzyść dla siebie, ale tutaj nawet jeśli była to nie była ona tego warta.
No bo co? Initium da mi kolejną lekcję życiową za to? Tego akurat nie mogłem się doczekać. To mogło być całkiem interesujące. Byłem niezwykle ciekawy co mogłaby wymyślić i miałem wrażenie, że się na tym nie zawiodę.
Patrzyłem na pochmurną twarz Ayato, który miał wzrok, jakby mi groził. Zastanawiało mnie niby, jak mu zaszedłem za skórę skoro tak reaguje... Ej... On jest zbytnio nakręcony ze swoją złością (oho, chyba jest z tego drażliwego typu, jak Maya), a ja praktycznie jeszcze tutaj nic nie zrobiłem.
- Wyglądasz, jakbyś chciał coś powiedzieć - miałem znużony głos. - Wyduś to z siebie, Ayato - zaproponowałem.
 - Myślę, że wiesz co chcę już powiedzieć - odparł ostrym tonem.
Tym razem nad sobą panował... Może, jednak nie był taki beznadziejny, jak myślałem na początku.
- Skoro domyślasz się, że wiem co chcesz powiedzieć oznacza to, że zauważyłeś, jak bardzo jesteś przewidywalny? - W moim głosie było słychać wyraźne zaskoczenie. - Zdążyłem to już wcześniej zauważyć, ale wolałbym, abyś potwierdził moje przypuszczenia - uśmiechnąłem się. - Jakby to określić, chciałbym usłyszeć to z twoich ust. Tak będzie o wiele ciekawiej - uśmiechnąłem się.
- Lepiej nie pozwalaj sobie na zbyt wiele - warknął.
- Jedna bójka ci nie wystarczy? - Spytałem widząc jego zaciśnięte pięści. - Może powinieneś pójść do psychiatry, aby przypisał ci coś na uspokojenie to byłby całkiem dobry pomysł, nie sądzisz? - Zaproponowałem.
Teraz wyglądał, jakby zamierzał się na mnie rzucić.
- Radzę ci przestać - przerwał mi Rain.
- Radzisz jemu, czy mi? - Spytałem.
- I tobie, i jemu - ten ton brzmiał, jakby chciał nam coś wyperswadować.
- Jeśli o mnie chodzi to ja dopiero zaczynam - odparłem spokojnym tonem.
- Chyba się przejęzyczyłeś, bo usłyszałem że jednak skończyłeś - powiedział.
- Twierdzi, że jeśli zatrzymam się w tym momencie będzie to bardziej opłacalne? - Zastanowiłem się.
-Dla Ciebie na pewno, chyba, że chcesz sie też zatrudnić do sprzatania - oznajmił.
- Fakt... Na razie nie jest to "mój" bałagan, więc nie jestem zmuszony do sprzątania, ale gdyby jednak z dużą ilością szczęścia temu niebieskowłosemu idiocie udałoby się mnie zmusić swoimi działaniami do obrony, podczas której  ja zniszczyłbym fragment tej jaskini, to nie mógłbym powiedzieć, że nie brałem w tym udziału..O ile jest możliwe jeszcze większe zniszczenie, niż wy do tej pory zrobiliście - rozejrzałem się. - To prawdopodobnie byłbym poniekąd bezpośrednio odpowiedzialny za doprowadzenie jej do porządku - zamyśliłem się, a potem moją twarz rozjaśnił wesoły uśmiech. - To do zobaczenia - z tymi słowami wyszedłem z groty.
Wątpiłem, aby Ayato mi odpuścił po tym. Ewidentnie za mną nie będzie przepadał po tym incydencie, nie, żeby kiedykolwiek mnie szczególnie lubił.
Za to bardziej zastanawiało mnie jakie wrażenie zrobiłem na Rainie.
Ach... Nie wyjaśniłem w końcu Rainowi o co chodziło z "napastowaniem seksualnym". Zamierzałem to zrobić, ale jakoś o tym... Zapomniałem. Cóż, prawdopodobnie sam się prędzej czy później dowie.
Kiedy znalazłem się poza terenami watahy Ziemi i byłem w jakimś lesie ziewnąłem.
Prawdę mówiąc będąc u Initium nie zaznałem zbyt wiele snu.
Hmmm... Jakieś miejsce do spania... Jak zwykle wybrałbym, jakieś dobre drzewo... Może tym razem na granicy Mroku i Centrum? Tam chyba było jedno takie wygodne o ile dobrze kojarzę...

1 komentarz:

  1. Hmm... Pisząc to opowiadanie ponad tydzień temu utknęłam w tym punkcie, więc po prostu się poddałam i opublikowałam je krótsze niż planowałam - trudno, dalsza akcja musi być w przyszłym opku, bo nie mam ochoty siedzieć nad tym postem kolejny tydzień T_T

    OdpowiedzUsuń