Nikt się nie odezwał... ale słyszałem jakieś głosy wewnątrz groty. Pomału więc posuwałem się do przodu. Nie zważając na otoczenie, starałem się wyczuć wśród tych wielu zapachów Arve. Po kilku minutach dotarłem do konkretnego wejścia jakiegoś pomieszczenia. Zerknąłem do środka zaciekawiony... a zarazem czymś... podenerwowany, nie przekraczając progu zobaczyłem co się dzieje w środku.
Nic konkretnego się nie działo... ale za to z widoku... trudno było wyciągnąć jakikolwiek wniosek, praktycznie... jak dla mnie trudno było wymyślić jakieś konkretne kłamstwo aby wytłumaczyć co to ma znaczyć, więc jeśli ktoś z nich zechce mi trochę wytłumaczyć, zapewne powie prawdę. A co konkretnie zobaczyłem? Widok... który mnie sparaliżował. W jednym pomieszczeniu byli: Initium, która zdawała się kontrolować sytuację w pewnym stopniu, Problematycznie-Podernowany Ayato, który siedział przy łóżku, i wreszcie... Arve z czerwoną twarzą od łez, tuląca się do jakiegoś faceta, który zdawał się ją znać lepiej niż ktokolwiek z tej krainy... czyżby to był Rain? Chociaż.. to mnie jakoś specjalnie nie zaintrygowało, a moją uwagą przyciągnął wręcz krytyczny stan dziewczyny... była niczym.. cień... wycieńczona, zmęczona... nie wiem czym, czy płaczem.. czy... nie mam pojęcia co mogło się tu wydarzyć.
Nie stałem tu zbyt długo... ale najwidoczniej wszyscy teraz skupili się na Arve, skoro ani właścicielka groty(chociaż.. możliwe iż zauważyła moje przybycie, ale nie dawała tego oznak), ani zawsze czujny i gotowy do działania Ayato... ani Anty-Cud, nie zwrócili na mnie uwagi. Jedyna osoba... która zwróciła uwagą na mnie była właśnie osoba, na której się wszyscy skupili. Podniosła powolnie głowę i rozglądnęła się dookoła, jakby chciała zorientować się w sytuacji. Potem spojrzała w moją stronę i uśmiechnęła się słabo. Uśmiechnąłem się także, i aby... nie wiem, co chciałam powstrzymać, ale coś chciałem w sobie zdławić, musiałem wyjść nie miałem serca patrzeć na nią w takim stanie... bez słowa odwróciłem się i wyszedłem. Nikt nic nie powiedział. Mam nadzieję... zapewne Arve zrozumiała, to co zrobiłem.
Nie oddalałem się od zbytnio jaskini - usiadłem na trawie jakieś pięć metrów przed wejściem. Westchnąłem ciężko i spuściłem głowę na duł, miałem wrażenie, że zrobiła się strasznie ciężka.
- Jest prawie pusta, a taka ciężka... - Nie marnując żadnej okazji, teraz także ze mnie zażartował.. Doki.
- Odczep się. - Mruknąłem, nawet nie starając się go szukać wzrokiem, przyzwyczaiłem się do takich rozmów... jakbym gadał z powietrzem. - Tym razem chyba nie masz zamiary się pokazać któremukolwiek z nich? - Wolałem się upewnić.
- Nie, tym razem wolę abyś sam się z nimi troszeczkę pokonwersował. - Zaśmiał się krótko.
- Dzięki za wolną rękę... Nianiu. - Usiłowałem trochę zażartować.. ale jakoś mnie samego to nie bawiło.
- Polecam się na przyszłość. - I umilkł.
__________________________________
Krótkie, lecz treściwe. ;x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz