sobota, 21 lutego 2015

(Wataha Wody) od Dampa

Przez pewien czas nie mogłem się zebrać aby wyjść z mojego pokoju, aby przypadkiem nie zetknąć się z tą... przyrodnią siostrą. Gniłem więc przez ten czas psychicznie. Robiłem też coś bardziej pożytecznego - otóż sprzątałem pokój. Robiłem to z pewnym obrzydzeniem do tej czynności, no ale.. STOP. Czy ja staję się pomału, lecz sukcesywnie tchórzem?
- Refleks poćwicz. - Zaśmiał się znudzony Doki, siedzący na krześle koło biurka.
- Dzięki za propozycje, w najbliższym czasie dostosuję się do twojej propozycji. - Przewróciłem oczyma, leżąc wciąż na wznak na łóżku.
- Już wkrótce będziesz miał do tego okazję. - Nie usłyszałem ani szczypty sarkazmu, smiechu, rozbawienia, żartu...
Podniosłem głowę i zmierzyłem jego postać przenikliwym spojrzeniem. On widząc to uśmiechnął się nieco po czym znikł.
Oj nie... tak nie będzie. On coś knuje. To widać. Pasowałoby mu trochę pokrzyżować jego plany. Dobra, postanowione. Teraz czas na działanie. Co bym zrobił... zostałbym w pokoju i barykadował drzwi... albo udawał że mnie nie ma... albo bym przemienił się w parę wodną i po cichaczu opuścił jaskinię. Ostatnie najbardziej prawdopodobne, więc on tak pewnie sądzi że tak zrobię, wiec opuszczę grotę teraz. Najlepiej w postaci wilka, bo z tego co pamiętam to Charlott nie zna mnie w tej postaci. W sumie zapach zostaje... ale może ma upośledzony węch? Oby tak.
Opuściłem więc w pośpiechu jako wilk pokój, potem jaskinię, a potem Watahę Wody. Wróć... raczej chciałem opuścić Watahę Wody, gdyż dopadła mnie siostra... przyznam że to mnie zdziwiło, chociaż szanse że odpuści były niesamowicie niskie - baby są uparte.
 - Cześć. - Rzuciła niedbale zagradzając mi przejście, mimo iż usiłowałem ukryć niezadowolenie... nie wyszło. - Nawet nie myśl o tym aby uciekać, mam wsparcie, bez obaw. - Szepnęła z uśmiechem. - A to moja siostra, Elizabeth. - Spojrzała w stronę jakiejś wadery. One dwie kontra ja? Em.. mam nadzieję że nie dojdzie do konfrontacji.
- Miło mi cię poznać, mów mi... - Zacięła się i wpatrywała się we mnie jakby na moim pysku  było wypisane jej imię. - mów mi Elizabeth. Ty to zapewne Dumble, tak? - Jeśli chce mnie zabić przekręcaniem liter to chyba jej nie wyjdzie...
- Bez obaw, one wpędzą cię do grobu szybciej niż ktokolwiek inny, uwierz. - Usłyszałem neutralny głos Dekla.
Zachichotałem nerwowo... tak naprawdę to miał być raczej jęk, no ale całe szczęście udało mi się go zmodyfikować.
- Dumbledor? - Zgadywała dalej.
- Nie ale blisko, Damp jestem. - Uśmiechnąłem się sztucznie, gdyż w tym samym momencie usłyszałem szczery... aż do bólu mych uszu, śmiech Ducha.
- Oh, daruj, widzisz, ja nie jestem jakąś idiotką która myli imiona w sposób taki że przestawia w nim litery, chociaż w pewnym stopniu i sensie tego słowa jako przenośni.. jestem.
W tym samym czasie Charlott klepała coś innego:
- Pamiętasz jak zakończyła się ostatnia nasza rozmowa?
- Szczerze? Nie. - Skłamałem, słuchając w tym samym czasie Elizabeth:
- Nie wyglądasz na tępaka, więc zapewne wiesz o co mam na myśli.
- A pamiętasz moją minę? - Kolejne pytanie ze strony Charlott.
- Tak, byłaś zmartwiona. - Zastanawiałem się jakie to ma znaczenie.
- A wiesz może, tak całkiem przypadkiem czym?
Jej siostra, za to prowadziła rozmowę o bardziej ciekawej tematyce:
- Możliwe, prawdopodobne iż przekręcam imiona, bo spotykałam na swej drodze istoty o bardzo, bardzo dziwnych imionach.
- Ja znam gościa którego imię składa się z czterech słów i wszystkie zaczynają się na "D". - Zwróciłem się głośno w stronę rozgadanej wilczycy.
- Ty słuchasz co ona gada? - Jej zdziwiony głos, z trudem można było nazwać szeptem.
- Znasz pojęcie "podzielna uwaga"? - Spytałem, tak serio, serio.
- Wracając do tematu, zmartwiłam się gdyż wychodzi na to, że będę musiała zamieszkać na terenach Powietrza aby móc ci w odpowiednim miejscu i czasie przekazać ważną wiadomość.
- Jakby była taka ważna to byś teraz mi ją powiedziała. - Przerwałem jej, zastanawiając się intesywnie co to za wiadomość i jednocześnie myśląc jak doradzić Elizabeth:
- Ciekawe, mieć za inicjały cztery litery "d"... D. D .D .D. Co najmniej śmieszne, no ale jakoś je trzeba zapamiętać... właśnie. Zawsze mam z tym problem... oh... masakera.
- Najlepiej się zapamiętuje dziwaczne imiona ciągle je powtarzając i pisząc. - Powiedziałem do niej.
- No to najwidoczniej nie jest taka ważna, myśl co chcesz. Ciąg dalszy rozmowy już wkrótce. - Warknęła cicho, po czym odciągnęła na bok swą rozgadaną i nie pohamowaną w rozmowach siostrę.
Tak naprawdę, to moim zdaniem, Elizabeth jest bardziej sympatyczna niż moja, niezbyt zorganizowana przyrodnia siostra. No cóż.. one coś tam teraz sobie gadają, plotkują, knują, a ja się ulatniam.. w powietrze i znikam stąd, jak najdalej od nich dwóch. A do kogo się udam? Może do Arve?
Tak więc, przemieniłem się jak najszybciej w parę wodną i ulotniłem się, wiatr porwał mnie na południe. Idealnie. Trudno było przegapić ich jaskinie, więc przed wejściem przywróciłem sobie postać wilka. Byłbym tępakiem gdybym przed wejściem nie upewnił się że nie ma w środku Arve, tak więc pociągnąłem powietrze kilka razy. Nie było jej tam, ale czułem... czułem, że jest na terenach Ziemi.W sumie to niedaleko, może ją tam odwiedzić? Bo jeśli spojrzeć na to z innej strony to stanie w im dłużej stoję w miejscu, tym większe prawdopodobieństwo, że natknę się na kogoś.. ekchem.
Postanowione - od razu rzuciłem się biegiem na zachód. Droga jakoś dziwnie szybko minęła. Lepiej dla mnie. W powietrzu czuć było wyraźną woń. Co ona tam w środku robiła? Plotkowała? Gadała? Zażerała stres? A jeśli tak, to co jest źródłem tego stresu?
Przemieniłem się w swą ludzką postać i stanąłem nieco onieśmielony faktem, że to jest grota Ziemianki, której raczej nie warto - nawet przypadkiem - nadepnąć na "odcisk"(którym może być cokolwiek), stanąłem w wejściu i zawołałem głośno, lecz niezbyt przekonany jakich słów powinienem użyć.
- Dzień dobry?


Przepraszam(Arve), wczoraj miałam drobne problemy techniczne. DX

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz