wtorek, 26 maja 2015

(Wataha Mroku) od Elizabeth

Trafiłam w wybuchowe towarzystwo, to jest pewne. Jeden chętnie by zobaczył, niejednego nago, a drugi szanował swoją przestrzeń osobistą. Szkoda że Kuro nie rozpruł tej jego mordki...
Blondyn wyszedł zostawiając nas samych. Fajnie, tylko że w takim razie to ja obecnie stałam się obiektem pożądań Treya. Odwrócił się w moją stronę i głupkowato uśmiechnął. Ja zrobiłam ku niemu pare kroków, tak aby stanąć blisko niego.
- Co się szczerzysz? - widać było że czerpie z tej sytuacji przyjemność. - Dawaj tego wiśniowego lizaka.
Jego twarz jeszcze bardziej się rozpromieniła i zapewne już sobie wyobrażał niewiadomo jakie sceny. Żałosne. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej czerwonego lizaka o którym była mowa.
- Dziękuję. - powiedziałam biorąc go do ręki. - Musisz jednak wiedzieć że na tym nasza znajomość się kończy gdyż ja preferuję osobniki, które zachowują się nieco dojrzalej, a nie jak zboczone 14-latki. - Po tych słowach także się uśmiechnęłam, klepnęłam go potulnie 2 razy w policzko i wyszłam z groty z lizakiem w ustach.
Smakując się lizakiem i korzystając z pogody ruszyłam na spacer. Słońce przedzierało się pomiędzy gałęzie rzucając smugi światła między drzewami. Koło południa w postaci wilka ułożyłam się wygodnie między konarami dębu i pogrążyłam się w śnie.
W nocy ruszyłam jak to zazwyczaj czyniłam, na łowy. W głowie mi szumiało, jak co noc, zawsze mnie to drażniło. Jednak obecnie skupiłam się na moim celu, jakim była młoda łania pasąca się leniwie nad wodą po drugiej stronie rzeki. Zaczaiłam się w zaroślach. Prawie pewne było że zanim zdążyłabym przepłynąć na drugi brzek zdobycz uciekłaby na tyle daleko abym nie mogła już jej doścignąć. Postanowiłam się teleportować. Skupiłam swój wzrok na miejscu za łanią, już się teleportowałam, gdy wtem ujrzałam pośród traw znajomy pysk. Wylądowałam w hukiem towarzyszącym teleportacji tuż przed pyskiem basiora, kóry okazał się Dampem. Spojrzałam za siebie, łania już była daleko. Podniosłam się.
- Wybacz, chyba cię zaskoczyłam. - powiedziałam.
- Dzisiaj już nic mnie nie zaskoczy.
Przyjrzałam się mu. Był smutny, coś go zasmuciło i to raczej nie byłam ja. Usiadłam obok. W pocieszaniu nie byłam najlepsza, ale głupio by było go tak zostawić.
- A można wiedzieć co się stało? - spojrzałam na niego czekając na opowieść o jego problemie.
- Kogoś ubyło z mojego otoczenia. Więcej nie musisz wiedzieć...
- Aaaa... niech zgadnę, kobieta?
- Nie w tym sensie o którym ty myślisz. - westchnął.
- Em, czytasz mi w myślach nawet nie czytając w nich. To magia. Ale tak serio, to kto? Matka? Siostra?
- Nie. - odrzekł krótko.
- Masz rację, matki bywają nadopiekuńcze, a siostry potrafią zmieszać człowieka z błotem, a więc Babcia? - milczał, więc próbowałam dalej. - Ciotka? Kuzynka? Nie? Babcia? - znowu cisza. - Aaa, a więc kobieta nie z rodziny... przyjaciółka?
- Znajoma...
- Od kiedy tacy przystojniacy mają ekhem "znajome"? Rozumiem że Trey, albo jakiś inny niedojrzały emocjonalnie gówniarz, ale ty? - byłam szczera, powinien to docenić...
Burknął coś niezromiałego pod nosem. A więc nie docenił... faceci. Nawet ci inteligentni wiedzą tyle o uczuciach do kobiet co kotlet mielony.
- Dobra wywal to z siebie, w filmach mówią że to pomaga, ale to jest chyba trochę przereklamowane... Powiesz czy nie?
- Em, odeszła bez słowa pożegnania, sądziłem... Em, eee... nie wiem jak to ubrać w słowa abyś sobie za dużo nie pomyślała. - oznajmił.
- Dobra... a jak miała na imię ta... ekhem, znajoma?
- Arwe - szepnął głośno (f.ck logic)
- Nie znam. A czemu odeszła?
- A co to przesłuchanie? - burknął i wstał ociężale.
- Weź! Daj się wykazać! Nikt w życiu mi się nie zwierzał. SIADAJ i mów jak mam sie zachowywać, aby było naturalnie i elokwentnie do sytuacji. - powiedziałam bez namysłu, a po chwili dodałam. - Proszę...
Trochę go chyba zamurowało albowiem z jego oczu dało się wyczytać szok i zdezorientowanie. Przez chwilę wydawało mi się że spojrzał w bok, jakby ktoś obok niego stał. Teraz to ja się zdziwiłam i zaczęłam zastanawiać czy to odejście jego "znajomej" nie wywołało u niego jakiejś choroby, koniecznej do skonsultowania z psychologiem.

_____________________________________________
Wróciłam. Wybaczcie że tak długo, miałam dużo ocen do poprawiania. xdd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz