czwartek, 12 marca 2015

(Wataha Powietrza) od Charlott

Tak więc... nie mam pojęcia co z sobą począć.
Jestem raczej osobą ambitną... lecz jakoś opuściły m nie chęci wręcz "ganiania" za Dampem. Zaczynał mnie już nużyć... i jego dziwne podejście do mnie. Ciekawe dlaczego od samego początku chce się mnie pozbyć... bardzo ciekawe. Mam dziwne wrażenie, że ktoś go do mnie "uprzedził"... kto? Pomyślmy... jest jedna opcja... ten Duch. Dwu licowy... ido... ped... nie warto strzępić języka, ehhh.
Leżałam teraz spokojnie nad jeziorem, w którym praktycznie dało się przejrzeć. Co porabiałam w takim nudnym miejscu? Szczerze... miałam chwilę aby być sobą... czyli pomarzyć o wszystkim i jednocześnie o niczym, czyli takie bzdety, bezsens i inne. Jeśli ktoś potrzebuje jeszcze bardziej ogarnąć, to co się działo w moim umyśle, to byłoby określenie raczej nam wszystkim znane: "nudziłam się".
Kiedy wreszcie opętała mnie totalna pustka, moją uwagę przykuła tafla wody, która kołysała się delikatnie na wietrze. Po raz pierwszy od dawna skupiłam się na czymś tak niepozornym... ale to coś mnie w pewien sposób uciszyło. Wiatr się wzmógł. Fale roztańczyły się niesamowicie. Część kończyło "taniec" na piaszczystym brzegu, a druga część zanikało gdzieś po drodze. Pierwsze i te drugie łączy to samo - przemijają. Ułożywszy głową na łapach, westchnęłam.
- Śpisz? - Usłyszałam szept nad sobą, to było aż tak niespodziewane, że wzdrygnęłam się i natychmiast podniosłam wzrok na mówiącego.
- A jednak nie. W sumie można się tego było spodziewać po tym jak wzdychałaś. - D... Doki.
- Idź stąd. - Warknęłam powracając do obserwowania wody.
- Ranisz mnie. - Zaśmiał się. - A raczej raniłabyś mnie gdybym żył, no ale wiesz... taka sytuacja. - Chyba uwielbia "sypać" sucharami.
- Ciekawe... - Spojrzałam na to z nieco innego punktu.
- Co jest takie ciekawe, bo nie łapię za bardzo? - W jego tonie słychać było zdziwienie.
- Jak jesteś martwy nie da się ciebie zranić psychicznie, dzięki za info zapamiętam. - Wytłumaczyłam spokojnie, nie świadoma, że chyba przesadziłam, gdyż nic na to nie odpowiedział.
Zapadła dziwna cisza... która gryzła skutecznie moje sumienie.
- Oh, wybacz... - Spojrzałam w miejsce gdzie wcześniej stał, teraz siedział, przybity... i również szukał czegoś wzrokiem po jeziorze. - Ja... ja nie chciałam cię urazić.
- Nie przepraszaj. - Stwierdził twardo. - Nie wiedziałaś... nawet po śmierci słowa ranią...
Ten temat wcale mi nie przypadł do gustu, a można nawet rzec iż mnie odtrącał. Wstałam więc już w postaci ludzkiej z zamiarem odejścia.
- Po pierwsze sądziłem, że to ja mam odejść, po drugie mam pytanie. - Zawołał niedbale za mną.
Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.
- Mogę zadać pytanie? - Spytał spoglądając na mnie kątem oka, jakby chciał zbadać moją reakcję.
- Pytanie o pytanie... mało sprytne... mało oryginalne... tak, możesz, pogrążysz się może jeszcze bardziej. - Starałam się ostrożnie dobierać słowa, z lekkim żartem pomiędzy wierszami... ale mam wrażenie, że nie wyszło.
- Masz do mnie jakieś pytanie? - Zaśmiał się głośno obserwując kaczki goniące się na jeziorze. Zastanawiałam się czy śmieje się z siebie, czy z kaczek, a może ze mnie?
Przegrzebałem pamięć w poszukiwaniu jakiś niewiadomych...
- Zapytam raz jeszcze... ale nieco jaśniej... czy masz jakieś pytanie, na które potrafię tylko ja odpowiedzieć?
- Oh, tak. - Momentalnie mi przypomniało się upierdliwa myśl o upierdliwym człowieczku. - Coś ty poopowiadał o mnie temu biednemu Dampowi?
- Oczekujesz odpowiedzi? - Zaśmiał się głośno... miał ubaw. Spojrzał na mnie rozbawiony. - Spytałem tylko czy masz pytanie... łapiesz?
- Gdyby moje poczucie humoru nie było upośledzone to pewnie by mnie to rozbawiło. - Uśmiechnęłam się pod nosem, a wielkie dziecko wstało i nadal się śmiejąc, odeszło.
- Upośledzone poczucie humoru? - Zapytałam na głos sama siebie, gdyż ponownie zostałam sama. - Skąd ja to wytrzasnęłam? - Usiadłam i wbiłam tępy wzrok ponownie w wodę...
Ta konwersacja była co najmniej dziwna... nieco przerażająca... i jak ma być tak za każdym razem... wolałabym go nie znać... nie widzieć... wystarczy że "Kochany Braciszek"("KB") musi się z nim użerać jak z resztą duchów... te sprawy mnie przerastają... niech to zostanie między KB, a KB...
- Ciekawe czy on to zaplanował... - Westchnęłam po raz kolejny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz