Świat chyba zwariował. Wielokrotnie. A ja znalazłam się gdzieś pomiędzy tym wszystkim i z trudem ogarniałam rzeczywistość…która chyba była „tą” właściwą, w której znaleźć się powinnam. Budziłam się, tak przynajmniej mi się zdawało, bo w przeciągu ostatniego czasu, którego właściwie nie potrafiłam ująć, zdarzało się tyle rzeczy i tak nieprawdopodobnych, że nie byłam pewna swoich zmysłów, które teraz nieco wariowały. Wszelkie doznania wręcz atakowały moją osobę, tyle zapachów, tyle obrazów, głosów i odczuć, że nie umiałam określić, co do kogo lub czego należy.
Podniosłam się najpierw na łokciu, by zrozumieć, że jestem w jaskini, bynajmniej nie u siebie. Tyle zapachów…które należały do…znajomych osób. Ziemia, Woda, Mrok…i…jeszcze ktoś, KTOŚ, kto szarpał wspomnieniami, niczym wściekły wilk ofiarę.
Obraz, który przede mną się ujawnił sam w sobie był zabawny. Początkowo nie rozumiałam czemu – w końcu ktoś się bił, i ktoś dostał…i to z dwóch stron. „Kuro” – przemknęło mi przez myśl, a naturalny grymas uśmiechu ujawnił się na moich ustach. Dziwnie się czułam, ale powoli wszystko nabierało sensu. Powoli. Zajęło mi chwilę, by oprzytomnieć na tyle, by zrozumieć co się działo i oczom rozmawiały postacie przede mną.
Oto w jaskini Initium, Kuro, Ayato…i Rain. BOGOWIE WSZYSTKICH ŚWIATÓW!
Zamarłam. Szczególnie, gdy ten ostatni dostrzegł moje spojrzenie. W jego oczach widziałam prawdziwą burze emocji, od złości, po smutek i radość…co się działo?! Skąd on…! Jak!?
Mężczyzna zbliżył się powoli, niczym kot, jakby bał się, że ucieknę. Właściwie miał rację, jednocześnie chciałam uciekać i zostać. Nic nie rozumiałam, a zawroty głowy w niczym mi nie pomagały. Rain usiadł ostrożnie na brzegu łóżka, wyciągając jednocześnie rękę.
Kątem oka dostrzegłam, że wszyscy teraz zwrócili się w moją stronę. Ciepły i opiekuńczy wzrok initium mówił, że wszystko jest dobrze, choć…i u niej dostrzegałam jakąś ciekawość. Kuro…no tak, ten, jak zwykle z drwiącym uśmiechem, w końcu ulotnił się, chyba przeczuwając, że…że co? Nie miałam podstaw, by o cokolwiek go oskarżać, szczególnie, że i jego postać gdzieś w snach mi się przewinęła.
I..Ayato. Błękitnooki „cholernik”, łowca, na którego widok moje serce przyśpieszyło niczym galopująca łania. Niechętnie odwróciłam spojrzenie od niebieskich ogników Alfy Wody i skupiłam się…na NIM, na swoim bracie.
- Arwe… – usłyszałam chrapliwy, niski głos mężczyzny. Coś gotowało się we mnie, coś piekło niemiłosiernie i coś przeraźliwie straszyło. Usta drżały mi, a dłonie zacisnęłam na kocu, którym byłam przykryta. Teraz dopiero dostrzegłam plamy krwi wokół siebie. Nic nie rozumiałam.
Potem poczułam złość, która rosła tym bardziej, gdy w zielonych oczach brata widziałam ulgę i...winę. Zacisnęłam usta i…zamachnęłam się ręką, pozwalając, by moja dłoń uderzyła w pierś Raina raz za razem. Nie unikał, nie próbował nawet mnie zatrzymać, nie powiedział ani słowa do momentu, gdy na zaciśnięte pięści powoli zaczęły kapać łzy. Moje łzy. Cholera! Przecież ja nie płaczę! NIGDY!
A jednak płakałam, bez szlochu, czy łkania, ale łzy niestrudzenie spływały po przybrudzonych policzkach. Wtedy dopiero Rain zatrzymał moje dłonie, wtedy też przyciągnął mnie, pozwalając, bym wtuliła głowę w jego ramiona. Nadal nic nie mówił, ale nie musiał. Wszystko słyszałam. Wszystko, falami napływało do mego umysłu niczym woda puszczona z tamy. Wszystko układało się, zapełniało czarne luki pamięci, wspomnień…i czasu. Nie wiem ile to wszystko trwało i czy cokolwiek działo się wokół mnie. Jednak…dostrzegłam, a właściwie poczułam kolejny, nowy zapach, jak najbardziej znajomy. Damp. Nie wiedziałam ile czasu już tutaj był i czy z kimś rozmawiał, ale prawdopodobnie miał ciekawy widok, patrząc na scenkę, która się przed nim roztaczała. Podniosłam niepewnie głowę. Tuż obok, z drugiej strony łózka siedział..Ayato, napięty niczym struna z burzową miną…gotowy, żeby rozszarpać…Raina? Initium niczym anioł, jako jedyna trzymała pieczę nad całością, wciąż przyglądając się to mi, to Rainowi. A Damp? Mimowolnie posłałam mu słaby uśmiech, choć zapewne wyglądał dość karykaturalnie. Czy coś mówił? Nie pamiętałam…ale czułam ulgę. Coś się zmieniło, coś uleczyło…choć wciąż bolało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz