wtorek, 31 marca 2015

(Wataha Mroku) Od Trey'a.

Stałem z pochmurną miną pod ścianą głównej jaskini Mroku podrzucając mały kamyczek w dłoniach. Był to jeden z tych momentów, kiedy nic lub nikt nie przykuł mojej uwagi. W jaskini pusto, na dworze pusto. Zmarszczyłem brwi słysząc kroki w wejściu.
- Och... - Wyrwało się Kuro widząc mnie. - A Ty nie powinieneś być gdzieś indziej.?
Na moje wargi mimowolnie wypłynął cień przebiegłego uśmiechu.
- Nie tęskniłeś za mną.? - Wypuściłem kamień z rąk i odepchnąłem się od ściany.
- Wyobraź sobie, że nie. - Odparł.
Momentalnie wróciła cała moja energia i chęć na kogoś.
Przeniosłem spojrzenie za plecy chłopaka i ujrzałem smukłą, drobną dziewczynę o fioletowych włosach i piegach na bladej twarzy. Niesamowite stworzonko. Trzeba będzie kiedyś to wykorzystać.
Podszedłem powoli do niej mierząc ją wzrokiem od góry do dołu, potem złapałem jej spojrzenie. Mój uśmiech poszerzył się. Niezrażona moim zachowaniem wyglądała bardziej na zaciekawioną.
Wyczułem chęć swoistej ucieczki basiora.
- Próbujesz uciec.? - Zasugerowałem.
- Po prostu nie chciałem przeszkadzać wam w bliższym zapoznawaniu się, bo wiesz... Jakoś nie odczuwam potrzeby nawiązywania bliższej znajomości z tobą - Uśmiechał się niewinnie. - Zostawię tą przyjemność Kasumi.
- Czyli próbujesz uciec. - Podsumowałem.
Sądziłem, że zostanie. Zawsze ciekawiej, gdy na polu gry jest więcej osób.
- Ale sam chyba przyznasz, że nie jestem tutaj zbytnio potrzebny - Zauważył. - Poza tym nie byłoby Ci łatwiej osiągnąć to co planujesz skupiając swoją uwagę na jednej osobie.? Pomyśl o tym, jakbym szedł Ci na rękę.
 - Lubię wyzwania. - Odparłem bez wahania.
 - Ja tylko tak się wtrącę na chwilę... Hmm... Co wy macie na myśli poprzez "wyzwania".?
Oblizałem górną wargę i posłałem jej tajemniczy uśmiech pokazując dołeczki w policzkach.
- A jak myślisz.? - Wymruczałem i zrobiłem jeszcze jeden krok w jej stronę. - Wiesz, przez wyzwania miałem na myśli, że... - Zagaiłem.
Dziewczyna bez wahania uniosła dłoń i przytknęła palec do mojej piersi delikatnie mnie odpychając.
- Wygląda na to, że masz pecha. Będziesz musiał się bardziej postarać.
Nie ma problemu dziecinko. Jak wspominałem uwielbiam wyzwania. - pomyślałem.
Na twarzy Kuro pojawił się złośliwy grymas.
- Och nie martw się. Zawsze mam Ciebie.
- A to niby od kiedy Ty mnie 'masz'.? Jakoś nic o tym nie wiem. Twoje teksty nie są zbyt oryginalne, wiesz.?
Chwilowo porzuciłem Kasumi i podszedłem do Kuro.  Przymrużyłem oczy i pochyliłem się nad nim.
- Nie.? - Mruknąłem przy jego uchu, pozwalając by mój oddech łaskotał go po policzku.
Odsunął się zniesmaczony.
- Zdecydowanie nie.
- Więc czas to zmienić. - Sięgnąłem do kieszeni spodni i odpakowałem wiśniowego lizaka.
- Więc wyciągasz lizaka.? - Prychnęła Kasumi.
- Tak. Właśnie tak. - Owinąłem język wokół małej kulki.
- Jesteś niemożliwy.
- A Ty seksowna. - Wyciągnąłem w jej stronę drugiego lizaka.
- Raczej podziękuję. - Zaśmiała się.
Kuro patrzył na nas niemal z poirytowaniem. Twarz miał spokojną, ale oczy go zdradzały. Te piękne brązowo czerwone oczy. Potarł twarz dłonią starając się zamaskować ziewnięcie.
- Chyba ktoś się zmęczył.
- Albo znudził - Warknął.
- Nie wydaje mi się. - Uśmiechnąłem się półgębkiem. - Ale jeśli chcesz to śmiało idź do łóżka.
- Jakoś nie mam teraz na to ochoty.
- Ja z chęcią Ci potowarzyszę. - Powiedziałem melodyjnie.
Jego oczy rozszerzyły się i cofnął się o krok.
- Nie zrobiłbyś tego.
Przechyliłem głowę na jedną stronę.
- Jesteś szalony. - Odpowiedział.
- Może coś w tym jest. - Zaśmiałem się i zmusiłem go do cofnięcia się pod ścianę.
Muszę zapamiętać, że zmęczony Kuro jest wyjątkowo łatwy do wykorzystania. To przyda się w raczej niedalekiej przyszłości.
Przesunąłem koniuszkami palców po jego klatce piersiowej patrząc jak z trudem to znosi. Tym lepiej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz